Lubię spacerować po salonie ,przysłuchiwać się rozmowom ,czasami wtrącić swoje “trzy grosze”, a cenniejsze “perełki” intelektualnego gwaru przenosić na dysk mojego kompa, po to by, gdy ogarnie chandra mój zakład “pracy’ w instytucie,odczytać je kolegom gwoli poprawienia nastroju.
Ostatnio pewien znany dziennikarz popełnił był wpis zatytułowany :”Ewolucja jako wiara”, niezwykle obficie obskoczony przez komentatorów różnego temperamentu, poziomu wiedzy, rodzaju inteligencji i różnej ... kultury osobistej.
W jednym z tych komentarzy, autor tego wpisu został potraktowany jako “dowód głupoty lub szaleństwa ponieważ
-“ podważa naukową wartość teorii ewolucji”
co jednak nie było ze strony komentatora prawdą, gdyż autor podważał pewną interpretację teorii ewolucji a nie samą teorię.
Komentator widocznie zorientował się, że czyni pomyłkę, więc wziął ostry kurs “po bandzie” wykrzykując na jednym oddechu, że autor jest:
* "religijnym fanatykiem",
* "bigotem",
* "fundamentalistą" , oraz
* "zwykłym sukinsynem".
W następnej fazie, komentator jakby przypomniał sobie, że należy trzymać się naukowej analizy i języka fachowego i prawie opanowany, twardo napisał ,że ten pan co to teorię ewolucji ma za wiarę
- “cierpi na syndrom oblężonej twierdzy czyli ma paranoidalne urojenia i jako paranoik ma urojenia prześladowcze i ogarnięty jest amokiem teorii spiskowych “
i dodał, że on normalnie, to by współczuł ale wie, że dla paranoików, są to bardzo przyjemne stany.
Po tym krótkim klapnięciu “świętej “ furii , wrócił jednak do “siebie” i orzekł krótko, że pomysł autora wpisu o istnieniu rzekomych “wyznawców teorii ewolucji” to może zaistnieć:
-“ jedynie w pańskiej i w panu podobnych bydlaków – głowie”.
No cóż, skoro nastąpiła zoologiczna identyfikacja autora nieszczęsnego wpisu, o ewolucji jako wierze, to – według mnie - komentator o błyskotliwej erudycji “Made in Wikipedia” musi wycofać się z terminu “głowa” w odniesieniu do autora, co nastąpiło dosyć szybko w tym oto zdaniu:
- “Proszę Pana, może z powodu pańskiego zaślepienia nie przychodzi to Panu do łba”
Jawi się we mnie hipoteza, że komentator jest istotą przybyłą z rejonów pozaziemskich, nie zna ziemskiej kultury, obyczajów współżycia, wierzeń religijnych, że na przykład przybył z Kasjopei z misją nowej ewangelizacji, która ma zastąpić “zbrodniczą” religię chrześcijańską.
Jednak mój kolega, biolog z zawodu ,po przeczytaniu tego komentarza w całości powiedział bez wahania: to ciekawy casus potwierdzający tzw. dryft genetyczny, lub zróżnicowanie genetyczne ,całkowicie losowe.jego przodkowie musieli być ludźmi , ale w kolejnych generacjach mutowali. Na twoim salonie pojawił się para-człowiek, znakomite potwierdzenie naukowej teorii ewolucji.
Nie wiem, jak się do tego twierdzenia ustosunkować, nie jestem biologiem. Kolega mi radzi bym obserwował dalej i systematycznie protokołował znaki szczególne owego para-człowieka, bo to będzie z korzyścią dla nauki. Możliwe, ale czy dla mnie też będzie korzystne? Śmiem wątpić.
No modern scientist comes close to Einstein's moral as well as scientific stature (John Horgan)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka