Eine Eine
163
BLOG

Zapłaczmy nad losem naszych dzieci

Eine Eine Kultura Obserwuj notkę 19
 Niedawno, rządząca partia w Hiszpanii zgłosiła do Kortezów projekt specjalnych praw dla małp, które to prawa w pewnych zakresach pokrywają się z prawami, jakie obowiązują w świecie ludzkim.Konkretyzacja oraz interpretacja tego projektu prowadzą do stwierdzenia, iż małpy mogą uzyskać prawo do życia, do wolności osobistej (co min. oznacza, że więzienie osobnika z gatunku małp wymagać będzie zgody sądu),wolności od tortur.Uzasadnienie wprowadzenia w życie takiego projektu opiera się na twierdzeniu nauk, że różnice genetyczne między tymi gatunkami są minimalne(P.Singer).Z punktu widzenia biologii, małpy to niemal ludzie, wykazują podobne stany emocjonalne, prowadzą wojny, liczą, rozumieją symboliczne znaki, posiadają samoświadomość(pozytywny test lustra).Nie wchodząc w dyskusję nad uzasadnieniem tego projektu i nie oceniając zgłoszonych i przewidywanych - zarówno przez jego zwolenników jak i przeciwników - skutków wprowadzenia w życie takich praw, zatrzymam się nad problemem ściśle ontologicznym. De iure, w prawie stanowionym, następuje –w wyniku realizacji takiego projektu -likwidacja dwóch odrębnych bytów indywidualnych, gdy równocześnie , w świecie rzeczywistym, poza umysłem człowieka, ta różnica ontyczna pozostaje.To rozejście się języka i rzeczywistości, bytów intencjonalnych, pomyślanych z bytami zaktualizowanymi, realnymi, na pewno będzie skutkować dramatycznie w procesie kształcenia człowieka w okresie od urodzenia do dojrzałości. Badania bowiem psychologii genetycznej wieku rozwojowego(Piaget[1], Bollnow [2]) jednoznacznie wskazują na ogromne znaczenie prawidłowej relacji pomiędzy wyłaniającym się i formowanym językiem(mową), a oswajaną językowo rzeczywistością dookolną (Umweltem) dziecka.Jeżeli powiemy dziecku, które spotyka małpę ,że jest to właściwie człowiek, tylko różniący się od nas w tym, lub w tamtym, to dokonujemy próby destrukcji archetypalnych struktur myślenia, według których działa umysł ludzki (Lievegoed,Jung),a które polegają w tym przypadku na różnicowaniu fenomenów bytu [3].Różnicowanie to nie jest wyuczone, lecz dane. Rozwój umysłu polega na wyłanianiu się jego władz, na odsłanianiu się świadomości ze stanów nieświadomości a nie na stwarzaniu z nicości ontycznej nowej substancji w jego organizmie po urodzeniu się dziecka. Tak jak w nasieniu zawarta jest -in potentia- całość struktury rośliny, tak samo w duszy płodu dane są in potentia jej organy i władze.Świat, pierwotnie dany jest umysłowi ludzkiemu jako zróżnicowany ontycznie, w przeciwnym razie – w zależności od zróżnicowania środowiska zewnętrznego-nie byłby dostrzegalny, jak np. ma to miejsce w przypadku patologii zwanej autyzmem. Pediatria i psychanaliza ostrzegają nas ,że nauczanie utrwalające pogląd o tożsamości ludzi i zwierząt, dla małych dzieci, może być procesem destrukcji archetypu myślenia uniemożliwiającym rozwój tego myślenia.W tym samym kraju, w roku 2007, Kortezy przyjęły prawo o tożsamości płci w odniesieniu do ludzi. Kobietą lub mężczyzną można w tym kraju być nie tylko na podstawie różnic ontologicznych, ale także na mocy oświadczenia. Ponieważ istnieją ludzie chorzy na tzw. urojenia, np. mężczyzna udaje, że jest kobietą (zmienia styl bycia, przebiera się itp.),to tym samym takie prawo legitymizuje ten przypadek schorzenia, a dzieci po spotkaniu z takim osobnikiem, który na mocy oświadczenia jest kobietą (posiada nawet wpis odpowiedni z jego życzeniem w dokumencie osobistym) wykazują rozkojarzenie psychiczne i na koniec rezygnują z różnicowania człowieka z uwagi na płeć, bojąc się podejmowania takiej decyzji określenia płci.Oczywiście, w rzeczywistości zewnętrznej poza językowym opisem i poza doświadczeniem umysłu dziecka ,świat ludzki jest zróżnicowany z uwagi na płeć (wyłączając patologię fizjologii organizmu ludzkiego) dziecko przeżywa więc destrukcję archetypalnego myślenia o ludziach mu najbliższych, co daje negatywne skutki w jego zdrowiu psychicznym.W kilku krajach ,prawnie i praktycznie zmieniono definicję rodziny i powstały małżeństwa jednopłciowe. Skandynawscy psychiatrzy i pediatrzy zarejestrowali u dzieci 4-5 letnich które stykały się z małżeństwami jednopłciowymi stany lękowe ,że ich mamusia zamieni się w tatusia, lub, że tatuś przestanie być tatusiem[4].Zresztą Skandynawia (np.Szwecja) przeszła w latach sześćdziesiątych ub.w. przez tragiczny okres wprowadzania 3-5 letnich dzieci w tajniki ciała ludzkiego i fizjologii stosunku płciowego, ciąży i rodzenia, z użyciem obrazów i języka medycznego. Skutkiem, były bardzo poważne incydenty w przedszkolach obnażania wzajemnego i uszkadzania organów płciowych przez dzieci. Ciało człowieka jest nam dane jako uduchowione i wstyd -do okresu dojrzewania- nie jest skutkiem wychowania lecz daną pierwotną: wstydzi się ciało ! a władze rozumowe człowieka dojrzałego muszą i mogą pokonać ten stan. Medyczne widzenia ciała (fizjologia i chemia ciała) nie jest dane dziecku pierwotnie i narzucenie tego widzenia powoduje destrukcje archetypalnej struktury nieświadomości objawiającą się patologią zachowań. Dorosły, swym postępowaniem powoduje zaburzenia w zdrowiu psychicznym dziecka, które niby rany wewnętrzne dadzą o sobie znać przy intymnych związkach płci w fazie dojrzałej osobników.Archetypalny związek pomiędzy dzieckiem a jego dziadkami, jest w pewnej fazie rozwoju dziecka (tuż przed dojrzewaniem) znacznie silniejszy od związku z rodzicami, wobec czego , śmierć któregoś z dziadków, dla wielu dzieci wywołuje bardzo rozległa traumę, a nawet okresowe stany depresyjne. W związku z tym, psychoanalitycy przestrzegają rodziców przed rozmowami w obecności dzieci na temat konieczności lub nieodwołalności śmierci dziadka (babci), gdy jest bardzo stary [5].Praktykowanie eutanazji może doprowadzić w rodzinie dzietnej do bardzo poważnych zaburzeń zdrowia duchowego dziecka.Oczywiście ,uogólnieniem powyższych detalicznych informacji może być stwierdzenie ,że żyjemy w czasach chaosu i dezorientacji kulturowej, potęgowania się sporów ideowych i obyczajowych, zaniku planowego i świadomego procesu wychowawczego dzieci ze strony dorosłych, pozostawienia formacji duchowej osoby będącej w rozwoju, jako wypadkowej nie sterowanych ,przypadkowych oddziaływań środowiska (zwłaszcza mediów i sieci).Wiemy co robić, jak postępować, wiemy co decyduje o tym, by proces wychowawczy biegł prawidłowo czyli chronił zdrowie dziecka, ale nie czynimy tego.Wolfgang Brezinka( ur.9.VI.1928 w Berlinie), jeden z największych współczesnych teoretyków wychowania pisze [6]:“ W interesie każdej społeczności leży troska o własne normatywne punkty orientacyjne oraz ich przekazanie następnym pokoleniom. Dlatego tradycja jest nieodzowna w procesie wychowania. Im szybciej zmieniają się materialno-techniczne warunki życiowe, tym bardziej potrzebne są elementy tradycji gdyż zapewniają ciągłość, chronią osoby przed wyobcowaniem.Jeśli zależy nam na tym, by młodzież umiała żyć, to będziemy stymulować zadomowienie się, a nie alienację, dobre relacje, a nie totalną emancypację lub aksjologicznyy nihilizm.Tymczasem w naszym zdezorientowanym społeczeństwie nawet wychowawcy nie wiedzą co cenić, przekazywać i promować, a co jedynie tolerować lub zwalczać. Dlatego rezygnują ze swego autorytetu, zamiast być przewodnikami w labiryncie propozycji kulturowych, w sytuacji kulturowej walki. Pozostawiają wybór tradycji(często polegający na odrzuceniu każdej) swym niedojrzałym wychowankom, a tym samym przypadkowi, rynkowi przyjemności oraz osobnikom żerującym na młodzieńczej ciekawości i braku doświadczenia. Wynika to po części z braku wiedzy i niezrozumienia, a częściowo dokonuje się pod pretekstem poszanowania wolności dzieci oraz ich prawa do samostanowienia.”[ss.13-15]W.Brezinka pisał powyższe zdania mając dane empiryczne ze swego podwórka, a co nam pozostaje? Chyba tylko zastosować się do apelu tytułowego niniejszego wpisu.  Literatura[1]B.Inhelder,J.Piaget,od logiki dziecka do logiki młodzież,Warszawa,1970[2]O.F.Bollnow,Zwischen Philosophie und Paedagogik,Aachen,1988[3]B.C.Lievegoed, Fazy rozwoju dziecka,Akademia,Toruń,1993[4]B.Brun,E.Pederson,M.Runberg, Symbole duszy,Warszawa,1995[5] B.Bettelheim,A.Rosenfeld, Sztuka oczywistości,Bydgoszcz,1995[6] W.Brezinka,Wychowanie i pedagogika w dobie przemian kulturowych,Kraków,2005    
Eine
O mnie Eine

No modern scientist comes close to Einstein's moral as well as scientific stature (John Horgan)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (19)

Inne tematy w dziale Kultura