Eine Eine
433
BLOG

Historia lubi się powtarzać

Eine Eine Kultura Obserwuj notkę 96
 Pewien czytelnik uczynił mi zarzut, iż nie publikuję na blogu fragmentów jakichś ciekawych tekstów zagranicznych autorów z fizyki, tylko wciąż piszę własne teksty, nierzadko nudne.Postanowiłem się poprawić i dzisiaj przytoczę bardzo interesujący esej znanego włoskiego matematyka i fizyka oraz jednocześnie historyka nauk – prof.Lucio Russo, autora głośnej pracy w edycji angielskiej : The Forgotten Revolution (2004) [1].Lucio Russo, to Wenecjanin (22.XI.1944) , ukończył studia z fizyki(1969) w Neapolu, a od 1981 roku – profesor fizyki matematycznej. Badania w dziedzinie mechaniki statystycznej (łańcuchy Markowa, modele Isinga),teorii równań różniczkowych cząstkowych, rachunku prawdopodobieństwa (teorii perkolacji).Gościnne wykłady we Francji, Stanach Zjednoczonych(Princeton University).Poznałem go osobiście w Neapolu w 2000 roku. Umysł renesansowy, błyskotliwa inteligencja, erudyta. Właśnie rozpoczynał reformę nauczania przedmiotów matematyczno-przyrodniczych ,mimo iż nie był związany formalnie z resortem oświaty publicznej. Był bardzo popularny, jako wykładowca z charyzmą, sławny w mediach przez swą książkę: La rivoluzione dimenticata (Feltrinelli, 1996)Esej, ukazał się w 2002 roku w pracy zbiorowej [2],a jego skrót autor dołączył do III wydania włoskiej edycji tomu.Zapraszam do lektury eseju Lucio Russo.            Historia lubi się powtarzać.Uczeni, którzy pomiędzy drugą połową XIX w. i początkiem wieku XX stworzyli to, co powszechnie uważa się za nowoczesnąnaukę, a wiec ludzie tacy jak Helmholtz, Boltzmann, Poincare czy wreszcie Born, mieli wykształcenie "klasyczne", którego istotna częścią była geometria euklidesowa, niosąca z sobą metodę dowodową i umiejętność świadomego posługiwania się teoretycznymi modelami realnego świata [3].Jednym z celów tego eseju jest zasugerowanie, iż może istniećzwiązek miedzy kryzysem naszych stosunków z cywilizacją klasycznąi kryzysem nauki, który, podążając za kryzysem innych dziedzin kultury, przyspieszył jednak tempo w ostatnich dekadach XX wieku. Obecnie, gdy nici łączącej nas ze starożytną cywilizacja grozi definitywne zerwanie, irracjonalizm święci chyba triumfy, jakich Bohr nie mógłby nawet podejrzewać: wszelkiego autoramentu astrologowie i magowie nie tylko zdobyli szeroka publiczność, lecz także prestiżową pozycję nie do pomyślenia jeszcze kilka lat temu.Także w liceach europejskich (w amerykańskich już to się stało)starożytna metoda dowodowa stopniowo zanika razem z geometriąeuklidesową, która zawsze dostarczała jej oparcia. Podobnie jak w epoce cesarskiej, pojęcia teoretyczne, oderwane od teorii,w obrębie których mają własne sensy, i uznane za przedmioty realne, których istnienie objawia się tylko oczom wtajemniczonego, używane są do zdumiewania publiczności. Na wykładach z fizyki student (zwykle nie znający już eksperymentalnych podstaw heliocentryzmu czy teorii atomistycznej, które przyjmuje wyłącznie na zasadzie autorytetu) przyzwyczaja sie do skomplikowanej i tajemniczej mitologii - z orbitalami tworzącymi wzajem hybrydy z niepochwytnymi kwarkami, z żarłocznymi i niepokojącymi czarnymi dziurami, ze stwórczym Big Bangiem; wszystkie te obiekty wprowadzane są do teorii kompletnie mu nieznanych i nie mających żadnego zrozumiałego związku z dostępnymi mu zjawiskami. Jednocześnie teoria ewolucji biologicznej, oparta na doborze naturalnym, jest coraz silniej kontestowana przez biologów-kreacjonistówi, coraz częściej przepędzana ze szkól w USA. Ponieważ mamy tutaj do czynienia z teoria opartą, przynajmniej w ogólnycb zarysach, na prostych pojęciach i dającą się zilustrować obfitym wachlarzem zjawisk, rezygnacja z niej na rzecz teorii mitycznycb jest- metodologicznie spójna z biernym przyjmowaniem czarnych dziur i Big Bangu.Propagowana w ten sposób "metoda naukowa" polega na biernej akceptacji tajemnicy i sprzeczności oraz na rezygnacji z racjonalnych wyjaśnień rzeczywistości. Włochy są w awangardzie opisywanego przez nas procesu; na przykład jako pierwsi zaczęliśmy używać terminu teoremat w sensie oszczerczej bujdy wymyślonej za pomocą sofizmatów.Powszechna nieznajomość dziejów myśli i mit ciągłego postępu umożliwiają prezentowanie argumentów przeciwko staremu racjonalizmowi jako lepszych, bo nowych. W rzeczywistości nie są to wcale argumenty świeżej daty, lecz - w lwiej części - te same, przybrane w nowa szatę, polemiki antyracjonalistyczne, które w pierwszych wiekach naszej ery towarzyszyły schyłkowi nauki starożytnej. Rozpowszechniane wśród szerokiej publiczności wersje mechaniki kwantowej zawsze opierały się na starożytnym postanowieniu przyjmowania sprzecznego opisu rzeczywistości [4]Ostatnio rozpowszechnia się przekonanie, iż rzeczywistość jest zbyt złożona, by mogły ją pojąć ludzkie umysły [5]. Również ta koncepcja triumfowała w pierwszych wiekach naszej ery. Orędownicy nowego irracjonalizmu okazują szczególna pogardę dla teorii takich jak logika klasyczna czy geometria euklidesowa. Jak widać, wróg jest ciągle ten sam.Irracjonalizm coraz bardziej szerzy się również wśród naukowców.Koncepcji ciągu narodzin i śmierci wszechświatów (oczywiście wzajem dla siebie niepoznawalnych) bronił pewien noblista z dziedziny fizyki, prawdopodobnie nieświadom tego, że powtarza idee Anaksymandra; oto znamienne spotkanie kogoś, kto dążył w stronę nauki, z kimś, kto z niej wyszedł, aby zdążać w kierunku przeciwnym. Ideę, że nasz Wszechświat może być rezultatem rozumnych działań zwyczajnego osobnika z innego Wszechświata, ideę zrodzoną z połączenia elementów religijnych z fantastycznymi i eksploatowana w tylu opowieściach SF, przyjął za swoją, astrofizyk Edward Harrison.Nadzieja, ze czarne dziury mogłyby stanowić coś w rodzaju przejścia miedzy dwoma różnymi punktami czasoprzestrzeni (albo, jeśli kto woli, między wszechświatami równoległymi), też zrodziła się z popularnej SF, wydaje sie jednak, ze obecnie przełknęli ją gładko także niektórzy kosmologowie.Noblista w dziedzinie chemii Kary Mullis wpadł na pomysł,żeby swej techniki duplikacji DNA użyć do produkowania w ilościach przemysłowych relikwii boskich zmarłych. Również w tym wypadku naukowych popłuczyn używa się w ramach pojęciowych,które tylko z dużą doza optymizmu można by określać jako wczesnośredniowieczne.Aktualnego kryzysu nauki nie sposób analizować w tym miejscu. Trzeba by co najmniej osobnej książki, aby wzmiankowane tutaj sytuacje uszeregować w spójną, opadającą spiralę oparta na wzajemnych oddziaływaniach, które, w mojej opinii, ściśle wiążą wykładniczy wzrost liczby badaczy i publikowanych artykułów naukowych z obniżaniem się, także wykładniczym, ich przeciętnego poziomu, z rosnącą rolą przelotnych naukowych mód, z coraz wyraźniejszą dominacją relatywizmu w debacie epistemologicznej i z głęboką zmiana społecznej funkcji nauki, coraz bardziej przesuwającej się od produkcji w stronę konsumpcji [6].Analogie ze schyłkiem nauki antycznej można by łatwo mnożyć. Przypomnijmy tylko eksodus uczonych z byłego Związku Radzieckiego, który w jednej chwili unicestwił jedną z najświetniejszych szkół naukowych XX wieku, czy początek "polowania na naukowców" w USA [7], oba te wydarzenia mają dokładne i złowrogie analogie w historii starożytnej. Literatura[1]L.Russo,La rivolutione dimenticata.Il pensieroscientifico greco e la scienza moderna,Milano,2003 (tł.polskie- Kraków,2007)[2] Lucio Russo ,M.Badiale,M.Bontempelli,: Scienza, cultura, filosofia, Milano,2002 Przypisy[3] Max Born, ubolewający nad tym, ze musiał studiować teorematy geometrii euklidesowej w zbyt młodym wieku, twierdzi, iż po raz pierwszy zdołał docenić metodę Euklidesa w czasie wykładów Davida Hilberta w Getyndze . Born nie miałby jednak czego doceniać, gdyby obaj- on i Hilbert - nie nauczyli sie euklidesowej metody dowodowej na ławach szkolnych.[4] N.bohr,The Unity of Human Knowledge,London,1960 (istnieje tłum.polskie)[5] Nie mam oczywiście zamiaru negować naukowości wielu rezultatów, opatrywanych zwykle zbiorczą etykietką "teorii złożoności" (zresztą w dużej mierze wywodzącej się od Poincarego), odnoszę się tylko do ideologicznej funkcji tej etykietki (której w rzeczywistości nie odpowiada jednolita, wyraźnie określona teoria).[6] Na przykład niezliczone zjazdy naukowe obecnie pełnią głównie ważną funkcję wspierania rynku turystycznego, bądź to dając pracę organizacjom wyspecjalizowanym w "turystyce kongresowej", bądź też podnosząc wskaźnik wykorzystania ogólnej bazy hotelowej w martwym sezonie. Wiele czołowych sektorów badawczych, zwłaszcza w dziedzinie fizyki, już od jakiegoś czasu swą tradycyjną funkcję dostarczycieli zaawansowanych technologii łączy, w stopniu coraz większym, z funkcją ich konsumentów.[7] Mam na myśli istniejące już w USA sekty antynaukowe głoszące konieczność wymordowania uczonych, żeby ocalić świat. Oczywiście nie składają się one z ludzi całkowicie wyzbytych rozumu.             
Eine
O mnie Eine

No modern scientist comes close to Einstein's moral as well as scientific stature (John Horgan)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (96)

Inne tematy w dziale Kultura