Publikacje Gazety Polskiej Publikacje Gazety Polskiej
4461
BLOG

TW „Lucyna” – rezydent komunistycznych służb

Publikacje Gazety Polskiej Publikacje Gazety Polskiej Polityka Obserwuj notkę 9

Sędzia Igor Tuleya nie widzi powodu, by wyłączyć się z orzekania w procesach lustracyjnych. – Nie dostrzegam żadnego problemu w tym, że – jak czytam w niektórych mediach – pochodzę z rodziny resortowej, bo rodzice pracowali za PRL w MSW – stwierdził niedawno w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”.

Problem tkwi jednak nie tylko w tym, że rodzice Igora Tulei pracowali w komunistycznym aparacie bezpieczeństwa, ale także w tym, że matka sędziego po przejściu na emeryturę została tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa.

– Nie wiedziałem, że moja matka była TW. Jeśli w ogóle była – bo ona ma wątpliwości co do zawartości swojej teczki. Ja w IPN nie byłem nigdy – stwierdził Igor Tuleya we wspomnianym wywiadzie dla „GW”, którego udzielił już po odwołaniu go z funkcji rzecznika prasowego Sądu Okręgowego w Warszawie.

Znajdujące się w Instytucie Pamięci Narodowej akta komunistycznej bezpieki nie pozostawiają żadnych wątpliwości – według nich Lucyna Tuleya została zarejestrowana jako tajny współpracownik Biura „B” MSW PRL. W archiwach Służby Bezpieczeństwa zachowały się podpisane przez TW „Lucynę” pokwitowania odbioru pieniędzy. TW „Lucyna” była wynagradzana z funduszu operacyjnego – w teczce opatrzonej napisem TW znajduje się również określenie: rezydent. Według języka służb specjalnych jest to osoba, która współpracuje ze służbami specjalnymi, będąc szefem niewielkiej struktury – są to najczęściej nadzorowani przez rezydenta tajni współpracownicy. Rezydent wykonuje polecenia wydawane przez centralę, skąd otrzymuje wynagrodzenie.

Zdolna funkcjonariuszka

Lucyna Kaczmarek złożyła podanie o przyjęcie do służby w Milicji Obywatelskiej 31 sierpnia 1960 r. W tym samym czasie wstąpiła do PZPR – wcześniej należała do Związku Młodzieży Socjalistycznej. W Komendzie Wojewódzkiej MO w Łodzi pracowała jako wywiadowca. Kilka miesięcy po przyjęciu do milicji Lucyna Kaczmarek wyszła za mąż za Witolda Tuleyę, który pracował w Ośrodku Szkolenia Oficerów Milicji Obywatelskiej w Łodzi. Jej przełożeni w kolejnych raportach podkreślali zdolność i pracowitość, mimo braku stosownego wykształcenia. Ze względu na zaangażowanie, w 1968 r. została skierowana na kurs Biura „B” Służby Bezpieczeństwa MSW i uzyskała świadectwo – ze wszystkich przedmiotów miała najwyższe oceny.

„Zdjęcia fotograficzne wykonuje dobrze, radzi sobie samodzielnie ze sprzętem operacyjnym a posiadaną wiedzę z tego przedmiotu prawidłowo stosuje w praktyce. Może wykonywać wszystkie zadania w zakresie pracy wywiadowcy. Jest wartościowym i oddanym funkcjonariuszem. Z przedmiotów politycznych należała do grupy najlepiej zorientowanych słuchaczek. Potrafi samodzielnie i w sposób właściwy interpretować różne wydarzenia polityczne. W miesiącu marcu i kwietniu (1968 – red.) brała udział w akcji specjalnej oraz pracowała w Wydziale II Biura »B«. Zadania w czasie pracy wykonywała z zapałem, nie licząc się z czasem i trudnościami. Wykonała dużo dobrych zdjęć operacyjnych w czasie akcji” – czytamy w charakterystyce służbowej podpisanej przez mjr. T. Przybylika, opiekuna kursu „B” Centrum Wyszkolenia MSW w Legionowie oraz przez kierownika szkoły oficerskiej ppłk. M. Króla. Jak wynika z dokumentów służb specjalnych PRL, Lucyna Tuleya za swoje zaangażowanie w akcję specjalną w marcu 1968 r. została na zakończenie kursu Biura „B” Służby Bezpieczeństwa wyróżniona nagrodą rzeczową przez komendanta Centrum Wyszkolenie MSW w Legionowie.

Szpiegowała zachodnich dyplomatów

Trzy lata po ukończeniu kursu Służby Bezpieczeństwa Lucyna Tuleya trafiła do Biura „B” Ministerstwa Spraw Wewnętrznych PRL – jej mąż został przeniesiony do Biura Kryminalnego Komendy Głównej Policji. Z dokumentów służb specjalnych PRL wynika, że odbył długotrwałe przeszkolenie w Moskwie. Został m.in. skierowany przez MSW PRL na studia doktoranckie Akademii Ministerstwa Spraw Wewnętrznych ZSRR (nadzorowało ono m.in. milicję, więziennictwo oraz obozy pracy przymusowej, czyli gułagi).

Lucyna Tuleya w Biurze „B” zajmowała się inwigilacją zachodnich ambasad i – jak pisali w okresowych raportach jej przełożeni – osiągała bardzo dobre wyniki.

„Osobiste cechy charakteru, w tym doświadczenie życiowe i zawodowe, stanowczość w realizacji wytyczonego kierunku spowodowało we współpracy z przejętą agenturą jej uaktywnienie. Prawidłowe prowadzenie przez opiniowaną (L. Tuleyę – przyp. red.) procesu szkolenia źródeł będących na jej kontakcie przyniosło wymierne korzyści operacyjne. Aktualnie współpracuje z 10-osobowymi źródłami informacji, realizując bardzo dobrze zadania służbowe, za co wielokrotnie była wynagradzana premiami specjalnymi. (…) jest wieloletnim członkiem PZPR, czynnie uczestniczącym w organizacji partyjnej. Przejawia aktywność na szkoleniach społeczno-politycznych, prezentując prawidłowe poglądy. Cieszy się uznaniem kolektywu. Biorąc pod uwagę opiniowany okres należy stwierdzić, że kpt. Tuleya Lucyna ma predyspozycje do pracy z osobowymi źródłami informacji jako inspektor Wydziału VII Biura »B« MSW. W dalszej pracy winna utrzymać dotychczasowy poziom realizacji zadań przy wzroście posiadanej agentury” – czytamy w opinii służbowej z 22 października 1985 r. podpisanej przez starszego inspektora Wydziału VII Biura „B” MSW ppor. J. Tyrakowskiego oraz sekretarza Podstawowej Organizacji Partyjnej J. Kwiatkowskiego.

Lucyna Tuleya poprzez tajnych współpracowników zajmowała się inwigilacją zachodnich dyplomatów. Tajni współpracownicy, z którymi pracowała, rekrutowali się m.in. z polskiego personelu ambasad krajów kapitalistycznych – głównie z palcówek USA i Wielkiej Brytanii.

Dorabiała na emeryturze

Lucyna Tuleya rozstała się z MSW w 1988 r., mając 48 lat. Oficjalnym powodem jej odejścia były przepracowane w resorcie MSW lata wymagane do emerytury. Ze znajdujących się w Instytucie Pamięci Narodowej dokumentów można wnioskować, że nie był to jedyny powód odejścia. Z korespondencji mjr Lucyny Tulei z przełożonymi wynika, że miała ona żal za niewydanie paszportu do Norwegii jej synowi, Wojciechowi Tulei, historykowi sztuki (obecnie prowadzi warszawską Galerię Art na Krakowskim Przedmieściu, jedną z najdroższych w Polsce). Po konflikcie związanym z niewydaniem paszportu mjr Tuleya złożyła raport o przejście na emeryturę.

Kilka miesięcy po odejściu – już jako emerytka MSW – zgodziła się na współpracę z komunistycznym aparatem bezpieczeństwa w charakterze tajnego współpracownika – rezydenta.

„W trakcie rozmowy, jaka została przeprowadzona z w/w (Lucyną Tuleyą – przyp. red.) w dniu 1989.02.17 wyraziła ona gotowość udzielania stałej pomocy naszej służbie. Zasadniczym motywem podjęcia takiej decyzji jest chęć uzyskania dodatkowych korzyści materialnych. Sytuacja rodzinna w/w jest unormowana. Tuleya Lucyna jest dyspozycyjna i nie posiada ograniczeń czasowych” – czytamy w raporcie z 27 lutego 1989 r. podpisanym przez kpt. Janusza Kwiatkowskiego, zastępcę naczelnika Wydziału VII Biura „B” Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.

Z dokumentów służb specjalnych PRL wynika, że Lucyna Tuleya jako rezydent – TW o ps. „Lucyna” – podobnie jak w czasach pracy w MSW nadal zajmowała się pracą z agenturą uplasowaną wśród pracowników zachodnich ambasad. Prowadziła dziesięciu tajnych agentów o pseudonimach: „Jaskółka”, „Anna”, „Maria”, „Czesława”, „Alina”, „Ely”. W teczce TW „Lucyna” znajduje się kilkadziesiąt osobiście przez nią podpisanych pokwitowań odbioru pieniędzy. Teczka została przeznaczona do zniszczenia, ale z niewiadomych powodów tego nie zrobiono.
Po roku współpracy z TW „Lucyną” do MSW wpłynął raport o rozwiązanie z nią współpracy.

„W rozmowie z rez. ps. »Lucyna« ustaliłem, że poza względami zdrowotnymi – główna przyczyna rezygnacji ze współpracy wynika z powodów finansowych. Rez. »Lucyna« podejmuje pracę zawodową w niepełnym wymiarze godzin jako księgowa, za którą ma otrzymywać 400 tys. zł miesięcznie” – napisał 2 stycznia 1990 r. płk Jerzy Grobarek, naczelnik Wydziału VII Biura „B” MSW.

„Stalinowskie metody”

Sędzia Igor Tuleya kończy pisać uzasadnienie wyroku, który wydał na dr. Mirosława G. W wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” zapowiedział, że użyje słowa „stalinizm”. Według niego porównywalne metody w sprawie dr. Mirosława G. stosowała prokuratura i Centralne Biuro Antykorupcyjne. Zestawianie okrutnych, stalinowskich metod z pracą śledczych i CBA wywołało oburzenie nie tylko przedstawicieli obydwu formacji, ale także byłych więźniów okresu stalinowskiego. Tym bardziej że sędzia Igor Tuleya zna doskonale metody represji stosowane przez aparat komunistyczny – orzekał w procesie „kata X Pawilonu” Tadeusza Szymańskiego – funkcjonariusza Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Mimo iż zbrodniarz ten stosował wyrafinowane tortury na osadzonych w więzieniu mokotowskim w Warszawie, mimo iż lubował się we własnoręcznym ich uśmiercaniu i roztrzaskiwaniu głów rozstrzeliwanym ofiarom, Tuleya okazał się dla niego bardzo wyrozumiały. Zasądził wobec niego pięć lat pozbawienia wolności, mimo że za czyny tego komunistycznego zbrodniarza kodeks karny przewidział nawet siedem i pół roku więzienia.

Dorota Kania

JESTEŚMY LUDŹMI IV RP Budowniczowie III RP HOŁD RUSKI 9 maja 1794 powieszeni zostali publicznie w Warszawie przywódcy Targowicy skazani na karę śmierci przez sąd kryminalny: biskup inflancki Józef Kossakowski, hetman wielki koronny Piotr Ożarowski, marszałek Rady Nieustającej Józef Ankwicz, hetman polny litewski Józef Zabiełło. Z cyklu: Autorytety moralne. В победе бессмертных идей коммунизма Мы видим грядущее нашей страны. Z cyklu: Cyngle.Сквозь грозы сияло нам солнце свободы, И Ленин великий нам путь озарил Wkrótce kolejni. Mamy duży zapas.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Polityka