Lubię czasami posłuchać, co mówią i myślą inni na tematy ,które dla mnie są ważne. Poszedłem więc wczoraj, w pierwszy wtorek kwietnia do O.Jezuitów ,przy Rakowieckiej 61,by w wielkiej auli Papieskiego Wydziału Teologicznego Bobolanum posłuchać, co inni mówią o koncepcji Boga w judaizmie, islamie i chrześcijaństwie w ramach sesji naukowej zorganizowanej przez PWT przy współpracy z “Laboratorium Więzi”.To naturalne ,że właśnie te dwa środowiska zwołują zainteresowanych do wspólnych rozważań na temat relacji między religiami monoteistycznymi o tych samych korzeniach i tym samym pniu. Środowiska różne co do natury i formy życia ale w obrębie jednej religii i bliskie sobie przez wspólną ideę dialogu. Dialogu rozumianego na sposób klasyczny : wzajemne otwarcie się ludzi i wspólnot religijnych o różnych ortodoksjach ,różnych formach kultu i obrzędów.Koncepcję Boga w judaizmie przedstawił prof.Stanisław Krajewski, w islamie- Mufti Tomasz Miskiewicz a o Bogu chrześcijan mówił – dr hab. Zbigniew Kubacki SJ. Na zakończenie panel dyskusyjny poprowadził redaktor naczelny mies. Więź – Zbigniew Nosowski.Zazwyczaj po powrocie z tego rodzaju spotkań, próbuję dla siebie samego uporządkować pobudzone myśli, ocenić skojarzenia, zastanowić się do jakiej zajrzeć literatury w kwestiach zapamiętanych jako kontrowersyjne dla mnie, zrobić krótkie sprawozdawcze notatki ( sam nie wiem po co ),zadzwonić do przyjaciela (jeśli on nie był na tym spotkaniu) i opowiedzieć o tym, co najmocniej mnie poruszyło w tekstach wystąpień lub w głosach “aktywistów” z publiczności.A teraz, skoro stałem się salonowiczem, moje osobiste pokłosie takich spotkań powiększyło się o trud przygotowania i powieszenia tego zwięzłego postu.Sesja naukowa miała trafny i interesujący tytuł: dzieci Abrahama. Rzeczywiście wyznawcy tych trzech religii to- dzieci Abrahama. Najliczniejsi, to wyznawcy islamu, po nich katolicy, a wyznawcy judaizmu stanowią aktualnie grupę znikomą ,może sięgającą kilkunastu milionów.To daje do myślenia : założyciele monoteizmu, przekazali swą wiarę światu, który tkwił w pierwotnej magii, politeizmie, szamaństwie, a ludy tego świata ową wiarę w jedynego Boga przetworzyły zgodnie ze swymi tradycjami i sposobem widzenia życia i przyrody w monoteizm, tu i ówdzie dość odległy od wiary Abrahama i Mojżesza. W miarę upływu czasu oraz rozprzestrzeniania się takiego zmodyfikowanego lekko monoteizmu Abrahama, proces różnicowania się wiary w jedynego Boga intensyfikował się, doprowadzając do tego ,że powoli świadkowie stawali się przeciwnikami lub wręcz wrogami względem siebie. Jak i dlaczego do tego doszło, spisano o tym tysiące tomów.Czy jest możliwy dialog i wzajemne zrozumienie, mimo większych lub mniejszych różnic doktrynalnych? Mimo pamięci złej historii, historii cierpień, przelanej krwi ,historii hańbiącej i grzesznej w oczach Jedynego ? Czy nie ma nadziei na to, by dzieci Abrahama świadomie odrzuciły postawy:eksluzywizmu (wykluczenia) streszczającego się w twierdzeniu -“ tylko moja religia jest prawdziwa”,inkluzywizmu (lub relatywizmu) polegającego na objęciu znaczeniem słowa “ prawda” każdą tezę dowolnej religii, nawet gdyby stała w jaskrawej sprzeczności w tej kwestii z credo wyznania,którego jestem czlonkiem paralelizmu utrzymującego, że wszystkie religie w eschatonie spotkają się razem,i aby zgodziły się z faktem,wzajemnego przenikania treści i sposobów wiary, wzajemnego dopełniania się ,wzajemnej korelacji, bez której nie można zrozumieć własnej wiary, bez owego “tła”, którym jest wiara bliźniego?Przecież już ponad pięćset lat temu Mikołaj z Kuzy, po nakreśleniu negatywnego obrazu relacji między religiami świata ,marzył o pokojowym dialogu między nimi pisząc [1] :“Tam gdzie nie można osiągnąć jednomyślności co do praktyk religijnych ,można pozwolić by narody pozostały- jeśli tylko zachowane są wiara i pokój- przy swoich praktykach i zwyczajach. Być może na gruncie różnorodności wzrośnie nawet poświęcenie ,ponieważ każdy naród będzie się z całą gorliwością i pieczołowitością starał nadać wspanialszą postać swym obrzędom by prześcignąć inne i zasłużyć na większą nagrodę u Boga i pochwałę na tym świecie.”Tę myśl podjął współcześnie filozof i teolog ,wychowany w dwóch tradycjach: katolickiej i hinduskiej – Raimondu Panikkar formułując postulat o konieczności wzrastania religii, jako warunku do zaistnienia dialogu między nimi [2]. Wzrastanie religii oznacza ciągłość i rozwój ale zakłada także przeobrażenie i rewolucję.“ Religijny człowiek musi się rzucić w morze i zacząć chodzić, chociażby jego nogi się chwiały a serce zamarło.”Autentyczna wiara jest nadzieją .A co się stanie z judaizmem, islamem, chrześcijaństwem, gdy zwrócą się ku przyszłości i zgodzą się na wzrastanie w dialogu i pokoju? R.Panikkar cytuje odpowiedź jakiej udzielił Jezus na podobne pytanie postawione przez Piotra:“Jeżeli chcę ,aby pozostał, aż przyjdę, co tobie do tego? Ty pójdź za mną” [s.111].Ta nadzieja na to, by dzieci Abrahama stały się autentycznymi świadkami jedynego Boga, a nie wrogami, była obecna w przebiegu sesji i owocowała w licznych szczegółowych ideach na temat perspektywy wzrastania wiary, a nie malenia z jednoczesnym wzrostem ateizmu w wymiarach globu. Perspektywy wzrostu wiary w jedynego Boga ( realne lub domniemane), to jednak temat na odrębny, większy post. Literatura[1]Nicolaus von Kues ,Philosophisch-Theologische Schriften III,Wien,1967,s.797[2] R.Panikkar, Religie świata w dialogu, Warszawa,1987
No modern scientist comes close to Einstein's moral as well as scientific stature (John Horgan)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura