Poprzednio napisałem, że wymyślony przez “Pomiot Zbiorowy” i jego lidera, konflikt pomiędzy nauką a religią, jest oparty na fałszywym rozumieniu religii i nauki.Przy poprawnym, zgodnym z rzeczywistością rozumieniu tych terminów konfliktu nie ma, gdyż:a)przedmiot działań w obrębie każdego z tych fenomenów jest innyb) różne są ich cele.Nauka jest badaniem rzeczywistości dostępnej człowiekowi i ma za cel osiągnięcie prawdy o tej rzeczywistości, a następnie zastosowanie tej prawdy w celach praktycznych, natomiast religia jest więzią pomiędzy człowiekiem a osobowym bóstwem(Bogiem) i jej główną funkcją jest prowadzenie człowieka do zbawienia wiecznego.Nauka nie bada istnienia (lub – nieistnienia) fenomenów metafizycznych, transcendencji ani nawet nie interesuje się nimi. Kłamliwy jest powtarzany do znudzenia okrzyk: “nauka udowodniła że Bóg nie istnieje” lub inny ,dowcipniejszy – “ teologia to nauka badająca istnienie różowych jednorożców”. Propagandą jest wciskanie komuś twierdzenia ,że poznanie świata jest wyłącznie możliwe według metody naukowej, gdyż równolegle istnieje pozanaukowe poznanie, boć przecież metoda badania jest funkcją ontycznej natury przedmiotu badania..Podobnie nieprawdą jest, iż religia jest procesem poznania czegokolwiek, że religia ma jakąś metodę dochodzenia do prawdy o świecie, gdyż religia tak naprawdę jest głównie i wyłącznie “troską ostateczną” (P.Tilich), a wierzący jest tylko pielgrzymem podążającym do Boga i świat natury traktuje jako warunek konieczny w tej wędrówce.Jednak Quasi ma rację węsząc konflikt i ten konflikt istnieje, ale Quasi nie mógł go odkryć na mocy starej zasady : najgłośniej krzyczy złodziej “Łapać złodzieja”. Czy przy pomocy złodzieja , złapiemy złodzieja ?"Pomiot zbiorowy" na salonie 24 jest (był ?)zarzewiem tego konfliktu, wzniecił go i podtrzymuje ,toteż trudno od nich oczekiwać, że pokażą prawdziwe tropy. Przeciwnie- będą manipulować faktami, mącić w głowach gości i blogerów, by zakryć, a nie odsłonić prawdę o tym, gdzie tkwi konflikt.Konflikt jest pomiędzy ideologią nauki a religią i wzniecany jest oraz prowadzony przez ateistycznych ideologów ,którzy instrumentalizują naukę, fałszuję jej odkrycia i teorie, a następnie tak spreparowanych pojęć używają tylko w jednym tylko celu: zniszczenia religii lub co najmniej uczynienia z niej dziwactwa pewnych jednostek.Bezsprzecznie, instytucja kościelna zwana Kościołem rzymsko-katolickim przyczyniła się do tego ,że ideolodzy ateistyczni zastosowali naukę, jako kij bejsbolowy do niszczenia religii i ludzi wierzących.W wiekach XVI-XVIII, KK bez merytorycznych podstaw wtrącał się do instytucji naukowych, oceniając teorie i hipotezy, jako prawdziwe lub fałszywe. Był to bardzo poważny błąd i dopiero II Sobór powszechny potępił to i odciął się od takiego stanowiska i praktyk.[1]Kategoryczne rozdzielenie sfer działania nauki i kościoła przypieczętował ostatecznie Jan Paweł II w słynnym określeniu relacji między – z jednej strony-o uczonymi, badaczami przyrody, a z drugiej strony- teologami:“ Kościół nie proponuje nauce, by stała się religią, ani religii, by stała się nauką...Zarówno religia jak i nauka muszą zachować swą autonomię i zróżnicowanie . Uczeni i teolodzy są wezwani do stawania się jednym, a nie do stawania się jedni drugimi.” [2]Wbrew tej zmianie podejścia KK do fenomenu jakim jest nauka, salonowi ateiści posługując się ideologią, czyli manipulacją psychologiczną, wymachują sztandarem z napisem “konflikt pomiędzy nauką i religią”, ale każdy może stwierdzić, iż jest to oszustwo intelektualne, zwykły szwindel wirtualny. Najlepszym przykładem może być nadinterpretacja teorii ewolucji w celach budowy panewolucjonizmu, jako głównego oponenta księgi Rodzaju.Konflikt ów, w wersji “pomiotowej”, nie opiera się na aktywności umysłowej i twórczości intelektualnej jego konstruktorów i propagatorów, bo opierać się nie może z wiadomych dobrze powodów, natomiast obfituje w walenie obelgami oraz inwektywami w każdego kto jemu zaprzeczy, albo wskaże jego rzeczywistą genezę : ateistyczną żądzę zlikwidowania raz na zawsze religii, jako fenomenu ludzkiego.Tego rodzaju konflikt nie interesuje mnie, nie jestem bowiem historykiem, socjologiem lub psychologiem. Wszystkie ideologie szybko kończą żywot na śmietnikach płodów quasi-intelektualnych i tę też czeka taki los.Jest jednak problem sporu teoriopoznawczego toczonego od dawna i bardzo istotnego, tak dla nauki jak i religii, o którym to problemie "Pomiot Zbiorowy" nie ma żadnego pojęcia ,gdyż wymaga on rozległych studiów, a grupa tworząca monstruum zwane "Pomiotem Zbiorowym" poza tupetem graniczącym z hucpą mentalną, niczym innym pozytywnym nie dysponuje(nie dysponowała).Spór teoriopoznawczy lub konflikt wartości(czyli konflikt aksjologiczny) istnieje pomiędzy filozofią nauki a filozofią religii. Oczywiście są różne filozofie nauki a przez filozofię religii rozumiem tutaj filozofię chrześcijańską, w której też występują różne kierunki(szkoły).Dziedzina sporu jest zmienna historycznie, ale w ostatnich latach dominuje w niej problematyka celów uprawiania nauki, legitymizacji i uprawomocnienia metody badań naukowych, samoograniczenia przedmiotu badań oraz odpowiedzialności moralnej badaczy za zastosowanie praktyczne odkryć naukowych.Z różnych teorii naukowych ,największe spory epistemologiczne i ontologiczne pojawiają się przy interpretacji teorii ewolucji, gdyż filozofia religii nie dysponuje tutaj jednolitym stanowiskiem oraz wokoło teorii powstania Wszechświata (Big Bang).W konkluzji, jednak stwierdza się, że światopoglądy fundowane na nauce i na religii nie mogą się radykalnie różnić ,ponieważ:"Nieodparte dążenie ludzkiego rozumu do prawdy pochodzi od Boga- który jest podstawą każdej prawdy i źródłem każdego znaczenia . Wobec powyższego każda próba określenia innych celów poznania naukowego ,niż odkrywanie prawdy, jest objawem buntu wobec Stwórcy, sprzeciwu człowieka wobec Mądrości Bożej.Możliwość poznania rozumowego świata jest darem Stwórcy. Nie jest to jednak poznanie pełne i dogłębne wszystkich tajemnic Stworzenia, gdyż takie poznanie będzie udziałem człowieka w ostatecznym objawieniu Bożym("teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno: wtedy zaś twarzą w twarz" -1 Kor 13,12) [3]. Jako dar Stwórcy, poznanie rozumowe, a więc i nauka, same w sobie są dobre i odkryte naukowe prawdy cząstkowe o przyrodzie, nigdy nie przeczą i przeczyć nie będą Słowu, gdyż w nim bowiem, biorą swój początek i mieć będą koniec."Poznawanie świata przez ludzi jest formą udziału w wiedzy Stwórcy. Stanowi więc pierwszy stopień podobieństwa człowieka do Boga, akt szacunku dla Niego, bowiem wszystko co odkrywamy stanowi hołd dla Pierwotnej Prawdy" . Z natury swojej rozum “ zdolny jest dotrzeć nawet do samego Stwórcy”.Droga rozumowa poznawania przyrody przyjmuje historyczną postać nauki i techniki ludzkiej. Rozumowy porządek poznania, charakterystyczny np. dla nauk przyrodniczych, jest według Jana Pawła II pierwszym stopniem Objawienia Bożego i jako taki, jest godnym celem działalności osoby ludzkiej. Dlatego Kościół zachęca do rozwijania nauk i techniki i z miłością modli się o owoce tego rozwoju.Oczywiście ,ludzie wierzący a lękliwi mogą mieć okresy wątpienia i rezygnacji. Quasi-zm jest ideologią sugestywną, malowniczo przybraną w piórka “naukawe”. A może rzeczywiście człowieka nie stworzył Bóg, lecz ewolucja ,a Bóg jedynie tchnął ducha w odpowiednim momencie w małpę człekokształtną ? A może rzeczywiście wszechświat sam z siebie powstał, skoro automaty myślące liczą szybciej od ludzi i mają większą i doskonalszą pamięć? A może rzeczywiście rodzą się dzisiaj nowe wszechświaty, niby dzieci, na drodze doboru naturalnego ,jak to utrzymują niektórzy kosmolodzy?A może człowiek może być stwórcą nowych wszechświatów, co wreszcie będzie ostatecznym dowodem zbędności idei Boga transcendentnego? I cała nasza chrystologia, to czysto ziemska bajka w konfrontacji z pewnym ( dla quasi- wierzących) faktem, iż planet typu Ziemia jest bezliku, a na nich quasi-ludzi “od groma” ?Autentyczny chrześcijanin rozumie, że przed ludźmi jest położona tajemnica aktu stworzenia, który miał miejsce poza czasem i poza przestrzenią a z niego one się wyłoniły. Wiara ,ufność i nadzieja to fundament naszego życia, obojętnie gdzie ono miałoby mieć są przyszłość w sensie przyrodniczym. Ani inne planety z kosmitami lub bez, ani inne równoległe wszechświaty nie dokonają zaprzeczenia tego faktu metafizycznego, że całe stworzenie wyłoniło się z Boga i do Niego kiedyś powróci."Odwaga rozumu w poznawaniu świata i siebie musi jednak wypływać z odwagi wiary uczonych i badaczy we Wcielone Słowo Przedwieczne”, czytamy u Jana Pawła II. “ Dogłębne poznanie świata...nie jest zatem możliwe, jeśli człowiek nie wyznaje zarazem wiary w Boga”.Wiara wyostrza wzrok i otwiera umysł. Tylko w kontekście wiary odsłania się pełne znaczenie nauk i technologii. Rozum pozbawiony Objawienia - głosi Jan Paweł II - podąża bocznymi drogami , na których istnieje ryzyko zagubienia jego celu ostatecznego. Dzieje się też odwrotnie. Wiara pozbawiona oparcia w rozumie podlega zagrożeniom.Dobrym dowodem na to ,że teologia i filozofia katolicka (a za nimi teologia protestantyzmu) dążą do współpracy i harmonii z nauką współczesną jest fakt zainicjowania i rozwinięcia przez Józefa Ratzingera i Karola Wojtyłę działu teologii zwanego – teologią nauki.Na ten temat zob.pozycje [4-5-6] Literatura[1] Sobór Watykański II, Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym,Wrocław,1986(56-57)[2]List Ojca Świętego Jana Pawła do Ojca Georgea Coyne,S.J-Dyrektora Obserwatorium Watykańskiego ,w : Zagadnienia filozoficzne w nauce,XII,1990, ss.2-12[3] Encyklika, Fides et Ratio, Ojca Świętego Jana Pawła II, Wydawnictwo M, Kraków,1998[4]Jana Pawła II teologia nauki, www.autodafe.salon24.pl/27816[5]Uczony wobec prawdy i wolności, www.autodafe.salon24.pl/28041[6]Odpowiedzialność nauki i technologii,www. autodafe.salon24.pl/28263
No modern scientist comes close to Einstein's moral as well as scientific stature (John Horgan)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura