To zdjęcie Jarosława Kaczyńskiego stojącego przy mównicy sejmowej obok Romana Giertycha tuż po tym jak ten ostatni został nazwany przez niego "głównym sadystą" w związku z przesłuchaniem zmarłej trzy dni później Barbary Skrzypek, wieloletniej współpracownicy prezesa PiS, o śmierć której oskarżył przesłuchujących ją prokuratorów, w tym jednego będącego współpracownikiem Romana Giertycha dowodzącego zresztą specjalną grupą ds. rozliczeń PiS.
Tuż po tym przemówieniu Jarosława Kaczyńskiego Roman Giertych wszedł na mównicę, żeby się do niego odnieść, ale Jarosław Kaczyński znowu podszedł do mównicy mówiąc podniesionym głosem "złaź, morderco". Mniej więcej w tym momencie zostało zrobione to zdjęcie:
Po tych słowach zaczęli podchodzić kolejni posłowie PiS i wyzywać Giertycha od morderców. Kilka dni później Jarosław Kaczyński i najbardziej wówczas aktywna posłanka PiS, Iwona Arent, zostali ukarani przez Prezydium Sejmu obcięciem uposażenia poselskiego o połowę na trzy miesiące. Pozostałych 49 posłów ukarano tym samym na okres dwóch miesięcy. Cała sytuacja:
A kiedyś obaj panowie byli zupełnie w innych stosunkach:
...
Z tłumem jest iść łatwo i przyjemnie. Przynajmniej dopóki nie zacznie się spadać razem z nim w przepaść. Nie sztuką jest potwierdzać tłum w jego przekonaniach. Sztuką jest tłum zawrócić z niewłaściwej ścieżki. Dlatego populiści zawsze będą mieli łatwiej, a my przez nich kłopoty. Demokracja nie przetrwa jeśli nie nauczymy się przeciwstawiać pupulizmowi, który zawsze stawia proste diagnozy i ma na wszystko szybkie rozwiązania, bo takie najłatwiej przemawiają do tłumu, który ma naturalne tendencje do płytkich definicji, po które sięgają populiści, żeby zdobyć władzę. Dopóki nie zrozumiemy, że pewnych decyzji nie można podejmować poprzez głosowanie czy też kierując się sondażami.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka
