Ech, ci polscy dziennikarze.
Ileż tekstów wypocili ,zaraz po okrągłym stole, o wyższości prywatnego nad państwowym. Ile glorii chwały roztoczyli nad tymi, co to wszystko łącznie z piaskiem , wodą i powietrzem prywatyzowali ,czyli nad ideologami wilczego kapitalizmu.
Te pienia trwały aż do wczoraj, to jest do aktu wywalenia na bruk kilku piewców wolnego rynku redaktorów “Uważam Rze” .
No, a teraz zaczęły się lamenty, piski rozpaczy, że wolność pisaniny [za cudzą kasę], jest totalnie zagrożona, że trzeba się natychmiast temu przeciwstawić.
Czas więc zapytać : komu i czemu mamy się przeciwstawiać?
Wolności wydawcy robienia z własnymi pieniędzmi ,na co mu tylko przyjdzie [lub przejdzie] ochota?
Mamy go karać za to ,że decyduje o tym, kogo ma zatrudniać i co ów zatrudniony przez niego i opłacany ma pisać?
Czy demokracja oraz wolny rynek mają być ograniczone lub zlikwidowane dla wydawców, a pozostawione dla dziennikarzy?
Jeśli akty zwolnień były niezgodne z tzw. kodeksem pracy [dziwoląg z epoki PRL], to nic nie stoi na przeszkodzie, by każdy zwolniony opłacił z własnej kieszeni postępowanie sądowe i zabiegał o wynik pozytywny dla siebie.
No dobrze, a skąd ten lament, płacz i zgrzytanie zębów?
Po prostu, akty zwolnień były raczej niezgodne z głęboką mentalnością socjalistyczną dziennikarzy ,którzy w przekazie genetycznym otrzymali pouczenie:
chcesz pracować w tym zawodzie ,to postaraj się o patrona, takiego niewielkiego “ojca chrzestnego”[kiedyś to był odpowiedniej rangi “sekretarz”],służ mu najwierniej jak potrafisz, a będziesz miał wolność pisania przy różnych długościach smyczy i różnych wymiarach kagańca.
Ci zwolnieni dziennikarze ,nigdy wolności pisania nie mieli, wobec tego jej nie stracili.
Wolność miał i ma wydawca, właściciel gazety.
No modern scientist comes close to Einstein's moral as well as scientific stature (John Horgan)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura