Płonąca Planeta...
...Płonąca Planeta – nie uświadamiamy sobie tego, bo nie widać płomieni – ale żyjemy na bezustannie płonącej planecie. Bez chwili przerwy dzień i noc płoną paliwa kopalne, są spalane dla uzyskania energii ruchu, ciepła, kreacji, światła, zabawy.
Zanim spalimy, przekształcając miliardy i miliardy ton rocznie w ciepło – zanim spalimy – wydobywamy, używając do tego kolejnych nieprzeliczonych ilości paliw wcześniej wydobytych. Spalamy drzewa, węgiel, ropę naftową, gaz – bezustannie, bez chwili przerwy. Kopiemy coraz głębiej, spalając coraz więcej i więcej.
Wszystkie te paliwa mają swoją masę – by uświadomić sobie, jakie to są – liczone w miliardach ton rocznie - ilości – wystarczy zajrzeć do roczników statystycznych. Jedne kopaliny wydobywamy wprost dla uzyskania energii, inne do przetworzenia – lecz to przetworzenie również wymaga energii z paliw kopalnych, bo innych źródeł energii w zauważalnej ilości nie mamy.
Wydobywanie i spalanie ma wpływ na masę Ziemi – ta w miarę postępu wydobycia – maleje. Jeżeli maleje, to zaburzony zostaje układ równowagi planetarno-grawitacyjnej między – Słońcem a Ziemią. Skoro Ziemia jest coraz lżejsza, to Słońce przyciąga ją z coraz większą łatwością, w coraz mniejszym stopniu równoważoną siłą odśrodkową poruszającej się po orbicie Ziemi.
W związku z czym orbita stopniowo, minimalnie ale bezustannie - się zmniejsza, zatem odczuwalna temperatura Słońca na Ziemi – rośnie – i rosnąć będzie coraz szybciej. Układ raz wybity ze stanu równowagi szalenie trudno do tej równowagi przywrócić – i w takiej sytuacji jako ludzkość na Ziemi – jesteśmy.
W ciągu kilkudziesięciu lat temperatura na Ziemi wzrośnie w takim stopniu, że życie stanie się niemożliwe – wszelka egzystencja zacznie zamierać. Zanim do tego dojdzie czekają nas okresy wielkich ludzkich migracji, braku wody połączonego z kataklizmami przyrody, również spowodowanymi gwałtownymi opadami i powodziami będącymi wynikiem topnienia i parowania lodowców, a następnie gwałtownego opadania na Ziemię tych uwolnionych mas wody – również pod postacią apokaliptycznych śnieżyć, lub gradobić – jeżeli te masy wody zetkną się z masami zimnego powietrza zdolnymi je zamrozić.
Migracje zagrożonych w swych podstawach egzystencji mas ludzkich będą skutkowały wzrostem agresji i bezwzględną walką wszystkich ze wszystkimi o przetrwanie, czy raczej - ułudę przetrwania.
Konieczne i bezalternatywne jest niezwłoczne zaprzestanie wydobycia i spalania paliw kopalnych - bez względu na koszty społeczne. Przejście najszybciej jak jest to możliwe na napęd wodorowy – a najlepiej na konno – nożno – rowerowy. I nie jest to żart – albo zdobędziemy się na radykalną zmianę wzorców korzystania z Ziemi – albo wkrótce nas nie będzie – i nie będzie nikogo, kto mógłby przekazać pamięć o życiu na tej planecie. Tak, jakby ludzkości nigdy nie było. Pozostanie spalona żarem Słońca pozbawiona życia martwa kula skał i piachu w kosmicznym bezkresie.
Równie koniecznym warunkiem dania sobie choćby szansy na przetrwanie, jest niezwłoczne przystąpienie do globalnych masowych akcji sadzenia niezliczonej ilości drzew – o głęboko sięgających systemach korzeniowych. Jeżeli zdążą się przyjąć, a następnie urosnąć – spowodują oprócz czynników poprawy klimatu i oczyszczania powietrza, główny oczekiwany efekt – swym przyrostem masy spowodują wzrost masy Ziemi. To być może zatrzyma, lub znacząco spowolni proces wyżej opisany.
Wszystkie kroki zapobiegawcze muszą mieć jedną konieczną cechę: muszą być GLOBALNE i powszechne. Jeżeli znaczna część państw, a zwłaszcza potęg gospodarczych wyłamie się z solidarnej walki o poprawę klimatu – wysiłek pozostałych nic nie da. Ruch musi być globalny, skoordynowany i zgodny – wtedy być może jeszcze jako ludzkość dostaniemy szansę na przetrwanie.
Na koniec: konieczne jest przewartościowanie priorytetów cywilizacyjno-egzystencjalnych – jeżeli nie zrezygnujemy z kultu wzrostu, postępu i ekspansji – zginiemy bez śladu. Nie potrzebujemy tych nieprzeliczonych miliardów przedmiotów, jakie bez sensu produkujemy. Nie potrzebujemy bezustannych podróży na drugi koniec świata. Tylko musimy to sobie uświadomić i zgodzić się na to.
Zwracam również uwagę, że pojawiały się informacje naukowców o stwierdzonym spowolnieniu ruchu Ziemi na orbicie wokół Słońca – to jest czynnik potwierdzający spadek masy – taki skutek daje spadek masy.
Ważne jest również uświadomienie sobie, że obciążanie winą za wzrost temperatury na Ziemi dwutlenku węgla jest jedynie hipotezą, może w jakimś stopniu prawdziwą, ale nieweryfikowalną. Ma ona równie wielu zwolenników co przeciwników. Natomiast spadek masy w wyniku spalania paliw kopalnych jest – bezdyskusyjny. Do tego stale narastający, bo zużywamy tych paliw z roku na rok coraz więcej. I nic nam z tego, że produkujemy oszczędniejsze energetycznie przedmioty, pojazdy, źródła światła – ich produkcja jest bardziej energochłonna niż dalsze używanie starych aut i żarówek, a ponieważ nowe zużywają mniej energii – więcej i częściej ich używamy – zwiększając a nie zmniejszając zużycie energii.
Brniemy w idiotyczną elektromobilność nie posiadając źródła innego niż surowce kopalne, prądu elektrycznego – a dodatkowo marnotrawiąc nieprzeliczoną energię na produkcję nowych bardzo zaawansowanych pojazdów, a drugie tyle na utylizację starych, które mogłyby służyć długie lata również przerobione na napęd wodorowy. Za chwilę staniemy przed globalnym problemem utylizacji zużytych bardzo toksycznych ogniw.
Nie chcę wymieniać dalszych przykładów udowadniających słuszność tezy, że jako cywilizacja – brniemy w szaleństwo, które NIE MOŻE inaczej skończyć się, jak tylko całkowitą zagładą. Wysiłki pojedynczych osób dla zatrzymania tego obłędu nic nie dadzą – albo zostaną podjęte globalne solidarne działania – albo nie zostanie po nas żaden ślad w kosmosie.
Żywimy się ułudą, pozorem, mirażem – tymczasem nadciągające zagrożenie jest bezlitośnie realne.
Zachowujemy się jak alkoholik wynoszący z domu ostatnie dające się sprzedać przedmioty – by się bawić za wszelką cenę, bez troski o jutro, o cokolwiek.
Ostatni, najostatniejszy moment, by zacząć żyć wspólnie ze swoją Planetą – a nie kosztem Niej.
Na ten temat pisałem w zeszłym roku:
https://att.neon24.pl/post/144820,zaglada-nadchodzi-w-ciszy-i-bez-pospiechu
https://att.neon24.pl/post/145220,postcriptum-do-zaglady
również przy okazji katowickiej konferencji COP24 materiał został rozesłany do kilkudziesięciu ambasad, a także przedstawicieli mediów i świata nauki – całkowicie bez odzewu, co najwymowniej świadczy o poziomie zadowolonej z siebie głupiej bezmyślności i lekceważenia problemu.
przeczytałeś, prześlij dalej
Dziękuję za uwagę.
jako zodiakalny Bliźniak posiadam dwie, albo więcej twarzy, czy może osobowości. Na potrzeby tego miejsca jestem zwolennikiem poszanowania prawdy w życiu publicznym, zachowania podmiotowości tak państwa, jak i jego obywateli każdego z osobna
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości