Wyrus to potężny gaduła ,czyli specjalista od gaduł blogerskich.Puszcza zajączka po gładkim blacie i uważnie przygląda się, kto i jak będzie go łapał.Ostatnio w charakterze zajączka wypuścił R.Dawkinsa,na którego mądrości pisane i nabożnie, na klęczkach, czytane przez «pomiot zbiorowy» na czele z mtwapą i nameste - gdzieś tam się wyrus natknął.Wyrus konsekwentnie chciał skierować goniących zajączka na kwestię : czy naprawdę światłych katoli jest tylko niewielu (tak wystękał Dawkins w rozmowie z jakimś dziennikarzem),czy może jest ich więcej lub całkiem dużo ?Tymczasem potencjalni myśliwi, mający za zadanie ustrzelić Dawkinsa, o nim zapomnieli i zaczęli się intensywnie szarpać po szczękach w sprawach znacznie donioślejszych i bardziej zagmatwanych .Oto one w moim ujęciu:Po pierwsze,kiedy ateista może – to znaczy zechce, zgodzi się - uwierzyć w Boga?Po drugie, czy cuda faktycznie istnieją?Po trzecie, nie ma żadnej różnicy pomiędzy wiarą w Boga a wiarą « w szczającego do mleka Krasnala Ruchale».Tę ulubioną przez wszystkich członków «pomiotu zbiorowego» (łącznie z jego szefem ,niejakim Quasim) "filozofię religii" , wysubtelnił nameste wprowadzając uroczyście terminologię naukową w rodzaju :»mitosfery».Przy pierwszym odcinku gaduły wyrusa, zatytułowanym: " Dawkins nieco zachowawczy" (www.tekstowisko.salon24.pl/107024,index.html ) jajogłowy i galopujący major wymieniali ciosy z takimi katolami (lub sympatykami katoli) jak: jvl2 , unukalhai, Łarzący Łazarz, aż tu nagle,pod koniec pojawił się wiceszef «pomiotu zbiorowego» : sam,osobiście w całej - niedostępnej ostatnio na salonie okazałości - mtwapa ,który nasikał (za pomocą Krasnala i Ruchały) przednio/tylnym dowcipem i anegdotami na każdego, kto tylko był w pobliżu,nie wyłączając autora wpisu.Wyrus przytomnie, natychmiast to wykorzystał i dokonał drugiego wpisu(www.tekstowisko.salon24.pl/107266,index.. html ) podbechtując mtwapę tytułem tego wpisu ::» Do mtwap-y», no i zaczęło się . Zaczęło się ,czyli « nudzą i brzydzą» na przemian,na wyprzódki : mtwapa i nameste tymi swoimi «genialnymi» – pożal się Bożę – myślami na temat religii,wiary religijnej,etnografii plemion prymitywnych,ciemnoty katoli i takie tam w kółko ględzenie ględaczków niepospolitych ,co tak się olinkują tekstami pisanych przez takich samych jak oni ,że brakuje im siły by przeczytać coś powazniejszego z zakresu filozofii lub psychologii religii.W konsekwencji , powstaje taka horrendalnie bzdurna teza ,że ABY WIERZYĆ W BOGA TO TRZEBA KONIECZNIE UDOWODNIĆ ISTNIENIE BOGA I ŻE ONI PRZYSIEGAJĄ ,ŻE UWIERZĄ NATYCHMIAST PO TYM UDOWODNIENIU. Tymczasem nauka współczesna (psychoanaliza,filozofia personalistyczna) na podstawie badań eksperymentalnych stwierdziła,że:nie można aktem woli (decyzją) ,postanowieniem wywołać w sobie stanu wiary w Boga,lub ją zniszczyć, stan wiary w Boga nie jest końcem jakiegoś procesu racjonalno-empirycznego dowodzenia istnienia bóstwa, nie my mamy wiarę religijną ,tylko wiara ma nas,ona nami włada, autentyczna wiara w Boga jest indywidualną(osobistą) relacją miłości pomiędzy osobą a bóstwem i tym samym jest fenomenem egzystencjalnym. Wystarczy na przykład, przeczytać ze starszych : G.W.Leibniza, F.Schleiermachera,W.Otto, a z nowszych : G.Junga.M.Eliadego, P.Tilicha, E.Drewermana,by mieć rozwinięcie i uzasadnienie powyższych stwierdzeń.Tytułów odpowiednich prac nie przytaczam ,bo nie chcę się narażać tym, co to uważają ,że ksiązki i ich studia uniemożliwiają poznanie rzeczywistości i dyskusję o niej,o czym słyszę coraz częściej na salonie 24. Jednak z stwierdzeń tych wynika – przy odrobinie uczciwości intelektualnej- że wiara w Boga jest darem ,którego źródło jest tajemnicą, a jak mówi psychologia- tajemnicę można conajwyżej zgłębiać lecz nie wyjaśniać lub rozwiązywać.No i oczywiście,to nie kościoły i religie z obrzędami kultu,są fundamentem wiary ,tylko odwrotnieTeraz przejdę do cudów.Takie rozumienie wiary, jakie telegraficznie przedstawiłem w punktach, musi prowadzić do następującego wniosku:O WIERZE, MOŻNA MÓWIĆ TYLKO Z WNĘTRZA WIARY.Kto nie doświadczył stanu wiary ten ma mgliste pojęcie o tym stanie,podobnie jak niewidomy od urodzenia - o świetle i barwach.Niewierzących -niektórych -doprowadza powyższe do furii ,a ich atak w tym miejscu najczęsciej ma charakter : » nudzą i brzydzą».Światli ateiści- jest ich niewielu (w «pomiocie zbiorowym» był tylko jeden: F.v.H.,w porywach także Barista) - wiedzą z psychologii głębi,że doświadczenie egzystencjalne jest substancją indywidualną, i nie może być uwspólnione, bo będzie pozorem tego doświadczenia.Wobec tego, cud jest fenomenem ,którego doświadcza ta , konkretna osoba.Jest więc możliwy nawet człowiek wierzący w Boga ,który nie doświadczył cudu i nie wierzy świadectwu tej osoby ,która doświadczyła cudu, w związku z czym aktualny styl kultury wymaga przeprowadzenie procedury obiektywizacji doświadczenia cudu.I do tej procedury,do oceny legitymizacji cudów, nie ma jednolitego stanowiska ,również w instytucjach koscielnych.Oczywiście , nie należy zapominać o tym ,że wiara w cuda w chrześcijaństwie, nie jest istotnym elementem Credo.I na koniec kwestia trzecia czyli ostatnia :uporczywe wrzucanie do jednego worka wszystkich wierzeń z dowolnego okresu dziejów człowieka razem z chrześcijaństwem .Swoisty nikiforyzm intelektualny ,w którym celuje szczególnie mtwapa.Dla niego szamaństwo, różne magie i praktyki tajemne plemion pierwotnych, są tyle samo warte, co trzy wielkie religie monoteistyczne ,jakie pojawiły się na powierzchni globu 4000 – 2000 lat temu.Ignoruje się tutaj ten doniosły fakt,iż z tymi trzema religiami pojawia się nowa metafizyka,nowa ontologia, a więc sposób widzenia świata radykalnie inny od dotychczasowych.W tym momencie mogą być różne schematy wyjaśnienia źródeł takiego nikiforyzmu:niezawiniona ignorancja,brak wykształcenia świadoma prowokacja intelektualna Miętusowa- ta od Gombrowicza - perwersja brukania wszystkiego, co nas przerasta duchowo i mentalnie. Ktoś z proszonych o wypowiedź w ankiecie na temat : «Bóg i rozum» (Europa,nr246,20-21.12.2008)wyraził się,że « wiara może przerażać»..To prawda.W wierze dotykamy fascinatum i tremendum (W.Otto).»Pomiot zbiorowy» sprawia wrażenie jakby nieustannie był zafascynowany i zarazem przerażony.Czyli, jakby był najbliżej Boga.
No modern scientist comes close to Einstein's moral as well as scientific stature (John Horgan)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura