Ks.prof.Michał Heller, tegoroczny laureat nagrody J.Templetona, prestiżowego ”mini-nobla” dla wybitnych uczonych z różnych dziedzin i działających na rzecz jedności wiedzy i wiary, wydał w tych dniach w renomowanej oficynie krakowskiej “Universitas”, piękną edytorsko jak i merytorycznie, pracę z zakresu metakosmologii i metateologii [1].Metakosmologia to, zgodnie z duchem Arystotelesa, rozważania nad kosmologią ( i analogicznie- nad teologią) ze stanowiska metodologii i filozofii nauk przyrodniczych, oraz zgodnie ze współczesnym stanem kosmologii, jako nauki o strukturze i ewolucji wszechświata.Oczywiście autor, będący najwybitniejszym kosmologiem polskim i jednocześnie uprawiający filozofię nauk przyrodniczych, gwarantuje czytelnikowi dzieło na wysokim poziomie naukowym napisane – jak zwykle u niego- z wielkim talentem popularyzatorskim i piękną polszczyzną.Tytuł książki: “Ostateczne wyjaśnienia wszechświata” intryguje i jednocześnie zaskakuje oraz niepokoi. To prawda, że wielu z nas lubi coś załatwić “ostatecznie”, ustalić raz na zawsze, wyjaśnić sobie coś do końca, żeby nie było niespodzianek w przyszłości. Pragnienie absolutu tkwi w duszy człowieka, problem tylko w tym, co sobie za absolut przyjmie. Ale czy kosmologowie i kosmologia, rzeczywiście dążą do ostatecznych wyjaśnień wszechświata?W dwóch pierwszych częściach książki, autor właśnie prezentuje taką tendencję w kosmologii na licznych przykładach wielkich hipotez kosmologicznych takich jak np. różne modele ewolucji wszechświata, problem początku, wszechświaty równoległe, zasady antropiczne.Jednak nie można przeoczyć tego faktu, że twórcy tych “ostatecznych wyjaśnień”(termin zaproponowany przez Hellera) wcale ich tak nie nazywają i wcale -w sposób jawny- ich tak nie rozumieją, jak to uczynił autor książki.I nic dziwnego. Ten, co tworzy model wyjaśniający np. skład chemiczny gwiazd, nie rozważa, ani nie analizuje zasadności metody badania ,która mu umożliwia budowę tego modelu. Nie zastanawia się na co dzień ,czy jego teoria spełnia kryteria sformułowane przez filozofię nauk. Takie rozważania to dziedzina pracy metodologa i filozofa kosmologii.I właśnie M.Heller formułuje zaskakujące i niepokojące mnie zarazem, twierdzenie:Kosmologia poszukuje ostatecznych wyjaśnień wszechświata i tworzy je w postaci wielkich hipotez początków, ewolucji lub końca wszechświata.Dowód prawdziwości tego twierdzenia jest następujący. Kosmologia ,jako nauka przyrodnicza operuje w badaniach metodą matematyczno-empiryczną. Wiek XX dokonał absolutyzacji tej metody. M.Heller pisze :” Pozytywizm, w swej najbardziej radykalnej fazie, przychylał się do poglądu, że to, czego nie można uchwycić w doświadczeniu, po prostu nie istnieje. Nie trudno dopatrzyć się w tym przejawu swojego rodzaju totalitaryzmu metodologicznego. Matematyczno-empiryczna metoda po prostu nie toleruje żadnej konkurencji: to co nie ulega metodzie matematyczno-empirycznej ,zostaje unicestwione. W neopozytywistycznej wersji ten totalitaryzm sprowadza się do twierdzenia ,że granice racjonalności pokrywają się z granicami metody matematyczno-empirycznej. To, co znajduje się poza zasięgiem metody, znajduje się poza zasięgiem racjonalności, jest więc irracjonalne, czyli pozbawione sensu.”[s.14]Z tego cytatu wynika jednoznacznie, że wyjaśnienia ostateczne tkwią w metodzie matematyczno-empirycznej, jako składowe jej istoty, a ponieważ kosmologia stosuje tę metodę, to tym samym “ostateczne wyjaśnienia” występują w kosmologii(a może w każdej nauce przyrodniczej ?).Dodatkowym argumentem na rzecz prawdziwości tego twierdzenia ma być- zdaniem autora- panująca obecnie w kosmologii moda na to, by wszechświat wyjaśniać samym wszechświatem. I w tym sensie ,wyjaśnienia w kosmologii (ogólnie-w naukach przyrodniczych) są zapętlone wewnętrznie czyli są “ostateczne” , gdyż nie dopuszczają żadnych innych wyjaśnień.M.Heller pisze kategorycznie:“ To właśnie na terenie kosmologii toczy się najbardziej ostry spór o “wyjaśnienia ostateczne”.Argumentacja na rzecz prawdziwości tezy tytułowej, w odniesieniu do kosmologii może być jednak podważona. Skoro ostateczny charakter wyjaśnień, tkwi w metodzie i jej totalitaryzmie , to wystarczy spostrzec ,że kosmologia nie jest nauką ściśle empiryczną, w takim sensie, w jakim jest np. fizyka. Tylko kilka jej hipotez było do tej pory, poddanych – i to pośrednio - testom empirycznym ( obserwacyjnym).Poza tym, wszystko w tej nauce, funkcjonuje w ramach jakiegoś systemu założeń i przy zmianie tych założeń ( na przykład przy stwierdzeniu empirycznych ich fałszywości) cały model kosmologiczny traci sens i nie jest przedmiotem prób weryfikacji obserwacyjnej.Na przykład, mająca już charakter paradygmatu, hipoteza Big Bangu łącznie z fazą tzw. inflacji, ma bardzo niejednoznaczny fundament matematyczno-empiryczny(obserwacyjny).Jest płodem Modelu Standardowego fizyki jądrowej, a dokładnie hipotezy GUT, która –jak dotychczas-nie posiada referentów empirycznych. I nie może być inaczej, jeśli dysponujemy do weryfikacji tego modelu energiami rzędu 10E2 GeV, a potrzebujemy energii rzędu 10E16 GeV.Fakt ten nie stanowi jednak bariery w tworzeniu rozmaitych pojęć obiektów, o potrzebnych dla hipotezy Bing Bangu własnościach (pole Higgsa, energia prózni, odpychanie grawitacyjne itd.),tym bardziej ,że spójność logiczną gwarantują rozmaite struktury matematyczne.Tym samym chcę powiedzieć ,że kosmologia jest wysoce spekulatywną dziedziną i to ten właśnie charakter sprawia, że pojawiają się modele i teorie mające naturę “wyjaśnień ostatecznych”. Niczym nie ograniczone spekulacje mają to do siebie, że są jak narkotyk .A niech się trafi twórca ich, ogarnięty obsesją antyreligijną, to mamy do czynienia z wyjaśnieniami ostatecznymi.Klasycznym przykładem może być Lee Smolin(skądinąd b.dobry fizyk),który nie cierpi organicznie Starca z brodą i z cyrklem w ręku, z fresku Michała Anioła w Kaplicy Sykstyńskiej i w furii buntu wobec Niego, wymyślił-transponując teorię Darwina do świata gwiazd – żywy wszechświat, płodzący inne wszechświaty w łonie mikro-czarnych dziur, według zasady doboru naturalnego. Teoria L.Smolina jest sterylnie czystą metafizyką, a jak wiadomo, w metafizyce nie ma ani potrzeby, ani możliwości zastosowania metody matematyczno-empirycznej.Wyjaśnienia ostateczne pojawiają się więc w kosmologii za sprawą ukrytego pragnienia, by nauka ta stała się religią [2].Tam bowiem, gdzie jest spekulacja hipotetyczno-dedukcyjna, tam natychmiast pojawia się meta-fizyka czyli filozofia oraz religia. Współczesna kosmologia jest przepełniona metafizyką, dokładnie – ontologią, lecz nie z powodów terroryzmu metody matematyczno-empirycznej.Dowodów na to dostarcza zwłaszcza część II książki, w której autor referuje hipotezy związane z zasadą antropiczną, wieloświatem (multiuniverse) i doborem naturalnym w populacji wszechświatów.Współczesna kosmologia w obecnym stadium spekultywno-metafizycznym ,nie rezygnując z rozumienia wszechświata ,zmusza nas tym samym do poszukiwań podstaw rozumienia i wyjaśniania wszechświata - w filozofii i teologii.I autor to pokazuje doskonale ,poświęcając część III książki teologii chrześcijańskiej,[s.149-243], a dokładnie problemowi stworzenia wszechświata .W tej partii książki widzimy, jak każda fundamentalna hipoteza kosmologiczna jest uwikłana w centralne zagadnienia filozofii i teologii.Szczególnie cenne są te obszerne fragmenty III części, w których odbywa się konfrontacja współczesnej kosmologii z odkryciami Leibniza. Myśl tego filozofa i matematyka, może być jeszcze długo przewodnią, w naszych dociekaniach nad urządzeniem i historią świata.Łączenie ontologii Leibniza z “twórczością filozoficzną” H.Eilstein (strony 232-234) uważam jednak za nieprzemyślany żart ze strony autora. Ta osoba, w istocie, była znaną specjalistką w zakresie marksizmu-leninizmu, nie wnosząc poza tym zakresem, niczego więcej do filozofii i możliwe, że to było wystarczającym powodem do ujawnienia przez M.Hellera, co ona sądzi o doniosłym pytaniu metafizycznym Leibniza: “dlaczego istnieje raczej coś, a nie nic?”, lecz mimo wszystko, nie wiem, dlaczego Leibniz miałby być zaszczycony takim partnerstwem. Literatura[1]M.Heller,Ostateczne wyjaśnienia wszechświata ,Kraków,2008[2] S.L.Jaki , Bóg i kosmologowie,Racibórz,1995
No modern scientist comes close to Einstein's moral as well as scientific stature (John Horgan)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura