atre you atre you
92
BLOG

O najnowszym sondażu OGB i dlaczego każde kolejne święta są najdroższe.

atre you atre you Polityka Obserwuj notkę 8

Wczoraj Salon24 znowu epatował kolejnym sondażem OGB, w którym tym razem Nawrocki jest tuż za Trzaskowskim w II turze (w poprzednim, którym ekscytował się pisowski salon, Nawrocki nawet go nieznacznie wyprzedzał). Tak jak wówczas, tak i teraz, sondaż OGB znacznie wyróżnia się spośród wszystkich pozostałych... i znowu rzecz jasna na korzyść Nawrockiego. Ale to już nikogo tutaj nie zastanawia, co innego jakby było odwrotnie. Moim zdaniem OGB przeprowadziła do tej pory liczne badania, o których już jednak nie powiadamia, bo wychodziło w nich mniej więcej to samo co innym sondażowniom, a podaje do publicznej wiadomości tylko takie, których wyniki wyróżniają się na korzyść tylko jednego kandydata... choćby dlatego, że to bardziej skupia uwagę. Nie chcę tu bowiem rzucać oskarżeń o jakieś manipulacje, bo te łatwiej byłoby zweryfikować, i dlatego nie sądzę, żeby OGB się na to zdobyła. Raczej mamy do czynienia z tą pierwszą opcją.

Powstaje bowiem pytanie: co takiego wyjątkowego robi akurat OGB, cóż to za wyjątkowe i nieznane innym sondażowniom, w tym tym państwowym, metody, że jej wyniki aż tak się różnią od wszystkich innych? Czyżby wszystkie inne sondażownie manipulowały wynikami tylko jedno OGB robiła je właściwie? We wszystkich innych Nawrocki w II turze jest średnio 10 proc. za Trzaskowskim, a w pierwszej średnio 15 proc. Redakcji Salonu24 to nie przeszkadza, ani wyznawcom PiSu, których nie odstręcza od tej partii jej kryminalna ośmioletnia działalność i robienie Polaków w bambuko dla własnych finansowych korzyści. Nie ma nieskazitelnych polityków, ale są pewne granice. Nie przeszkadzało Redakcji tego portalu również kilkanaście dni temu umieszczenie wpisu, w którym jeden z jej redaktorów podważał uczciwość wszystkich sondażowni, bo nie pokazywały wygodnych dla PiS wyników. Co innego sondaż OGB, bo już jest wygodny dla zwolenników PiS na tym portalu będących w większości.

Jeśli o mnie chodzi, sondaże powinny być zakazane przynajmniej na miesiąc przed wyborami. A najlepiej w ogóle. Ludzie mają tendencję do kierowania się instynktem stadnym. Niestety, moim zdaniem, wielu ludzi idących na wybory oddaje głos nie z własnego przekonania, a kierując się jedynie swoim otoczeniem i sondażami.

Sondaże mają jednak jeszcze jeden negatywny skutek, być może właśnie najistotniejszy: odbierają szanse kandydatom mniej popularnym, czy też nawet szerzej nieznanym, gdyż z miejsca ustawiają ich na końcu kolejki, a to stygmatyzuje. Patrząc na ich poziom choćby w tych wyborach, możnaby powiedzieć, że to nawet dobrze. Rzecz w tym, że dzieje się tak dlatego, że taki właśnie niedemokratyczny system wyłaniania kandydatów i brak ich równej promocji, powoduje, iż startują w wyborach jedynie cwaniacy o żałosnych poglądach i mentalności showmanów, którym udało się zdobyć jednak jakąś niszową popularność choćby w internecie, która wystarczyła na zebranie wymaganych 100 tys. podpisów pod swoją kandydaturą. Ludzie naprawdę wartościowi i inteligentni brzydzą się na ogół takimi metodami i pozostają w cieniu.

To powoduje, że do polityki i na najwyższe urzędy dostają się na ogół wcale nie najlepsi przedstawiciele naszego narodu, a pod pewnymi względami można nawet zaryzykować twierdzenie, iż wręcz przeciwnie, dostają się do niej jedynie ci, którzy potrafią manipulować opinią, stwarzać pozory, czyli, krótko mówiąc, robić show. Nic dziwnego, że po osiągnięciu celu jakim jest zyskanie władzy nic innego w zasadzie nie robią jak tylko oszukują, wyłudzają publiczne środki i obmyślają jedynie jak tu ustawić swoich najbliższych i znajomych. Pospólstwu rzuci się jakiś ochłap, jakąś zapomogę, żeby zamydlić oczy i złagodzić gniew ludu z powodu wysokiej inflacji, upadku instytucji państwowych etc. Jak stracimy władzę i tak zrzucimy wszystko na następców. To przez nich, oczywiście, nie przez nas, teraz będą najdroższe święta... nie ważne, że co roku każde świąta są najdroższe, bo ceny rosną tak czy owak, bo zawsze jest jakaś inflacja. To, że to za ich rządów rosły najbardziej... to, jak już powiedział jeden z byłych premierów takiego byłego rządu, historia. Trzeba więc powtarzać, że to są najdroższe święta od czasów Mieszka I, bo jakoś trzeba przemówić do idiotów i zachęcić ich do głosowania. Oczywiście na siebie.

Tak to działa odkąd przynajmniej mienimy się państwem demokratycznym, a tak naprawdę od niepamiętnych czasów. Demokracja to jednak miała zmienić. Niestety, nic nie zmieniła. Dlatego zaczyna upadać, bo zaczynają triumfować tacy właśnie cwaniacy. Tylko, że tym razem sami ich sobie wybieramy. :) I to jest ta jedyna różnica.

Kontekst:

https://www.salon24.pl/newsroom/1438305,wybory-prezydenckie-na-zyletki-najnowszy-sondaz-z-druga-tura

...

atre you
O mnie atre you

Z tłumem jest iść łatwo i przyjemnie. Przynajmniej dopóki nie zacznie się spadać razem z nim w przepaść. Nie sztuką jest potwierdzać tłum w jego przekonaniach. Sztuką jest tłum zawrócić z niewłaściwej ścieżki. Dlatego populiści zawsze będą mieli łatwiej, a my przez nich kłopoty. Demokracja nie przetrwa jeśli nie nauczymy się przeciwstawiać pupulizmowi, który zawsze stawia proste diagnozy i ma na wszystko szybkie rozwiązania, bo takie najłatwiej przemawiają do tłumu, który ma naturalne tendencje do płytkich definicji, po które sięgają populiści, żeby zdobyć władzę. Dopóki nie zrozumiemy, że pewnych decyzji nie można podejmować poprzez głosowanie czy też kierując się sondażami.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Polityka