Eine Eine
128
BLOG

Zimowiska,zimowiska

Eine Eine Kultura Obserwuj notkę 15
                                                    Dusze wyjaławia nam pospolity obyczaj. (F.Holderlin)Kiedy zbliża się pora zimowej przerwy semestralnej w szkołach, to pojawia się wówczas czas wyjazdów grup młodzieży pod opieką nauczycieli na zimowiska górskie. Czas niezwykle przyjemny dla młodzieży , wypełniony przygodą w spotkaniu z krajobrazem, sportami zimowymi i różnorodnymi wypoczynkowymi rozrywkami.Zimowiska szkolne ( podobnie jak porą jesienną i wiosenną - zielone szkoły ) mają już bogatą i długą tradycję o owocach zarówno dobrych jak i niestety - przykro mi to pisać - owocach złych. Czasami echa owych zimowisk zmuszają rady pedagogiczne po powrocie młodzieży do budynku szkolnego, do podsumowań surowych w postaci kar dyscyplinarnych.Nie jest oczywiście nagannym fakt , że młodzież podczas pobytu poza szkołą i poza domem , w okresie wakacyjnym jest na tak zwanym “ luzie”. Że bawi się, jest rozbrykana, wesoła, urządza sztubackie “ draki”, jest daleka myślami i nastrojem od codzienności szkolnej.Im bardziej barwne , wesołe i przyjemne są dni pobytu na zimowisku w Murzasichle, Bukowinie, Szczyrku, Ustroniu Śląskim lub Piwnicznej, tym więcej zdrowia i sił do nauki w następnym semestrze mają dzieci [1].Ale niestety czasami ten luz wakacyjnego życia młodzieży szkolnej przybiera formy i treści , które martwią , niepokoją lub nawet przerażają rodziców , nauczycieli lub ogólnie opinię społeczeństwa dorosłych.Myślę w tym miejscu o wcale nie sporadycznych zjawiskach używania przez uczniów podczas pobytu na obozach sportowych lub rekreacyjnych zimowiskach - alkoholu.Coraz więcej osób opowiada o piciu alkoholu przez grupy szkolne już w czasie podróży pociągiem do miejsca obozowania.Gospodarze wynajmujący kwatery lub całe pensjonaty młodzieży szkolnej, instytucje zarządzające dużymi domami wczasowymi twierdzą - operując danymi liczbowymi - że pijaństwo wśród młodzieży uczestniczącej w wypoczynku i rekreacji podczas ferii szkolnych jest na porządku dziennym.Niektórzy z nich po przykrym doświadczeniu , odmawiają przyjmowania na obozy wypoczynkowo-sportowe grup młodzieżowych. Wielką tragedią osobistą i społeczną jest używanie alkoholu przez dzieci i młodzież, obojętnie gdzie i kiedy. Nie mogę jednak w tej chwili rozważać tego problemu , który nabrzmiewa w naszym rodzimym domu zwanym Polską.Chcę natomiast z bólem, ale i z determinacją zastanowić się gdzie są nauczyciele - opiekunowie tych zgrupowań dzieci i młodzieży, gdy powierzeni ich uwadze i odpowiedzialności wychowankowie używają alkoholu, lub wszczynają i prowadzą bójki między sobą , niszczą sprzęty, lub nie wychodzą z pomieszczeń zajęci całymi dniami grą w karty?Czy ci wychowawcy korzystają ze swoich uprawnień, czy spełniają swoje obowiązki wychowawcze i np. po wyczerpaniu nieskutecznym dyscyplinowania słownego wzywają telegraficznie rodzica, by natychmiast zabrał do domu swe dziecko ucznia , który naraża na szwank swe zdrowie , niszczy godność i imię szkoły, do której uczęszcza?A czy po powrocie do szkoły oceniają zachowanie uczniów na zgrupowaniach wakacyjnych? Czy stosują kary proporcjonalnie do przewinień?Uczeń , który na wypoczynku wakacyjnym(lub podczas kilku dniowej wycieczki krajoznawczej) był krnąbrny, nie wykonywał poleceń wychowawcy, wywoływał awantury z kolegami, używał wulgarnych wyrażeń , niszczył wyposażenie kwatery, oprócz negatywnych ocen z zachowania - musi podlegać pauzowaniu w ewentualnym udziale w następnych grupowych wycieczkach szkolnych, lub obozowiskach.Uczeń natomiast , który na zimowisku, zaopatrywał się w alkohol , namawiał i zmuszał kolegów do picia i sam pił i będąc nietrzeźwym wywoływał awantury w miejscu zakwaterowania, powinien decyzją rady pedagogicznej opuścić zakład szkolny.A co możemy zrobić w przypadkach - bardzo rzadkich, ale rejestrowanych - kiedy to wychowawcy , wykonujący obowiązki opiekuńcze na obozowiskach i zgrupowaniach młodzieży szkolnej sami zachowują się nagannie , budząc zgorszenie wśród mieszkańców miejscowości turystycznych?Zdarza się , że wychowawcy nie interesują się tym, co robi i jak się zachowuje młodzież, za którą przecież służbowo odpowiadają. Sami zajmują się tylko sobą , mówią, że też są na wypoczynku, lub - co jest ciężkim naruszeniem odpowiedzialności służbowej i występuje bardzo rzadko - sami “ dyżurują “ w restauracjach i kawiarniach, lub w miejscu zakwaterowania piją alkohol.Podkreślam ,że są to incydenty niezmiernie rzadkie ale - są, a ich rezonans społeczny podcina funkcjonowanie oświaty.Sam byłem świadkiem posiedzenia rady pedagogicznej elitarnej licealnej szkoły warszawskiej, podczas której wystąpił podział zespołu w kwestii usunięcia ze szkoły uczniów , którzy używali alkoholu na zielonej szkole.Byli nauczyciele , którzy głosowali przeciw takiej decyzji. Niestety mieli motyw : sami nie stronili od alkoholu na tejże zielonej szkole, o czym dobrze wiedzieli ich wychowankowie.Nauczyciel , który łamie obowiązki służbowe, lub co więcej -w pracy swoim postępowaniem demoralizuje uczniów, winien podlegać natychmiastowemu zawieszeniu w zawodzie, oraz trybowi dyscyplinarnego dochodzenia.Nie chcę jednak w tej chwili przyjmować stylu prokuratorskiego, piętnować, lub rozdzierać metaforyczne szaty i biadać nad czasami. Pragnę poddać pod rozwagę sposób długofalowej naprawy owego złowrogiego zepsucia obyczajów nauczycielskich.Trzeba nam uratować ciągłość tradycji i ethosu zawodu, przez zagwarantowanie przekazu międzypokoleniowego w gronie pedagogicznym.W pokojach nauczycielskich wielu szkół obserwuje się zjawisko podziału pokoleniowego, swoistej separacji młodych nauczycieli od starszych stażem i wiekiem. Tu są stoliki, przy których siedzą i rozmawiają młodzi, a tam stoliki, przy których przebywają "zgredy i wapniaki".Doświadczeni i starsi wiekiem nauczyciele muszą przerwać ten szkodliwy rozdział międzypokoleniowy. Muszą otworzyć się na młodych, serdecznie ale i z mocą przekazywać im zasady etyki naszego zawodu, przestrzegać przed pułapkami i ryzykiem wychowawczym, rozmawiać z młodymi o odpowiedzialności moralnej za dzieci oddane pod ich opiekę przez rodziców, jasno i jednoznacznie określać co licuje z naszym zawodem, a co musi być wyeliminowane z naszych postaw w życiu publicznym.Muszą wskazywać przykładami ze swego życia, jak łatwo partnerstwo i przyjaźń między młodym nauczycielem a uczniem ześlizguje się na płaszczyznę "kumpelstwa", co zawsze prowadzi do zgorszenia.Nie powinni zamykać się w swoim kółku, ponieważ odpowiadają za prawidłowe wzrastanie swoich następców we wspólnotę szkolną, za przekaz tradycji, której ideały określają tożsamość i ethos zawodu niezależnie od historycznego czasu. [1]Wymieniłem miejscowości polskiego krajobrazu górskiego a nie miejscowości z Alp austriackich, francuskich, szwajcarskich z dwóch co najmniej powodów:1. indywidualne zimowiska dzieci rodziców bogatych ( lub grupowe, praktykowane przez szkoły prywatne)pod nadzorem administratorów zagranicznych, nie obfitują w podobne incydenty, gdyż tam obyczaje i prawo nie mają nic wspólnego z “chamską demokracją” w naszym wydaniu2.przydałaby się naszym dzieciom znajomość rodzimej ziemi przed znajomością stron obcych, a dlaczego-zastanów się czytelniku.
Eine
O mnie Eine

No modern scientist comes close to Einstein's moral as well as scientific stature (John Horgan)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (15)

Inne tematy w dziale Kultura