*
O roku ów! kto ciebie widział w naszym kraju!
Ciebie lud zowie dotąd rokiem urodzaju,
A żołnierz rokiem wojny; dotąd lubią starzy
O tobie bajać, dotąd pieśń o tobie marzy.
Z dawna byłeś niebieskim oznajmiony cudem
I poprzedzony głuchą wieścią między ludem;
Ogarnęło Litwinów serca z wiosny słońcem
Jakieś dziwne przeczucie, jak przed świata końcem,
Jakieś oczekiwanie tęskne i radośne.*
Coś na ten kształ ogarnęło wieloma sercami i umysłami w Polsce i w Europie w związku z prezydenturą Trumpa, który sam te nadzieje rozbudził. Trump, zgodnie zresztą z zapowiedziami, wsiadł na białego konia i rozpoczął swoją kampanię.. ale nie przeciwko imperialnej Rosji atakującej jednego z jego sojuszników, ale przeciwko swoim największym, stałym i jedynym prawdziwym przyjaciołom, którzy pokładali w nim takie nadzieje. Taki to... Napoleon. W tym sensie jest to taka odwrócona kampania napoleońska, której celem nie jest konfrontacja z Rosją, ale przeciągnięcie jej na swoją stronę przeciwko innemu wrogowi. Rzecz w tym, że nie uczyni się w ten sposób z Rosji swojego sojusznika, co ona właśnie paradoksalnie dowiodła atakując Ukrainę. Poza tym, czy nie tego próbowały przez ostatnie dwie dekady Europa i USA? I jak to się skończyło? Wtedy jednak nie trwała pełnoskalowa wojna w Europie wywołana przez Rosję.
Donald Trump doszedł do słusznego zresztą wniosku, że jest tylko jeden sposób na osiągnięcie szybkiego pokoju na Ukrainie: to rozbrojenie Ukrainy i zmuszenie do ustępstw na rzecz Putina. Naprawdę potrzebowaliśmy, żeby w Białym Domu zasiadł taki geniusz strategii, żeby się o tym przekonać?
Kampania napoleońska dowiodła jednego: Rosję można pokonać na polu bitwy, ale nie podbić. A przynajmniej nie bez wywoływania kolejnej wojny światowej. Trump zrezygnował z jednego i drugiego. O ile jednak jego kraj dzieli od imperialnych zapędów cara Putina ów piękny ocean, a nawet dwa, o którym to wspominał wyrzucając Zełenskiemu w Gabinecie Owalnym, że nie ma kart w ręku, o tyle nas dzieli tylko ten pięciometrowy stalowy płot na granicy z Białorusią a gdzie indziej puste pole. Nawet Napoleon czułby się w takiej sytuacji niezbyt komfortowo.
Trump zaś tak bardzo chce uniknąć starcia z Rosją, że odda nas carowi Putinowi bez walki. Dlatego my, Europa, Polska, musimy się temu zacząć przeciwstawiać, bo od tego zależy nasz byt, nasza przyszłość. Nas od Rosji nie dzielą dwa piękne oceany i my nie możemy sobie pozwolić na regenerację imperializmu rosyjskiego w ramach jakichś wydumanych i niepewnych planów odciągnięcia jej od Chin. Nam Chiny nie zagrażają! Chiny nigdy nie najechały Europy i nie mają takich planów! To Rosja od wieków nam zagraża i najeżdża nasze ziemie! Najwyższa pora, żeby ktoś wytłumaczył to Trumpowi.
Nie mogą kierować nami partykularne interesy USA. MAGA to nie nasz program! Mówię to przede wszystkim do niektórych polskich polityków, którzy jeszcze niedawno paradowali po polskim Sejmie w czapeczkach z tym skrótem. Jakoś ostatnio już nie paradują. Być może zaczyna docierać do nich, że MAGA za bardzo zaczyna przypominać co innego, a o co nie koniecznie im chodziło.
Sam Trump nie ukrywa, że dla niego liczy się przede wszystkim interes jego kraju, America First. Wielkość USA do tej pory polegała jednak na tym, że interes USA - był zbieżny z interesami politycznymi i gospodarczymi Europy, Zachodu. Trump to zmienia. I to jest niedobre. Chce robić interesy naszym kosztem, kosztem suwerenności i integralności Ukrainy. Kosztem wzmocnienia potęgi naszego największego wroga. Gdzie trzeba mieć oczy, żeby tego nie widzieć?
Trumpowi tak zależy na ukraińskich surowcach ziem rzadkich, gdyż są one kluczowe dla branży IT i rozwoju sztucznej inteligencji, a także złożach tytanu istotnych dla rozwoju technologii wojskowej, że jest gotów poświęcić dla tego długotermionwe bezpieczeństwo Europy i nas. Chiny zaczynają poważnie zagrażać USA i Zachodowi w tych sektorach, i Trump chciałby temu jakoś zapobiec. Środki, które obrał, być może by zadziałały, ale w dłuższej perspektywie czasowej, kilku, albo nawet kilkunastu lat. Trump słusznie rozumuje, że konieczne jest również odciągnięcie Rosji od Chin, ale nie poprzez ustępstwa wobec niej. To nie Chiny zaatakowały Europę, ale Rosja! To ją trzeba osłabić w pierwszej kolejności. Ignorowanie zagrożenia putinowskiego reżimu dla Europy i porządku światowego, zbrodni, które na nim ciążą... stwarza zbyt wysokie ryzyko a zwiększanie potęgi imperialnej Rosji nie jest w naszym interesie ani interesie Zachodu! Czego tu Trump nie rozumie?
Skutkiem podnoszenia ceł na produkty z Chin, Kanady i UE będzie wzrost ich cen dla amerykańskiego konsumenta, który będzie musiał za nie więcej zapłacić. To nie podlega dyskusji. Dlatego Trump coraz częściej mówi o pewnych perturbacjach, które mają czekać Amerykanów. Narzucając wysokie cła na Chiny i innych chciałby przerwać trend przepływu inwestorów i firm na tańszy dotąd rynek wschodni i zatrzymać go u siebie. Rzecz w tym, że samą podwyższką ceł, jak wskazują ekonomiści, nie da się osiągnąć tego celu tym bardziej w krótkim terminie czasowym, a negatywne skutki takiej polityki dla przeciętnego konsumenta będą zauważalne już po kilku tygodniach. Demokraci bez wątpienia wykorzystają każdą podwyższkę cen do uderzenia w administrację Trumpa, tym bardziej, że jedną z jego głównych obietnic wyborczych... było obniżenie kosztów życia Amerykanów. Taką polityką gospodarczą jedynie może się w krótkim okresie czasu przyłożyć do podwyższenia tych kosztów i pogrążenia swojego obozu politycznego, utraty poparcia i władzy.
100 dni Trumpa może szybko się skończyć. Tyle będzie z tej całej konfrontacji celnej z Europą i światem, i ustępstw wobec Putina. Jak tego w porę nie przerwie... czeka nas prawdziwe gospodarcze Waterloo. Oby jeszcze nie inne.
...
* Adam Mickiewicz - Pan Tadeusz, Księga jedenasta, Rok 1812
...
https://www.salon24.pl/u/atreyoublog/1431543,witamy-w-zwiazku-satelickich-republik-rosyjskich-zsrr

Z tłumem jest iść łatwo i przyjemnie. Przynajmniej dopóki nie zacznie się spadać razem z nim w przepaść. Nie sztuką jest potwierdzać tłum w jego przekonaniach. Sztuką jest tłum zawrócić z niewłaściwej ścieżki. Dlatego populiści zawsze będą mieli łatwiej, a my przez nich kłopoty. Demokracja nie przetrwa jeśli nie nauczymy się przeciwstawiać pupulizmowi, który zawsze stawia proste diagnozy i ma na wszystko szybkie rozwiązania, bo takie najłatwiej przemawiają do tłumu, który ma naturalne tendencje do płytkich definicji, po które sięgają populiści, żeby zdobyć władzę. Dopóki nie zrozumiemy, że pewnych decyzji nie można podejmować poprzez głosowanie czy też kierując się sondażami.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka