Obudziłem się w nocy, włączony telewizor pokazywał coś dziwnego. Coś fioletowego latało po całym ekranie, zawodząc przy tym wniebogłosy. Po chwili konsternacji rzecz się wyjaśniła. Była to transmisja z pracy, czy raczej awarii białoruskiego wiatraka, czyli z meczu tenisowego Radwańska-Azarenka. Tyle żartem.
Był to pierwszy od dawna mecz naszej tenisistki o którym z czystym sumieniem można powiedzieć, że został przez nią wygrany, bez biernego wyczekiwania na błędy przeciwniczek. Znakomity mecz, jeden z najlepszych meczów kobiecego tenisa. W pierwszym i trzecim secie.
To samo moża powiedzieć o meczu Rogera Federera z Andym Murrayem. Kapitalna, swobodna, intuicyjna, a przy tym korzystająca z najlepszych wzorców klasycznej szkoły tenisa gra "starego mistrza". Poparta, podobnie jak u Agnieszki, wyśmienitym przygotowaniem fizycznym. W pierwszym, drugim, trzecim do 10go gema i czwartym secie.
A demony? Drugi set Agnieszki grany tak jak chcielibyśmy już nie oglądać: zachowawczy serwis, gra słabo, krótko, przez środek, wysoko, balonki...na druciku. Podbijanie sitkiem żótka... Wstrząsowi psychicznemu jakiego doznała Azarenka w pierwszym secie można zawdzięczać, że set drugi, choć przegrany, zakończył się przyzwoitym wynikiem.
Podobnie Federer: po magicznym przedłużonym początku trwającym aż do pilki meczowej w 10gemie trzeciego seta, nagle wrócił do marnej zeszłorocznej gry. Typowa dla Federera blokada psychiczna, a w jej wyniku zachowacze returny , zbyt wysokie obronne slajsy, błędy serwisowe, wyczekiwanie na błędy przeciwnika. Czyli jak "nasza Isia" sprzed przemiany... Skończyło się tak, jak w zeszłym roku, czyli przegranym setem. Można przypuszczać, że gdyby nie powrót do wcześniejszej gry, znowu przegrałby wygrany mecz.
Jeżeli te demony zostaną unicestwione, to w jedym przypadku będziemy mieli okazję podziwiać spektakularny powrót na tron Rogera Federera - bo pokazał, że problemem jest psychika i że jest w stanie nad nią zapanować - motorycznie i technicznie może pokonać każdego.
W drugm - Agnieszka Radwańska, grając tak dziś, udowodniła, że (w co, muszę przyznać nie wierzyłem) rzeczywiście ma potencjał na 1-kę. Tylko trzeba grać ofensywnie, mądrze i mocniej, a skończyć z minami, fochami i tym całym wyżej opisanym zbędnym bagażem.
Weryfikacja nastąpi bardzo szybko: zawsze niesamowicie waleczna Dominika Cibulkova sprawdzi, co warta i na ile jest trwała przemiana Radwańskiej - a Nadal? Myślę, że on już skreślił Federera jako róworzędnego sobie przeciwnika, więc będzie chciał to potwierdzić. Zresztą Nadal, podobnie jak Cibulkova, nie odpuszcza nigdy.
Więc: do tenisowych egzorcyzmów...i na korty
Jest jeszcze jeden demon tenisowy: Osiejuk. Jego demoniczność polega na tym, że pisze o tenisie. Osiejuk, weź, przestań - nie wygłupiaj się
jako zodiakalny Bliźniak posiadam dwie, albo więcej twarzy, czy może osobowości. Na potrzeby tego miejsca jestem zwolennikiem poszanowania prawdy w życiu publicznym, zachowania podmiotowości tak państwa, jak i jego obywateli każdego z osobna
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości