Czy , nie znający matematyki wyższej, jest durniem ?
11 lutego br. rosyjski minister oświaty i nauki Andrej Fursenko, podczas konferencji poświęconej problemom zdrowia dzieci młodzieży ,zdrowia zagrożonego przez szkołę, gdyż ta powoduje: “przeciążenie organizmu będącego w rozwoju - nauką i obowiązkami “ podał radosną wiadomość ,że nowe standardy programowe i egzaminacyjne ,przygotowywane przez rosyjską akademię nauk do wdrożenia z początkiem roku szkolnego 2009/10 będą bardzo znacznie odciążone od zbędnych treści, szkodliwych dla zdrowia uczniów (
www.rian.ru/society/20090211/161744109.html ).Jako przykładowe rozwiązanie problemu niszczenia zdrowia uczniów klas X i XI wymienił matematykę:
“Eliminujemy z programu matematyki w klasach X i XI wszystkie hasła, które wykraczają poza elementarną matematykę , jak np. granica ciągu, pochodna funkcji, całka nieoznaczona funkcji jednej zmiennej. Jest to wyższa matematyka, nikomu, do niczego nie potrzebna.
Powiem więcej: taka matematyka niszczy kreatywność myślenia uczniów. Szkoła powinna uczyć myślenia już na matematyce elementarnej. Ja i obecny tutaj rektor uniwersytetu moskiewskiego nie uczyliśmy się matematyki wyższej, a czy to znaczy ,że jesteśmy durniejsi od tych, którzy się uczyli?”
W dalszym ciągu swego wcale nie durnego wywodu, rosyjski minister oświaty i nauki przejechał się po nauczycielach i uczniach pewnej kategorii mówiąc:
“ Nie będziemy zważać na genialnych nauczycieli i ich genialnych uczniów, lecz skierujemy uwagę na 13,5 milionów przeciętnych uczniów ze szkół na wsiach i miasteczkach”.
To ostatnie zapewnienie w odniesieniu do wsi rosyjskiej jest trudne do spełnienia, gdyż klasy XI –te są tylko w ośrodkach szczebla powiatowego, ale widocznie minister oświaty o tym zapomniał w ferworze walki ze szkodliwą “wyższą matematyką”.
Podobne stanowisko zajął wymieniony rektor Uniwersytetu Moskiewskiego im.Łomonosowa, prof.Wiktor Sadowniczy, nie zapominając zaznaczyć – w odrębnym wystąpieniu- że matematyka wyższa jest oderwana od życia i znacznie cenniejsze społecznie będzie nauczanie rachunkowości bankowej.
Reakcja środowisk oświatowych i rodziców na odsłoniętą ,nową politykę kształcenia Rosjan jest silna i spolaryzowana. Na różnych portalach i witrynach ( np. inosmi.ru , pressito.ru ) wybuchły gwałtowne dyskusje i spory.
Nauczyciele w znakomitej większości wypowiedzi odrzucają założenia nowych standardów programowych. Twierdzą ,że są one podyktowane kryzysem gospodarczym, prowadzą do upadku oświaty i upadku kształcenia młodzieży. Wszyscy wypowiadający się ( nie tylko nauczyciele matematyki) bronią matematyki i podnoszą ważną rolę przedmiotów ścisłych dla rozwoju cywilizacyjnego państwa.
Anna Meched, nauczycielka matematyki w moskiewskim liceum, laureatka konkursu na najlepszego nauczyciela roku 2007, ostro zgromiła swego ministra zbijając z powodzeniem jego tezę, że matematyka wyższa tłumi kreatywność uczniów.
Wielu nauczycieli potępia projekt zmniejszenia godzin na nauczanie matematyki (obecnie, w profilu mat-przyr. jest 8 godzin tygodniowo matematyki !).Inni zwracają uwagę na rolę i znaczenie matematyki w nauczaniu fizyki, chemii.
Natomiast rodzice ,w większości, cieszą się głośno, że ich pociechy nie będą maltretowane psychicznie na lekcjach matematyki, że nowe standardy programowe będą znacznie odchudzone, bo” życie jest i bez tego trudne i ciężkie”.
Dla wielu z nich matematyka powinna być sprowadzona do obsługi komputera lub kalkulatora (sic !) no i oczywiście do umiejętności obliczania procentów OD kredytu...
Trudno oprzeć się skojarzeniom i porównaniom powyżej opisanej sytuacji reformowaniu szkoły rosyjskiej, z naszym życiem polegającym na “permanentnej reformie oświaty” .
Naiwni Rosjanie nawet nie przeczuwają ,że mogą się znaleźć w sytuacji zniesienia jakikolwiek obowiązków dla ucznia w zakresie uczenia się matematyki, jako przedmiotu wybitnie szkodzącemu zdrowiu dzieci. Mogą dostać podstawy programowe z matematyki wzorowane na naszych :arytmetyka, elementarna algebra i bezdowodowa geometria.
Oświata (jej struktura programy i wymagania) w dobie dzikiego i globalnego wolnego rynku kapitalistycznego, kiedy znakomita większość społeczeństwa jest wykluczona poza nawias dobrobytu, bezpieczeństwa i godnego życia, właśnie oświata, może stanowić i stanowi dla leaderów politycznych bardzo tani plaster uśmierzający wszelkie bóle i cierpienia.
Jesteście bezrobotni, mieszkania drogie, szpitale niedostępne itd., więc przynajmniej zrobimy wam oświatę bezproblemową. Dzieci mogą przychodzić do szkoły ,a jakże, uwolnimy wasz dzień od zmartwień z nimi i co więcej : w szkole nic złego ich nie spotka.
Wymagań prawie żadnych, nauczyciele “nic nie widzą i nic nie słyszą” ,i milczą gdy oberwą po łbach od krewkich uczniów, treści nauczania łatwiutkie i rozrywkowe, wszystko praktyczne : jak oglądać telewizję, jak wykonywać grafitti, jak ćwiczyć umiejętności w grach TV, jak uprawiać bezpieczny seks, jak żyć w ‘rodzinie” w której pan pełni rolę “mamusi” obok “tatusia”, nic z abstrakcji, nic z historii ojczystej, bo to formuje nacjonalizm ,nic do czytania, bo to nie nowoczesne ,no chyba ,że tylko teksty na bilbordach.
A co na to rodzice?
Kto nie byłby zadowolony z tego, skoro widzi ,że czasy nawet bez szkoły i bez dzieci, są nie do zniesienia. Nie nadstawisz bolącej głowy pod plaster uśmierzający o nazwie: szkoła niczego nie ucząca, ale przyjazna moim dzieciom ?
No modern scientist comes close to Einstein's moral as well as scientific stature (John Horgan)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura