Prometeusz, to heros z rodziny Tytanów, który według greckiego mythosu wykrada Zeusowi ogień dla ludzi, by ci stali się od bogów niezależni, wolni. Symbolika czynu Prometeusza jest wieloznaczna, tak samo jak wieloznaczna jest symbolika ognia.Prometeusz, to archetyp buntownika, bezinteresownego dobroczyńcy, który za swoją odwagę i niepokorną postawę wobec Zeusa został skazany na straszliwe męki.W Grecji, imię Prometeusza tłumaczono “Wybiegający myślą naprzód”. Prometeusz rozumiany jest też, jako założyciel kultury i cywilizacji ludzkiej. W postaci tego bohatera ogniskuje się wiara w niezależność i w ludzką godność, w nieograniczoną moc poznawczą człowieka.
Natomiast ogień jest archetypem zawierającym w sobie najbardziej sprzeczne treści, jest siłą oczyszczająca i niszczącą, symbolizuje miłość i nienawiść, jest źródłem światła i ciemności piekieł, symbolem życia i śmierci jednocześnie.H.G.Gadamer pisze , że” ten kto zdobywa dla rodzaju ludzkiego nową samodzielność, jest boskim przeciwnikiem najwyższego boga, duchem antyboskości.”Kai Bird oraz Martin J. Sherwin swojej imponującej biografii amerykańskiego fizyka Roberta Oppenheimera [1],nagrodzonej Pulitzerem, i której polskie tłumaczenie właśnie się ukazało, nadali tytuł: Amerykański Prometeusz.Jeżeli Oppenheimer ma być ikoną Prometeusza, to konieczne będzie pytanie, jaki dar ofiarował ludzkości, kradnąc go zawistnym i mściwym bogom?Istnieje chyba 12 biografii Oppenheimera (ta byłaby trzynasta-feralnie!),mam w domu trzy. Istnieje około setki książek poświęconych tzw. sprawie Oppenheimera i dużo więcej tomów opisujących projekt Manhattan, w ramach którego Amerykanie zbudowali bombę atomową .Nie można się więc pomylić w odpowiedzi na to pytanie.Oto ona:Oppenheimera dar dla ludzkości, to bomba atomowa !A dokładnie pisząc, jest to dar dla amerykańskiej machiny wojskowej oraz amerykańskiego przemysłu zbrojeniowego.Oppenheimer, nie był odkrywcą energii jądrowej(był nim Albert Einstein), nie był odkrywcą łańcuchowej reakcji jądrowej(odkryli ją :O.Hahn, L.Meitner, E.Fermi), nie zbudował i nie uruchomił pierwszego na świecie reaktora atomowego(zrobił to E.Fermi).Gdyby jednak był i zrobił, to wówczas –moim zdaniem- ikona Prometeusza, dobroczyńcy rodzaju ludzkiego, lepiej by przylegała do jego biografii.”Ogień” atomowy spełnia bowiem bogatą symbolikę ognia z greckiego mythosu. Energia jądrowa ma wieloznaczne odniesienia do przyszłej historii ludzkości. Natomiast bomba atomowa jest mniej wieloznacznym znakiem, by nie powiedzieć ,jest jednoznaczna: służy śmierci i sieje śmierć oraz niewyobrażalne cierpienia.Oppenheimer sam o sobie powiedział (po dokonaniu czynu bynajmniej nie prometejskiego) :” I stałem się śmiercią, niszczycielem światów.”A przecież Prometeusz z greckiego mythosu nie sieje śmierci wśród ludzi, przeciwnie on ich stwarza, przywołuje do życia a następnie nadaje im wolność i godność równą bogom.Opie, to geniusz fizyki ,którego Mars,bóg wojny, tak ściśle wprzęgł do najstraszniejszego rydwanu, że ci, którzy otaczali go, współpracowali z nim,byli przekonani ponad wszystko,że jest z nimi jeden z Tytanów.Możliwe ,że autorzy książki, o której piszę ten post, świadomie pragnęli zaznaczyć ,że to jest amerykańskie rozumienie prometejskiej funkcji ludzi wybitnych : służba na rzecz ojczyzny, służba na rzecz wyposażenia narodu w absolutną siłę i moc panowania nad innymi mieszkańcami Ziemi.W takim sensie Oppenheimer byłby Prometeuszem, który nie tyle- wykrada ogień bogom dla ludzi, lecz zdradzając misję stwarzania dobra przez “tytanów” myśli, do którego rodzaju istot należy uposażony genetycznie, ofiarowuje dar pod postacią narzędzia totalnego zniszczenia – sferom lub grupom ludzi, których rzemiosłem jest śmierć. I w tym miejscu otwierają się karty wielkiego tragizmu tej postaci.I dlatego autorzy książki, tej kwestii a mianowicie : na czyją służbę się zgłosił (lub został wezwany przez swego daimona) Oppenheimer, czyje zadania wypełniał i w jaki sposób mocodawcy zapłacili mu po wykonaniu zleconych zadań -poświęcili najwięcej miejsca.Obraz Ameryki tamtych czasów jest pasjonujący. Działania agend rządowych oraz sekretnych służb szokują, gdyż dzieje się to wszak w kraju –wzorcowym dla demokracji świata.Można tylko podziwiać warsztat dokumentarny autorów, zgromadzony materiał faktograficzny ,wątki sensacyjne, szpiegowskie, walk politycznych, wszystko powyższe tworzy fascynującą wielopiętrową intrygę wokół osoby bohatera książki. W pewnym momencie, w trakcie lektury, pojawiła się we mnie myśl, czy ów klucz do sprawy Oppenheimera wydobywany z tajnych protokołów służb specjalnych nie pełni jednak funkcji wytrycha?Czy rzeczywiści tragiczny los tej postaci w wymiarze osobistym, nie zaczyna odbiegać od prawdy, w miarę jak historia jest formowana przez autorów książki prawie wyłącznie na podstawie dokumentów tajnej policji politycznej?Oppenheimer był członkiem niewidzialnej światowej społeczności uczonych(fizyków).Czy rzeczywiście ,nawet w tamtych latach powojennych i początków funkcjonowania “zimnej wojny” i ‘żelaznej kurtyny”, tylko ta historia atomu i ludzi pracujących z atomami jest najbardziej prawdziwa, która wypływa z tajnych gabinetów policji politycznej, wywiadów i kontrwywiadów ?”Lustracja” prowadzona przez komisję MacCarthyego, jak każda lustracja sterowana przez sfery rządowe, miała różne cele i oparta była o fałsz i prowokację. Śmieszy mnie jednak sugestia redakcji wydawnictwa o aktualności książki w obliczu sytuacji w moim kraju. Czy życie i perypetie lwów mogą mieć przełożenia na życie szarych myszek polnych?Obraz tej domeny problematyki książki jest barwny i dramatyczny, ale każe zachować sceptycyzm i krytycyzm wobec pewnych uogólnień autorów dotyczących życia społeczno-politycznego ówczesnej Ameryki.Kto lubi historie sekretnych wydarzeń, wielokrotne kulisy i parawany, jakie się stawia przed zbyt ciekawskimi ,kto lubi potężne zmagania o władzę na dowolnym poziomie, nie powinien tej książki przeoczyć. To na pewno jest fascynująca opowieść o człowieku, który zaniósł ogień tym, którzy przeżywają ekstazę na samo wyobrażenie pożaru świata, a sam niestety zbyt późno spostrzegł i zrozumiał, co tak naprawdę uczynił. Literatura[1]K.Bird, M.Sherwin, Amerykański Prometeusz.Triumf i tragedia Roberta Oppenheimera, Warszawa, 2008
No modern scientist comes close to Einstein's moral as well as scientific stature (John Horgan)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura