Eine Eine
171
BLOG

Spojrzenie w lusterko wsteczne

Eine Eine Kultura Obserwuj notkę 37
 W dialogu z newdemem (na jego blogu), co do którego osoby sądzę, że jest humanistą (bezzasadne sądzenie) wystąpił problem istoty twórczości.Newdem napisał : “Cokolwiek będziesz czynił będziesz czynił przepełniony miłością; jest to jak mniemam pewien etap bezrefleksyjności - może i zgubienia "Ja" - poprzedzony jednak jak mniemam, etapem refleksyjności, która później zatraca się na wyższym etapie (na zasadzie nauczenia się czegoś, stopnia, który już się przeszło i na który się nie wraca).” Akapit ten, wywołał u mnie myślenie o mojej twórczej pracy w dziedzinie fizyki (pracy w bardzo skromnym zakresie według ocen zewnętrznych, obiektywnych),którego dość chaotyczny proces zarejestrowałem ex post poniżej.Dla kogo? Dla siebie .jest mi to do czegoś potrzebne, nie wiem do czego ale czuję, że tak jest.Zapłon do tych wynurzeń dał newdem.W fizyce ,mój proces twórczy rozwiązywania określonego zagadnienia, którego nikt do ej pory nie rozwiązał (według mojej wiedzy) wygląda tak.Przez cały czas jest intensywne myślenie maksymalnie analityczne. Nie bardzo wiem, jak rozjaśnić sens słowa “analityczne” . Po prostu - pytanie zrazu bardzo ogólne, mające postać dosyć mglistego problemu, dzielę na najbardziej drobne- jak to tylko jest możliwe –kwestie.Nieanalityczność może wystąpić w fazie zerowej, gdy nie mam sformułowanego precyzyjnie problemu (pytania). Czuję problem, ale go jeszcze nie sformułowałem.Od kilku lat zajmuję się zagadnieniem współdziałania rozmaitych pól fizycznych (grawitacyjnego, magnetycznego, elektrycznego, sił sprężystych itd.) w ośrodkach ciągłych (gazach cieczach czyli płynach) poddanych b.wysokim temperaturom i ciśnieniom przy jednoczesnej dynamice w tym ośrodku ciała doskonale sztywnego o skończonych rozmiarach i określonym profilu natarcia (opływu) z bardzo dużą prędkością.Ustalenie analitycznej postaci problemu badawczego (sformułowanie) zajęło mi ponad rok czasu. A w toku pracy nad nim ,kilkakrotnie dokonywałem istotnych przeformułowań, by uczynić go łatwiejszym do rozwiązania. Jednak po trzech latach pracy , przeszedłem do prędkości około świetlnych czyli do fizyki relatywistycznej, co przeciwnie- niebywale zmieniło (skomplikowało) strukturę problemu.Myślenie analityczne ma swoje schematy oraz techniki formalne – znalezienie odpowiedzi na szczegółowe pytania u mnie wymaga matematyki (niekiedy porzucam temat, by nauczyć się techniki rozwiązywania określonego typu równań lub nawet drobnej kwestii matematycznej,ale decydującej dla mnie) ,może być wspomaganie maszynowo, ale nie maszyna proponuje mi ścieżki postępowania, czy idee pośredniczące- do maszyny zwracam się, gdy mam jasny widok całości.Myślenie jest intensywne, z tzw. z maksymalnym napięciem woli, całkowitym wyparciem innych przedmiotów myślenia i wolą dotarcia do końca (wyniku), a świat zewnętrzny nie istnieje. To znaczy żyję ,chodzę rozmawiam wykonuję jakieś czynności ale automatycznie, bez skupienia uwagi i myśli .Czas trwania tego procesu jest nieograniczony i zawsze, jeśli się kończy, to na skutek fizycznego wyczerpania. Po jakimś czasie takiego napięcia ,nie ja myślę tylko ktoś inny, ktoś inny mnie prowadzi, o mnie decyduje, nie mogę wyjść spod jego władania. Wtedy, dopiero wtedy, pojawia się w mnie przekonanie, że rozwiążę to zagadnienie.Dopóki ja kieruję procesem, to są chwile, okresy, zwątpienia, niewiary i widzę wszystko co zrobiłem i robię, jako bezsensowne. Kiedy już nie jestem sobą, kiedy już nie ma podziału “ja—pytanie”, kiedy jestem zatracony całkowicie, wtedy może wystąpić zjawisko zupełnie nie związane z myśleniem i rozumem. Nazywam to olśnieniem i jest ono bezczasowe, piorunujące, po prostu nagle zobaczę rozwiązanie.Nie zawsze jest ono prawdziwe, ale to jest koniec myślenia, potem następuje mechaniczna weryfikacja jego poprawności. Jeśli rozwiązanie jest fałszywe, to proces rozpoczyna się od nowa. Niekiedy fałszywe rozwiązanie nie chce ustąpić, nie chce dać się wypchnąć z myślenia. Czasami fałszywe rozwiązanie pozostaje i uniemożliwia dalszą pracę myśli, muszę zmienić temat myślenia, ale ono trwa i broni dostępu do pierwotnego zagadnienia.W temacie, który mnie nadal absorbuje, mam kilka takich fałszywych rozwiązań, których publicznie nie przedstawię, gdyż są nonsensowne, ale one ciągle atakują mnie jakby głosząc, że mylę się w ocenie, że one są rozwiązaniami prawidłowymi a przecież weryfikowałem je setki razy z jednakowym, negatywnym wynikiem.. Raz w życiu przeżyłem takie doświadczenie, że wielokrotnie weryfikowane rozwiązanie uznane przeze mnie za złe ,pewnego ranka zobaczyłem jako poprawne –przy maleńkim retuszu- i opublikowałem go bez wahania z odbiorem czytelnika potwierdzającym. Nie wiem, na czym zasadza się natura takiego wydarzenia.W moim myśleniu o zagadnieniach fizycznych nie ma emocji (miłości o której napisał newdem),nie ma pokory, nieśmiałości, jest to właściwie furia ataku, najazdu, wydzierania, przemocy wobec tego, co nazywam zagadnieniem.Czy jest jakiś wspólny styl myślenia w fizyce różnych ludzi ją uprawiających? Moim zdaniem - nie. Decyduje temperament, charakter, doświadczenie egzystencjalne osoby. Kiedy byłem młody, lubiłem pracę wspólną z kimś drugim ( nie w zespole wieloosobowym).Dość szybko stałem się samotnikiem, Konferencje, zjazdy, zgrupowania (seminaria sezonowe) interesowały mnie i nadal interesują ,gdyż odbieram je jako filmy psychologiczny. Merytorycznie nic mi nie dają- obserwuję uczestników, analizuję ich warsztat pracy, zastanawiam się co ja bym zrobił na ich miejscu. Dopiero po powrocie do domu- studiuję materiały i wchodzę w temat spotkania- w samotności. Możliwe, że na to  wpływa fakt charakterystyczny dla mojej osobowości: nigdy nie mogłem czytać książki nie mojej, nigdy nie pracowałem w bibliotece, obecność drugiego przy myśleniu moim, to koniec tego myślenia.Fizyka, którą uprawiam całe życie, nie ma nic wspólnego z kontemplacją, medytacją, refleksyjnością ,jest zaborem i okupacją jakiegoś wycinka przyrody, bezlitosnym zaborem- muszę zdobyć odpowiedź na pytania: jak jest i dlaczego tak jest. Zdobyć przy pomocy dowolnych chwytów.Moja fizyka bada tylko przyrodę ,nie bada fizyki. Gdy badam fizykę- w wolnych chwilach- to nie jestem fizykiem. I w miarę upływu lat ,coraz częściej nie jestem fizykiem.I to jest moje credo: fizyk nie bada siebie i swoich myśli, fizyk bada coś ogromnie tajemniczego co nie jest nim, co jest poza nim, a co mu stawia opór, ale co go jednocześnie wabi do siebie, więzi go bez reszty. I te zapasy z tym "czymś" lub " kimś" są potwornie męczące ale nie można uciec przed nimi.A co to jest ,to "coś' lub ten"ktoś' ,z tym problemem nie tylko taka fizyka- jaką uprawiam- sobie nie poradzi.Żadna fizyka ludzka.Tak myślę.
  
Eine
O mnie Eine

No modern scientist comes close to Einstein's moral as well as scientific stature (John Horgan)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (37)

Inne tematy w dziale Kultura