Eine Eine
1353
BLOG

Przyćmiona światłość świata

Eine Eine Kultura Obserwuj notkę 37

 

 
Wszystko, co istnieje wokół nas, i co poznajemy, jest symboliczne, jest symbolem. To co widzimy, słyszymy, dotykamy nie istnieje samo w sobie ,lecz odsyła do czegoś innego i na tym polega sens wszystkiego, co jest nam dane w osobistym doświadczeniu egzystencjalnym.
 
Już Heraklit mówił ,że wszystkie zjawiska są odbiciami niewidzialnego prawzoru. Jesteśmy [według Platona] uwięzieni w jaskini swych zmysłów i rozumu. Co jednak się kryje za rzeczywistością poznawaną zmysłami i rozumem?
 
“Prawda jakiejś rzeczy zawiera coś więcej, niż ona sama”[1].
 
Motyl, źdźbło trawy, brzoza, niebo nade mną, spojrzenie mijanego przechodnia, grafitti na murze przykościelnym, tłum dzikich kaczek ,lub mewa w środku metropolii przy torowisku linii tramwajowej – wszystko, co oglądam codziennie odsyła mnie do czegoś niewidzialnego .Prześwieca w nich coś ,co przybywa z innego świata.
 
“...owo przeświecanie nazywamy sensem. I w tym blasku rozświetlającym cały świat oglądamy swoich bliźnich, rośliny, zwierzęta i rzeczy “[2].
 
W rozumieniu chrześcijańskim całe stworzenie jest “obrazem”, który się wyłonił z praprzyczyny i wskazuje poza siebie z powrotem na praprzyczynę ,którą jest Bóg.
 
Analogia entis pozwala dostrzec w tym, co widzialne [ visibilia ] to, co jest niewidzialne [ invisibilia ].
 
Pozwala, ale czy współczesny człowiek dostrzega ową “światłość świata”? Czy jego dusza wnika w głębie rzeczy? Czy widzi ona ,że cały wszechświat jest “szatą bóstwa “?
 
Sztuka oglądu rzeczywistości [ ars vivendi] została wyparta przez “sztukę” gapienia się. Ogląd bytu jest wnikaniem w głąb, gapienie się jedynie skanuje, omiata powierzchnię zjawisk.
 
“Nasz własny byt musi się wznieść wyżej ,jeśli chcemy poznać jego prawdę"”[3].
 
Obcowanie ze “światłością świata” jest możliwe ,jeśli odzyskamy wyczucie obecności cudu i tajemnicy we wszystkim, co istnieje. Jeśli wszystko co stworzone ,a więc przemijalne, przechodzące przez bramę czasu i przestrzeni ,stanie się dla na powrót - “świetlistym posłańcem”[P.Claudel].
 
A jednak, kiedy czytam wypowiedzi Benedykta XVI w rozmowie ,jaką przeprowadził z papieżem Peter Seewald [4], odnoszę silne wrażenie ,że z tego co mówi ów myśliciel i zarazem głowa KRK wynika, iż żyjemy w czasach przyćmionej “światłości świata”.
 
I w tym sensie ta książka dla mnie jest pesymistyczna. Możliwe ,że ten nastrój książki wywołał dziennikarz prowadzący rozmowę przez dobór odpowiednich pytań.
 
Są to pytania skierowane głównie na tragiczność kondycji egzystencjalnej współczesnego człowieka, ukazujące upadek moralny naszych czasów, zagrożenia wynikające z aktualnych trendów cywilizacji i kultury, a także kryzys wewnętrzny Kościoła polegający na ujawnieniu przez sfery poza kościelne skandali i przestępstw seksualnych, oraz innych niesprawiedliwości,których autorami są osoby duchowne [w tym nawet biskupi].
 
Benedykt XVI ,ani przez moment, i w żadnym miejscu nie waha się napiętnować dowiedzione fakty i osoby za nie odpowiedzialne, jednocześnie formułując projekty postępowania zaradczego i likwidującego w przyszłości “zepsucie moralne” w łonie Kościoła.
 
Widzi również ostro kondycję moralną gatunku ludzkiego, oraz dominujące tendencje-groźne w perspektywie dziejów- w stanie cywilizacji człowieka ze szczególnym uwzględnieniem technologii.
 
Jednak to, co dominuje w jego postawie i wypowiedziach skłania mnie do opinii ,że formacja duchowa obecnego papieża jest radykalnie inna od formacji duchowej Jana Pawła II.
 
Poprzednik Benedykta XVI to “wojownik chrystusowy” ,nieulękły, zdeterminowany i wyprzedzający przeciwników Kościoła, likwidujący ich akcje w zarodkach.
Nie zapomnę jego rozwiązania stanu totalnego kryzysu w lokalnym kościele RK w Holandii. Bez zabawek i kruczków prawa kanonicznego, rozpędził towarzystwo tych biskupów i teologów ,którzy w procesie rozkładu strukturalnego i doktrynalnego lokalnego kościoła posunęli się tak daleko ,że w istocie Kościół w tamtym kraju był żałosną karykaturą Kościoła.
Albo podobne uporządkowanie Kościoła w USA [szczególnie zakonów żeńskich] ,no i jego żelazny odpór ateizmowi komunistycznemu w rozmaitych ,maskujących szatkach. JPII to widowiskowy “twardziel” Kościoła, podnoszącego się z klęczek przed sekularyzacją na przełomie wieków.
Albo wymuszenie u Sowietów zgody na działalność na ich terenie zakonów i diecezjalnych księży po 70 latach nie istnienia.
 
J.Ratzinger jest jego przeciwieństwem, antyobrazem. Delikatny, subtelny, wrażliwy i prawie lękliwy w spotkaniu z tłumem, skupiony na sobie ,myśliciel zamykający się w przestrzeni logicznych wywodów.
 
W rozmowie z Seewaldem prawie otwarcie przyznaje, iż ten urząd i ta odpowiedzialność jest ponad jego siły. Oczywiście, modli się do Boga o te siły ,ma nadzieję ,iż będą mu dane ,nie ucieknie przed potężniejącymi hordami wilków, lecz projekty “nowej wiosny” Kościoła w jego opisie, są niestety anemiczne i nie wróżą powodzenia. Ukazują “światło świata” przyćmione, z trudem przenikające opary i wyziewy, które gęstnieją w tempie zadziwiającym.
 
To przyćmienie “światłości świata”, czyli sensu bytu ,który przecież wywodzi się z praprzyczyny bytu –zdaniem Benedykta XVI- jest spowodowane odejściem ludzkości od Boga, porzuceniem Boga, wyparciem Boga poza realną rzeczywistość.
Jest to tak samo prawdziwe ,jak i monstrualnie ogólnikowe, a dla ateisty – puste.
 
Jawią się pytania o szczegóły.
Czy to przyćmienie “światłości świata” nie jest faktycznie zasłonięciem tej światłości przez wytwory umysłu i rąk człowieka? Czy to, co wytwarza człowiek i czym zabudowuje byt dostępny zmysłom, nie jest w swej istocie destrukcją sensu, lub pseudo-sensem uniemożliwiającym ludziom kontakt z prawdziwym sensem ?
Przecież pedofilia, związki jednopłciowe, unicestwienie pojęcia ojca lub matki, zoofilia, eutanazja, relatywizm ontyczny i moralny ,genetyka molekularna z klonowaniem, konstrukcja sztucznego człowieka – by wymienić tylko najważniejsze twory kultury i technologii ludzkiej – to wszystko zasłania i ekranuje “światłość świata”, uniemożliwia nowym pokoleniem doświadczenie tej światłości.
 
A może następują jakieś przemiany w naturze człowieka? Może już wszyscy jesteśmy jednowymiarowi ? Może już się rodzą całe pokolenia pozbawione wewnętrznego zmysłu duchowości? Światłość świata przenika nadal wszystko co istnieje ,ale może gatunek ludzki stał się kaleki, podlega “daltonizmowi”? Może tylko to dla niego istnieje ,co daje mu moc panowania nad drugim, oraz permanentną przyjemność ?
 
Nie wykluczam wreszcie trzeciej sytuacji: oto może żyjemy w eonie osłabienia wewnętrznego sensu bytu tkwiącego w praprzyczynie? Może światłość świata jest ograniczona dla nas z racji, albo naszych win ,albo z racji naszego wieku pełnego dojrzałości i wolnego wyboru ścieżki, po grani oddzielającej istnienie - od nieistnienia ?
 
Literatura
[1] H.Rombach, Welt und Gegenwelt.Umdenken uber die Wirklichkeit,Basel,1983,s.172
[2] J.R.Tolkien,drzewo i liść.Mythopoeia,Poznań,1994
[3] W.F.Otto,Die Gestalt und das Sein,Darmstadt,1955,s.18
[4]Benedikt XVI,Licht der Welt,Der Papst,die Kirche und die Zeichen der Zeit.Ein Gesprach mit Peter Seewald,Freiburg,2010
 
Eine
O mnie Eine

No modern scientist comes close to Einstein's moral as well as scientific stature (John Horgan)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (37)

Inne tematy w dziale Kultura