Na blogu ,którego wpisy dla mnie są niedościgłym wzorem pisania o fizyce w sposób rzetelny, nowoczesny i pasjonujący przeczytałem niedawno – w warstwie komentarzowej – zdania autora tego blogu następujące [1]:
“Zdumiewające jakie rzeczy taki chemik kwantowy potrafi napisać wbrew świętym przykazaniom fizyki. A moim zdaniem mają oni zdrowsze podejście od fizyków - nie przejmują się dogmatami! «
Zaciekawiło mnie, co bloger ten, uważa w fizyce za:
Święte przykazania
, oraz
Dogmaty
W zwiazku z czym napisałem do niego tak:
«Proszę o jakiś malutki choćby przykład «świętego przykazania fizyki» oraz «dogmatu fizyki».Załozyłem bowiem,że wśród ludzi wykształconych nie jest potrzebna definicja «dogmatu» lub «świętego przykazania» (bo takie definicje funkcjonują w tym środowisku przy powszechnej zgodzie), ale przykład jako dowód prawdziwości tego ,że w fizyce jest właśnie tak- jak utrzymuje ów bloger,fizyk-teoretyk - przydałby mi się.
W odpowiedzi przeczytałem:
“Powiedz mi, który z podręczników mechaniki kwantowej uważasz za naprawdę świetny, a przytoczę Ci dogmat z tego właśnie podręcznika.”Zamyśliłem się.
Czyżby ów bloger sprytnie chciał ze mnie uczynić współ dokaziciela tego ,że fizyka jest pełna dogmatów i świętych przykazań?
Podając mu nazwisko autora i tytuł podręcznika mechaniki kwantowej do wykazania, że w są nim dogmaty i święte przykazania, skompromituję autora, wydawcę, środowisko naukowe w którym działa autor, a może nawet kraj, w którym ten podręcznik ukazał się.
Świetnych podręczników mechaniki kwantowej jest w bród, nawet Polacy je popełniają, np. ten, z którego ma się uczyć QM bloger KAP, napisany przez mojego dobrego znajomego ( a tym samym automatycznie spełniający kryterium świetności – nie prawda to??),nie mówiąc już o takiej monografii zagranicznej (a przetłumaczonej) jak Rogera Penrosea “Droga do rzeczywistości” lub Nouredine Zattili “ “Quantum Mechanics” (edytor Wiley)stosowany przeze mnie od 2001 roku, w pracy z magistrantami.
Rozmyślając dalej( co zdarza mi się czynić nader rzadko, gdyż myślenie szybko mnie męczy) zostałem nagle uderzony myślą ostrą jak błyskawica:
przecież bloger ów wyartykułował prawdę o fizyce ,która to prawda w blogosferze (nie tylko krajowej ) kursuje jako wręcz dogmat od momentu uformowania się tego medium komunikowania !
Odnosząc się ze sceptycyzmem do niej zostanę wykluczony z blogosfery, licznik odwiedzin na moim blogu znieruchomieje w sposób absolutny !
Nie należy więc czekać ,aż bloger ten poda jakiś lichy przykład dogmatu z mechaniki kwantowej, tylko trzeba samemu sypnąć garścią przykładów dowodzących ,iż fizyka jest pełna dogmatów i świętych przykazań.
Przez moment zastanawiałem się dlaczego, jako przykładowe pole pełne dogmatów wybrano QM, ale przecież wiadomo, że noble sypią się tylko w tej dziedzinie, a epitet :”ty dogmatysto” kończy w oczach publiki każdego konkurenta.
Najbezpieczniej będzie więc posłużyć się tekstem starożytnym z fizyki !
Zemsta zza grobu mi nie grozi ,ponieważ duchów niema ,jest tylko przebrzydły KK ,który straszy ,jątrzy, wywołuje wojny i szerzy pedofilstwo przez utrzymywanie celibatu księży - jak ostatnio dobitnie wykazuje Hazel na swoim “naukowym “ blogu.
Pierwszy lepszy przykład z brzegu, sprzed prawie dwa i półtysiąca lat :
Prawo równowagi sił na dźwigni ,autorstwa Archimedesa.W wersji lekko zmodernizowanej:
Dźwignia jest w równowadze (przy nie istnieniu sił tarcia i oporów powietrza) jeśli wektorowa suma momentów sił liczonych względem punktu podparcia jest równa zero.
Klasyczny dogmat fizyki ! Każda próba zakwestionowania prawdziwości tego twierdzenia ,kończyła się anatemą heretyka, zatwardziałych ścinano lub przysmażano i to przez długie wieki, aż wszystkim to się znudziło i nikt tego nie nazywa dogmatem tłumiącym twórczość w dziedzinie fizyki. A powinien.
Tym, którzy próbują mówić ,że to nie dogmat, lecz dowiedzione teoretycznie i doświadczalnie prawo statyki, odpowiadam:
po 2500 latach instytucjonalna nauka nie dopuszcza do obalenia tego twierdzenia, nie popiera wykonanie eksperymentów, które mogą je obalić, nie daje na to grantów, a chętnych wyklucza poza nawias środowiska, czyni osobami publicznie martwymi, a tym którzy wierzą ,że wymienione twierdzenie jest prawdziwe przyznaje nagrody i laury.
Optymiści – a do nich ja należałem do momentu przeczytania tezy o istnieniu w fizyce dogmatów i świętych przykazań- powiedzą ,że to jeden osobliwy przypadek dogmatu naukowego ,wtedy ja im odpowiem: a co z zasadą zachowania energii? a co z wszystkimi zasadami zachowania fundamentalnych wielkości fizycznych?
Nie mają charakteru dogmatów? A czy wszelkie postulaty o nazwach np. “ Zakaz Pauliego” to nie święte, nie naruszalne przykazania ? Nie mają charakteru dogmatów, tabu nienaruszalnego, tłumiącego twórczą myśl, obejmującego tę myśl w obcęgi skrępowania, zamknięcia, zdławienia?
Mają, bowiem wielu ludzi ,którzy nie wierzą w ich prawdziwość nie może zrobić karier uniwersyteckich, nie może opublikować prac dowodzących fałszywości tych zasad, nie może nauczać niewiary w owe zasady, są prześladowani przez strażników jedynego, dopuszczalnego kanonu zasad przyrody, narzuconego systemowi nauczania mocą autorytetu i urzędowych dekretów.
Pojawiło się jednak światełku w tunelu (przysłowiowe).
Internet jest miejscem idealnej demokracji, pełnej, by nie powiedzieć absolutnej wolności myślenia i głoszenia swych poglądów obojętnie na jaki temat.Wrogiem hierarchii, według kryterium umiejętności myślenia i doświadczenia praktycznego, np. w technice badawczej. Tu wolno i należy krytykować wszystko i wszystkich, odrzucać każde twierdzenie, wyśmiewać dowód logiczny, kwestionować doświadczenie i wygłaszać dowolne twierdzenie a wszystko się dzieje według jednej zasady: rozum staniał, a w wysokiej cenie jest odwaga granicząca z tupetem.
A czego można po tym nowym stylu i nowym ładzie kulturowym spodziewać się-? Pytam nieśmiało.
Odpowiedź przychodzi od strony nowej metodologii nauk (w tym fizyki) :
Odrzucając to, co wiemy na pewno, kwestionując samą możliwość dojścia do prawdy ( bo jej tak naprawdę to niema - mówimy) i możliwość narracji o tym, jak jest w przyrodzie i dlaczego tak jest, otwieramy nieskończony horyzont osiągania niemożliwego.
Węsząc wszędzie dogmat i przymus ,nie spostrzegamy, iż to “niemożliwe”, które określają prawa i zasady przyrody, ta zniewalająca konieczność matematyczna i fizyczna, ustępują miejsca bez-rozumności i bez-sensowności.
I wreszcie jesteśmy szczęśliwi.
Literatura
No modern scientist comes close to Einstein's moral as well as scientific stature (John Horgan)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie