W miniony piątek, na dziedzińcu uniwersytetu uderzył we mnie stłumiony gwar i śmiech młodości,przelewającej się przez główną bramę campusu i znikającej w różnych wydziałach ,których budynki raziły moje oczy swą odnowioną bielą ścian.
Przed skręceniem z głównej alei w lewo,na kierunek do Auditorium Maximum, ogarnął mnie nagle, tak silny obraz z przeszłości odległej o kilkadziesiąt lat , że zatrzymałem się.
Fot.1.Audytorium Maximum UW
Zobaczyłem obraz – wyłonił się z pamięci-takich samych promieni słonecznych i błękitnego nieba,jak dzisiaj , tylko wtedy przybiegłem tutaj, jako nastolatek-gimnazjalista , by zobaczyć odrestaurowane z ruin wojennej pożogi – audytorium.
Przez chwilę-doświadczyłem dzisiaj- tamtego wzruszenia i tamtej fali marzeń zatrzymanych wówczas słowami wewnętrznej mowy: będę tutaj kiedyś słuchał wykładu inauguracyjnego.
Los jednak ( którego źródło jest w nas, w głębi duszy ), zadecydował inaczej: w tym miejscu pojawiłem się, jako gość ,już po odbyciu studiów,lecz gdzie indziej.
I po dziś dzień bywam tutaj bardzo rzadko,wszak fizyka uniwersytecka stołeczna ma swoje leża w innych dwóch miejscach, a ja jestem nadal gościem także tam i tak już pozostanie.
Audytorium Maksimum w miniony piątek, było miejscem konferencji w ramach dwudniowego „Dziedzińca Dialogu” ,spotkania wierzących z niewierzącymi w Boga ,spotkania pod patronatem i w organizacji Archidiecezji Warszawskiej poświęconego problemowi relacji: „wiara a nauka.”
Czy wiara i nauka są w konflikcie, czy też uzupełniają się i wzajemnie wzbogacają? - na to pytanie postanowiono szukać odpowiedzi podczas pierwszej z trzech głównych debat tego warszawskiego „Dziedzińca Pogan" [ termin operacyjny watykańskiego centrum ].
Jako wolny widz i słuchacz, poszedłem na tę konferencję z dwóch powodów.
Po pierwsze ,chciałem zobaczyć i posłuchć: kard.Gianfranco Ravasiego, kierownika wykonawczego w skali światowej „Dziedzińca pogan”, a także profesorów: x.Michała Hellera , Krzysztofa Meissnera, oraz Piotra Węgleńskiego. I nie zawiodłem się.
Kard.Gianfranco Ravasi, to nie tylko wysokiej rangi urzędnik Watykanu,to jednocześnie biblista o wnikliwym spojrzeniu na czasy aktualne pod kątem misyjnej roli Kościoła.
Fot.2 Kard.Gianfranco Ravasi
I dobrze ,że to on własnie moderuje wszystkie narodowe „dziedzińce pogan”.
Kard.Gianfranco Ravasi mówił o trzech modelach relacji między nauką a wiarą. Dwa pierwsze określił przymiotnikiem „fundamentalistyczne”. Są nimi :
-teologia, gdy stosuje Biblię, jako narzędzie naukowej interpretacji przyrody.
- nauka ,gdy absolutyzuje każdą swoją prawdę i doswiadczenie stawia jako jedyne kryterium prawdziwości sądów o przyrodzie.
I ostatni model : nauka oraz teologia mają różne metody badań,różne gramatyki opisu ale nie wchodzą w konflikt ,gdyż uznają fakt polimorficzności poznania ludzkiego.Czyli -dopełniają się tworząc zintegrowaną wizję świata.Wystąpienie kard.Ravasiego uderzało tomaszowską claritas.
Fot.3 Przemawia x.Michał Heller.Za stołem siedzą ( od lewej): P.Gutowski,K.Meissner,G.Ravasi,Ł.Turski,P.Węgleński.
X.Michał,mimo nawału pracy administracyjno-organizatorskiej[utworzenie i prowadzenie „Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych” w Krakowie],wielostronnych inicjatyw wydawniczych z zakresu literatury naukowej,kształcenia podyplomowego i doktoranckiego adeptów filozofii przyrodoznawstwa,jest w dalszym ciągu aktywnym na polu badań kosmologicznych i filozofii nauki.
We wprowadzeniu do dyskusji panelowej, z charakterystyczną dla siebie logicznością przedstawił stan relacji „wiara – nauka” z położeniem akcentu na nowe horyzonty badawcze współczesnej fizyki i kosmologii.Jednak jego radykalne oddzielanie naukowego opisu powstania naszego wszechświata od aktu stworzenia świata przez Boga nie zostało nawet podjęte w późniejszej dyskusji panelowej.
Zakończył arcysłusznym postulatem( autorstwa JPII sprzed kilkunastu laty) utworzenia teologii nauki,w tym konieczności badań historycznych nad ewolucją problemu :"wiara a nauka"”
Prof.Krzysztof Meissner już wcześniej budził moje zainteresowanie swoimi tekstami, oraz opowieściami o nim jego uczniów spotykanych przeze mnie okazjonalnie.
W Audytorium Maksimum przedstawił oryginalne spojrzenie na problem relacji między fizyką, a wiarą.Jego zdaniem, fizyka wieków XVIII-XIX mogła być wykorzystywana przez ateistów do walki z religią [mechanicyzm,determinizm],gdyż uzurpowała sobie prawo do wiedzy absolutnej,natomias fizyka XX wieku już nie , a nawet [jego zdaniem] zmniejszyła swoją odległość od wiary religijnej.
Pytania należące do meta-fizyki, a nie do fizyki, na które nauka nie odpowie, z konieczności są "religijne" - stwierdził prof.K.A.Meissner.
Zwrócił on uwagę także na dodatnią rolę [ możliwe ,że kluczową ] chrześcijaństwa w rozwoju nauki.
Nauki przyrodnicze rozwinęły się wyłącznie w obrębie chrześcijaństwa, gdzie oddzielono sacrum od profanum. W kręgu cywilizacji chińskiej, w Egipcie czy Indiach, choć ich twórcy mieli cenne osiągnięcia, nie sformułowano praw naukowych. Dopiero dziedzictwo Grecji, wchłonięte później przez chrześcijaństwo, zaowocowało powstaniem nauki.
Sympatyczny facet,rzeczowy,posiadający zmysł filozoficzny,przygotowany do tematyki i jednocześnie bardzo skromny i wewnętrznie skupiony.Szczęście młodych , że mogą poznawać fizykę pod jego kierunkiem.
I wreszcie prof.Piotr Węgleński, były rektor UW [ niezauważony w tej funkcji i nie zarejestrowany w mojej pamięci ] wprowadził pewną dozę fermentu orzekając śmiało , że Kościół zawsze był przeciwny nauce i technice, a chrześcijaństwo zawsze kontestuje postęp nauk.
Wskazał na przykładowe kwestie min. aborcji (sic ! nagana za sprzeciw,he,he,he), transplantacji, szczepień, klonowania, koneksje z kreacjonizmem, a rezerwa wobec teorii ewolucji,itd.
Najbardziej mnie rozśmieszył, gdy zakończył swoje wystąpienie przypomnieniem słuchaczom,i ż teologia nie jest nauką , a nauki przyrodnicze usiłuje (teologia) na siłę dopasować do dogmatów kościelnych.
Drugim powodem, dla którego znalazłem się w tłumie słuchaczy w Audytorium Maksimum, blisko stołu prezydialnego i olbrzymiego plakatu z logo : „Dziedziniec dialogu” [ blisko z przezorności, gdyż widziałem,że organizatorzy nie przeprowadzili testowania systemu nagłośnienia sali i później działo się to, co miało się dziać ,ale ja siedziałem blisko i słyszałem bezpośrednio mówców), było to , że chciałem zobaczyć po co jest obecny na takiej konferencji prof.Łukasz Turski. I nie zawiodłem się , ani nie byłem zaskoczony.
W swoim wprowadzeniu do dyskusji, zaoferował obecnym dostateczną liczbę truizmów i banałów na temat postępu nauki, na temat ofiar jakie są neuniknione podczas marszu nauki ku szczęśliwości i raju na Ziemi , a także na temat tego, jak to Kościół nie „kuma” sensu i wartości tego marszu.
Pod koniec, rozbawił mnie szanowny prelegent solennym zapewnieniem , że konflikt norm religijnych z postępem nauki jest zawsze u początków jakieś nowej idei, lub nowego odkrycia, a później znika.
Innymi słowy – niedługo Kościół dostrzeże dobrodziejstwa aborcji ,lub in vitro , jak również klonowania ludzi ,a stanie się to dzięki postępowi technologii !
Trudno zaprzeczyć , że takie myślenie o relacji „nauka-Kościół” u tego prelegenta jest zjawiskiem naturalnym ,jeśli się zważy, że jego specjalnością wydaje się być :
otwieranie i zamykanie, przewodniczenie i prezesowanie, zasiadanie i podsumowywawnie, patronowanie i wytyczanie , a nawet „piknikowanie”, by na tym poprzestać z wyliczanką bogatego repertuaru „działacza nauki”.
Jeszcze tliła się we mnie nadzieja , że publiczność swymi pytaniami i wątpliwościami wywoła jakieś „iskrzenie”, lub zaczyn autentycznej debaty ,ale liczebność tej publiczności [ chyba ponad 500 osób ] zadecydowała o anemiczności także tej części konferencji, co było do przewidzenia.
Autentyzm i cenność bowiem rozmowy, są odwrotnie proporcjonalne do liczby jej uczestników.
Z drugiej strony, inspiracyjna funkcja tej imprezy niewątpliwie miała miejsce.
Spotkałem bowiem w Audytorium Maksimum - bez umawiania się - dwóch przyjaciół, którzy od lat „dokształcają” się [ razem ze mną ] w zakresie filozofii i metodologii nauk, na seminarium Krzysztofa M.
Dnia było jeszcze dużo przed nami , więc wdepnęliśmy do piwiarni na Krakowskim i przy kolejnych halbach piwa , próbowaliśmy znależć własne odpowiedzi na pytanie, które w sposób niejawny dręczy profesorów Turskiego i Węgleńskiego:
Dlaczego chrześcijaństwo nie akceptuje en bloc marszu współczesnej nauki ku ziemskim rajom?
Warszawski „dziedziniec pogan” odpłnął w przeszłość.Ale jego kiełki pozostały i zaowocują, wbrew zwątpieniu (domyślnemu) nonsecure.
No modern scientist comes close to Einstein's moral as well as scientific stature (John Horgan)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie