Eine Eine
527
BLOG

Czy nauka interesuje się celowością w przyrodzie?

Eine Eine Kultura Obserwuj notkę 56

 

Oto, co napisał p. kashmir w komentarzu u p.Błaszkowskiego [1]:
 
“Nauka pytając o świat pyta się o przyczyny, a religia o cele.”
W tej chwili nie będę snuł rozważania na temat religii. Interesuje mnie bowiem to samo, co interesuje p.kashmira ,a mianowicie – nauka.
Ze zdania cytowanego logicznie wynika ,że nauka przede wszystkim zajmuje się przyczynami, a celami to zajmuje się religia. Czy tak rzeczywiście jest?
Ciekawe, czy ktoś to zadekretował?
Czy, gdy będę badał celowość układów fizycznych, to zostanę wyrzucony ze społeczności naukowców?
Jeśli tak, to pytam z uporem : a dlaczego?
Nauka jest swobodnym i autonomicznym procesem rozumowego i doświadczalnego badania wszystkiego co istnieje, więc dlaczego nauka nie może badać problemu:
  • Czy w przyrodzie istnieje celowość?

 

  • Czy samo użycie terminu “celowość” w odniesieniu do układów fizycznych z mety kompromituje mnie jako fizyka?

 

Człowiek daleki od dowolnej nauki gołym okiem widzi, że wszystko co wiąże się ze świadomością jest celowe. Świat organizmów żywych nie jest drobnym wycinkiem przyrody, a przeciwnie. A w nim króluje celowość, finalizm.
Współczesna fizyka, chemia ,astrofizyka dowodzą wręcz empirycznie, że w przyrodzie istnieje holizm, który w istocie rzeczy wprowadza celowość do układów nieożywionych.
Dlaczego wiec niektórzy kategorycznie orzekają, że nauce nie wolno badać obiektów i procesów z uwagi na cele , które na nie wpływają?
Bardzo dziwna sytuacja !
Czy może nie jest tak ,że pewna ideologia ,a nie nauka o tym zadecydowała?
Że problematykę celów uważa się za bezsensowną w odniesieniu do badania przyrody, lub w najlepszym razie wyrzuca się ją do religii ?
Najprawdopodobniej, jest to ideologia prostackiego oświecenia przechwycona przez  agresywny ateizm. Przypuszczam ,że p.kashmir nic o tym nie wie .Możliwe ,iż on nawet nigdy nic nie słyszał o agresywnym  ateizmie i nie uwierzy mi ,że takowy istnieje.
To ateiści ,których na szczęście nie brakuje na salonie 24 za cel swego życia obierają wykazanie ,że celów w świecie nie ma !
To ci dopiero komedianci: kierują się w działaniu swym, celem wykazania ,iż w przyrodzie celów  - nie ma ! ha, ha, ha !
Trzymając się ewolucjonistów, łatwo spostrzec kuriozalny fakcik:
 
* przypadkowe mutacje i ślepa walka w doborze naturalnym doprowadziły do takiego zestawu organizmów żywych (na czele z człowiekiem),w życiu którego decydują - cele !
 
A może to koniec z przypadkiem w przyrodzie ?! OD momentu pojawienia się świadomości – procesy są ukierunkowane (przez świadomość) na cele !Dalszy ciąg ewolucji wszystkiego, wszechświata dostępnemu ludzkiemu działaniu jako całości ,już nie będzie w tym co przyszłe – dziełem przypadku.
A to ci heca : taki oto komiczny finał ewolucji –dziecka przypadku !
p.Kashmir jednak twierdzi krótko i węzłowato:
*nauka interesuje się przyczynami, pyta o przyczyny.
No to może problem leży w terminologii?
Zastąpmy słowo “ cel” słowem “przyczyna”, a może nauka tym się zainteresuje i p.kashmir będzie miał rację?
Na przykład.
Pan Kashmir nie zaprzeczy chyba ,że o tym co się robi w kolejnych dniach, ile się wydaje pieniędzy i traci czasu, oraz sił podczas budowania domu – to wszystko zależy od planu, projektu i kosztorysu tego domu , który ma być zbudowany.
Czy to będzie strasznie nie naukowo gdy powiem, że przyczyną tego, co dzisiaj robię w procesie budowy domu, jest to, co zaistnieje za miesiąc?
Postanowiłem, że podłoga będzie z klepek dębowych, a nie z paneli, wobec tego dzisiaj jest skutek(kupienie klepki dębowej), a przyczyna zaistnieje dopiero za miesiąc(bo taka jest kolejność robót budowlanych).
                             Ani razu nie użyłem słowa “cel” lecz stosowałem słowo “przyczyna”, więc chyba p.kashmir mi odpuści i nie wyrzuci mnie do zakrystii u jakiegoś plebana.
Szkopuł jednak w tym ,że fizycy , którzy badają rzekomo tylko przyczyny, a cele odsyłają do religii i kaznodziei - twierdzą z całą mocą , że przyczyna musi poprzedzać w czasie skutek, co ma wynikać u nich z ograniczonej wartości prędkości rozprzestrzeniania się oddziaływań fizycznych. Wystarczy przeczytać dowolny podręcznik akademicki fizyki, lub wykład jakiejś teorii np. STW , by się o tym przekonać.
                                    Tymczasem w przykładzie podanym przeze mnie (z budową domu) skutek jest przed przyczyną, która go powoduje !Najpierw jest skutek, a dopiero później pojawia się przyczyna ,która ten skutek wywołała.
Wobec czego, mój przykład z zakresu budownictwa indywidualnego nie może zawierać słowa “przyczyna” lecz jedynie “cel” i znów automatycznie ląduję w objęciach – zdaniem p. kashmira- “czarnych w sukienkach”.
Coś takiego zapewne wprawi w lekkie zdziwienie teologów i zapytają nieśmiało: fizyków nie interesuje proces budowlany, a teologię powinien interesować ?!
                          No to jeszcze jeden przykład, tym razem przejadę się po "szczękach " biologów.
W parku wilanowskim wielokrotnie widziałem taką scenkę edukacyjną. Mama – krzyżówka (czyli kaczka, niegdyś dzika) ze stadkiem dzieci prowadzi naukę latania, wzbijania się ponad wodę kaczątek ,które na jej oko już muszą to zacząć czynić. Brzeg stawu jest opalikowany, wysokość części palika wystająca ponad powierzchnią wody ok. trzydzieści centymetrów.
                             Najpierw mama wskakuje kilka razy na główkę palika ,pokazując dzieciom jak się to robi, że trzeba energicznie pomachać skrzydłami, a następnie dziobem szturcha kaczątko by wzbiło się ponad wodę i osiadło na główce palika. Dzieciak zmuszony biciem(a fe !co to za okrutna pedagogika !) powtarza ten ruch skrzydłami, ale na początku bez osiągnięcia celu, uderza ciałem o palik i wpada na powrót do wody.
Mama jest nieustępliwa, ma cel przed sobą; nauczyć potomstwo wzbijać się w powietrze, zmusić je do doświadczenia egzystencjalnego ,że są stworzone także w celu latania (a nie tylko pływania).
                                  Podobne lekcje nauki latania obserwuję corocznie w rodzince łabędziej, z tym ,że tam walenie w kuper szczeniaka przez mamę jest o wiele silniejsze, no i nie ma tam pomocy naukowych (czyli opalikowania brzegów kanału),a rzecz się dzieje na środku “akwenu wodnego”(sic ! ulubiony zwrot polskich prezenterów TV).
W tym momencie biolog -naukowiec przeczysty - da mi "kopa w tyłek", lub walnie w pysk, z krótką informacją: w świecie ptaków ( i nie tylko ptaków )nie ma żadnych celów ,jest instynkt, przekaz genetyczny, zapis w genomie , no i walka o zachowanie gatunku.
Potulnie więc, idąc za wskazaniem p.kashmira, wykreślę wszędzie słowo “cel” zastępując go słowem “przyczyna”: przyczyną opisanej sytuacji i zachowania mamy-krzyżówki jest - przyszły w czasie- stan zdolności do latania tych ptaków wodnych.
Ale z kolei narażę się fizykowi!
Sytuacja jest więc patowa ,drogi panie kashmirze:
najpierw są skutki, a później pojawiają się przyczyny!
A na to nie ma zgody u fizyków, którzy wszak nie w kij dmuchał-reprezentują fundamentalną naukę o przyrodzie.
Oni natychmiast łączą związek przyczynowy z porządkiem czasowym ,a jeśli to się łamie, to u nich można wyczytać taką opowieść a dokładnie kontr-opowieść:
                               Najpierw się rodzę i staję się dojrzałym, a następnie wściekły na ten fakt ,cofam się w czasie ,odnajduję żywego dziadka (lub pradziadka) i go humanitarnie likwiduję (nie napisałem “zabijam” ! mogłem także napisać-potrącam śmiertelnie!),spokojny o to że się urodzę ,bo się urodziłem i żyję !.
Taki opis jest zgodny z ideą naukową, iż w przyrodzie mogą być tylko przyczyny(i skutki), a nie może być celów .
Oczywiście- o ile dodamy wątek metafizyczny: zwiążemy związek przyczynowy z relacją czasową i wtedy fizycy wbrew doświadczeniu(!) obserwowanemu powszechnie powiedzą ,że przyczyny nie mogą poprzedzać w czasie skutki.
Nielichy bałagan !
Byleby tylko nie mówić o celowości w przyrodzie !
Dla dobrego samopoczucia ideologii ateistycznej rezygnujemy z uczciwego badania przyrody !
I z sensownego opisu przyrody !
No to może na koniec wypowiem to, co mi leży na wątrobie:
 
*anatema nałożona (prawem kaduka) na ideę celowości w naturze, przez niektórych facetów-naukowców tych, co wszędzie i we wszystkim węszą religię oraz księży, jest najbardziej obskurancką doktryną ideologiczną ,nie mającą nic wspólnego z nauką, bo nie wywodzącą się z obserwacji i badań eksperymentalnych przyrodniczych.
 
Zbliża się szybko czas ,gdy zostanie z nauki wyrzucona na śmietnik. W fizyce kwantowej, w astrofizyce, już dawno jest ta anatema wyśmianym reliktem.
Szczegółowiej o tym ,przy okazji.
Literatura
[1] http://marekblaszkowski.salon24.pl/122036,zolw-na zolwiu-zolw-nazolwiu-i-tak-bez-konca#comment_1664614
 
 
 
Eine
O mnie Eine

No modern scientist comes close to Einstein's moral as well as scientific stature (John Horgan)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (56)

Inne tematy w dziale Kultura