Eine Eine
323
BLOG

Stare książki i ...stara natura ludzka

Eine Eine Kultura Obserwuj notkę 14
 Już od dłuższego czasu zastanawiam się skąd mam tą książkę. To niemożliwe, by ocalała ze zbiorów ojca lub dziadka, bo obydwa zbiory, jeden w Sokalu , a drugi w Czerniowcach znikły bez śladu w odmętach II wojny światowej, chociaż na pewno- to pocieszające- nie spłonęły od bomby lub pocisku artyleryjskiego.Pamiętam także ,że nie kupiłem jej, ani wśród ruin Marszałkowskiej w lokaliku Trzaski-Everta-Michalskiego, ani u Gebethnera-Wolfa na rogu Targowej i Kijowskiej, a można było u nich korzystać jeszcze do 1949 roku z ich magazynów przedwojennych.Właśnie tam nabyłem, opasły ale pięknie zredagowany tom, ze stronicami do rozcinania, Arkadiusza Piekary: “Elektryczność i magnetyzm” wydany przez Kamińskiego w Krakowie ( nie mylić z 2 wydaniem, okrojonym i sknoconym edytorsko przez PWN !) i zaraz potem (a może na odwrót to było- nie jestem pewien, gdyż w stylu przedwojennym, wydawcy nie datowali książek),tego samego autora niezwykłą książeczkę : “ Fizyka stwarza nową epokę” z wykładem mechaniki kwantowej ,który dzisiaj wcale nie trąci myszką, a jak ten wykład jest napisany!Arkadiusz Piekara musiał swój styl pisania o fizyce, wyćwiczyć na lekturze książek Smoluchowskiego, Natansona, Plancka, Eddingtona, Bragga i Jeansa, by wymienić tylko największych fizyków i popularyzatorów fizyki. przełomu wieków XIX-XX.
James Hophed Jeans (1877-1946), to jeden z najwybitniejszych astrofizyków brytyjskich z tego okresu ,kiedy to światowa astrofizyka była właściwie wyłącznie dziełem Brytyjczyków. Często,niestety zapominamy o tym , iż Jeans to przede wszystkim znakomity matematyk !  Już jako “wunder kind “ popisywał się fenomenalna pamięcią do liczb, był żywą książką telefoniczną Londynu w wieku czterech lat. Gdy miał siedem lat , ojciec jego nie musiał korzystać z posiadanej tablicy logarytmów – James mu zawsze podał błyskawicznie wartość logarytmu dowolnej liczby (tak pisze Milne [2] w swojej pięknej biografii Jeansa).Po szkole handlowej Taylors School w Londynie (jeszcze dzisiaj możesz usłyszeć radę, jeśli jesteś dobry z matematyki: ” zostań księgowym”),pewien mądry nauczyciel matematyki skierował go do Trinity College w Cambridge, gdzie na równi z G.H.Hardym ,tym od fundamentów analizy matematycznej – był wizytówką uczelni także w dziedzinie optyki i astronomii ,zostając w 1901 roku Fellow Trinity.Po dwóch latach pracy w Cavendish Laboratory publikuje prace: zwarty kurs dynamiki i termodynamiki gazów, a zaraz potem wspólnie z Rayleighem przedstawia słynny wzór i krzywą rozkładu energii promieniowania długofalowego w funkcji częstości.Z krzywą rozkładu Rayleigha-Jeansa związane jest na trwale, pewne przeżycie nastolatka kończącego szkołę podstawową i zafascynowanego fizyką. Mój brat, starszy ode mnie o 12 lat po zwiedzeniu kilku łagrów niemieckich ,po wojnie osiadł na stałe w Niemczech, założył tam rodzinę i nauczał chemii w gimnazjach.Pewnego dnia ,dostałem od niego dwutomowy podręcznik fizyki z poziomu gimnazjalnego amerykańskiego fizyka dr H.E.White pt. “Fizyka klasyczna i współczesna”. Było to tłumaczenie z angielskiego, wydane w Londynie w r.1948 za zezwoleniem amerykańskiego wydawcy oryginału D.Van Nostrand Co., z przedmową prof.H.Niewodniczańskiego.W drugim tomie podręcznika była ogromna liczba intrygujących informacji z pasjonującymi zdjęciami, z laboratoriów amerykańskich na temat fizyki atomowej i jądrowej łącznie ze schematem bomby atomowej(!),które to informacje w roku 1950 musiały wywrzeć niezatarte wrażenie na uczniu szkoły podstawowej w kraju, gdzie nauka światowa nie była strawą powszechnie dostępną i obowiązującą.W pewnym momencie natrafiłem na wykres  i związany z nim tekst, w którym powtarzał się zwrot “ katastrofa nadfioletowa”. Od tej katastrofy w dalekim fiolecie zaczęła się moja autentyczna przygoda z fizyką ,która trawa nieprzerwanie do dzisiaj.Przez kilka lat następnych, uporczywie i wytrwale drążyłem kwestię, dlaczego fizyka klasyczna musiała być zastąpiona fizyką kwantową i jakie to tajemnicze zjawiska rozgrywają się we wnętrzu atomu i dlaczego I mechanika kwantowa Bohra-Sommerfelda musi ustąpić miejsca mechanice Schroedingera –Heisenberga.A kiedy-już jako student- spotkałem prof.Henryka Niewodniczańskiego, kierując się wewnętrznym impulsem, podziękowałem mu za wypromowanie White ,gdyż :“to on zadecydował o tym ,że jestem tutaj, na fizyce” profesor się zamyślił i po chwili powiedział: “książki jak osoby, mają swoje dzieje”.Inną kartą życia J.Jeansa, bardzo dramatyczną, była astrofizyka. Napiszę dobitnie: kto odważył się być astrofizykiem przy Arturze Eddingtonie, tego czekał nadzwyczaj marny los. No chyba, że ktoś zgadzał się być jego satelitą, świecić jego światłem niby księżyc, akceptować bez zastrzeżeń jego pomysły na temat budowy gwiazd lub tajemniczej roli stałych fundamentalnych w fizyce..Ale James Jeans do takich nie należał ,gorzej .Kiedy przyjechał z dalekich Indii Chandrasekhar i wystąpił z szokującą hipotezą, iż dla białych karłów istnieje graniczna wartość masy, po osiągnięciu której następuje kolaps grawitacyjny materii karła, a do tego momentu jądro gwiazdy składa się z tzw. zwyrodniałego gazu elektronów relatywistycznych o potwornie wielkich: temperaturze i ciśnieniu, w Cambridge i w Królewskim Towarzystwie Astronomicznym wybuchła prawdziwa, zażarta, kilkuletnia wojna.J.Jeans zwalczał Eddingtona za jego trzymanie się klasycznych modeli budowy wewnętrznej gwiazd, atakował jednocześnie Milnea ,który jego zdaniem : ”wcale nie bada gwiazd, lecz rozwiązania równań różniczkowych.”[2]. Milne w rewanżu ,wyśmiał hipotezę Jeansa ,że pod wpływem wielkiego ciśnienia w jądrze gwiazdy ,gaz zamienia się w ciecz o niezwykłych parametrach która zapobiega zapadaniu się gwiazdy, a następnie wykorzystując analizy Fowlera bezpardonowo zaatakował Eddingtona za jego gazowy model gwiazdy każdego typu nazywając ten model “bzdurą profesorską” .Po wystąpieniach Chandry z własną hipotezą ,wszyscy się zjednoczyli by za każdą cenę utrącić “rasowo obcego”. Zaś Eddington każdego z nich miał za durnia i często to oznajmiał nieznacznie tylko kamuflując swoją opinię. Licznie świadkowie, bynajmniej nie ignoranci, jak np. McCrea, Hoyle komentowali smętnie: “zaraza padła na ten dom” mając na myśli śmietankę brytyjskich astrofizyków.Pierwszy z owego pandemonium ambicji i namiętności panowania umysłem nad innymi zrejterował właśnie James Jeans.Woodrow Wilson, prezydent Uniwersytetu Princeton, w 1905 roku zaproponował mu posadę profesora z niezwykle wysoką pensją, przewyższającą kilkanaście razy żałosne uposażenie w Cambridge, czego Eddington nie mógł znieść , i kiedy po 6 latach Jeans wrócił do kraju, to Eddington nie dopuścił do powierzenia Jeansowi słynnej katedry Pluma, tylko sam ją objął.Jeans pochodził z zamożnych warstw, Eddington natomiast z pospólstwa. Kiedy był w Ameryce, Jeans ożenił się z córką Tiffaniego ,właściciela imperium brylantów, po powrocie zamieszkali w luksusowej willi na przedmieściach Londynui wiedli prawie arystokratyczny styl życia co doprowadzało do głuchej rozpaczy Eddingtona tym bardziej ,że Jeans do końca życia ignorował środowisko uniwersyteckie, pisywał piękne artykuły z filozofii nauki, równie piękne książki o świecie galaktyk i gwiazd ,no i cudownie grał utwory Bacha na organach.Kiedy byłem w Oxfordzie na konferencji postanowiłem turystycznie odwiedzić Cambridge i doświadczyć przez chwilę magii miejsc gdzie żyli i tworzyli wielcy fizycy i matematycy. Moim “cycerone” był historyk nauk przyrodniczych ,który przy kieliszku szkockiej wybielał demoniczna postać Artura Sanleya Eddingtona wyjaśniając mi, że :“ Eddington bezwiednie naśladował Isaaca Newtona w tych relacjach z konkurentami”.Ktoś ,kto w czymkolwiek potrafi dorównać Newtonowi, ten musi być wielkim – pomyślałem niebyt ładnie. 
Eine
O mnie Eine

No modern scientist comes close to Einstein's moral as well as scientific stature (John Horgan)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Kultura