Hitler Háchę wziął pod pachę... a ten Hácha z tej uciechy podarował Niemcom Czechy - taki żart krążył na polskich ulicach po poddaniu Czechosłowacji Hitlerowi w 39' kilka miesięcy po ustaleniach konferencji monachijskiej. Nie wiedziano jeszcze wówczas w jaki sposób się to odbyło.
14 marca 1939 r., kilka miesięcy po konferencji monachijskiej, prezydent Czechosłowacji Emil Hacha został wezwany (z własnej woli raczej nie przybył) do Berlina przez nazistowską władzę. Przez całą noc w Kancelarii III Rzeszy Hitler, Göring i Ribbentrop straszyli go inwazją, zbombardowaniem Pragi etc., jeśli nie spełni ich warunków. Hacha pozbawiony jakiegokolwiek wsparcia, w końcu się poddał i podpisał odpowiednie dokumenty. ...Mniej wiecej o to samo chodzi administracji Trumpa, która odkąd ten zasiadł w Białym Domu, nie przestaje naciskać na Ukraińców i terroryzować Zełenskiego, żeby zgodził się na oddanie części terytorium Ukrainy Putinowi. Te same metody, podobne argumenty, tyle że Trump straszy Putinem i trzecią wojną światową, a Hitler straszył sam sobą. Wczoraj wszyscy to zobaczyli i nikt rozumny nie ma już złudzeń z czym i z kim mamy do czynienia i co ten ktoś planuje. I dlatego mu się nie uda.
Trump i Vance myśleli, że powalili na deski Zełenskiego... a tak naprawdę znokautowali sami siebie. I to na oczach całego świata. Krótko mówiąc: Trump źle wyszedł na tych zapasach w Białym Domu i próbie obalenia Zełenskiego... dosłownie i w przenośni na deski.
Zełenski został tak potraktowany, bo oficjalnie, siedząc na kanapie w Gabinecie Owalnym, wykluczył stanowczo oddanie ukraińskich ziem Putinowi i stwierdził, że umowa o surowcach to za mało, żeby dać Ukrainie jakieś gwarancje a zawieszenie broni nie może być celem samym w sobie rozmów pokojowych, bo Putin już 25 razy złamał takie umowy. To wkurzyło Vance'a i stąd był ten jego atak tuż po tych słowach Zełenskiego. To był jedyny powód. Trump widzi jak jego plan się sypie i stąd ta ich nerwówka. Wiedzą, że od Putina nic nie uzyskają, więc panicznie usiłują coś wymusić na Zełenskim, który w dodatku Putina parokrotnie nazwał mordercą i terrorystą, co dodatkowo wkurzyło obu.
Jeśli Trump i Vance myślą, że ten atak na Zełenskiego przed kamerami się im opłaci... to chyba nie byli jeszcze w większym błędzie. Zrobili przedstawienie dla wyborców (Trump miał wg polskiego dziennikarza tuż przed wyjściem z konferencji powiedzieć, że to było świetne przedstawienie medialne), w którym jednak odsłonili zbyt wiele. Zełenski wypił gorzką polewkę, którą mu podano, ale to Trump i Vance będa mieć z tego powodu od tej pory niestrawność. Nawet jeśli Zełenski i Trump w końcu podpiszą tę umowę, jej ważność i tak zależy od Putina. A Putin nie po to wywołał tę wojnę, żeby miał na niej bogacić się Trump.
Z tłumem jest iść łatwo i przyjemnie. Przynajmniej dopóki nie zacznie się spadać razem z nim w przepaść. Nie sztuką jest potwierdzać tłum w jego przekonaniach. Sztuką jest tłum zawrócić z niewłaściwej ścieżki. Dlatego populiści zawsze będą mieli łatwiej, a my przez nich kłopoty. Demokracja nie przetrwa jeśli nie nauczymy się przeciwstawiać pupulizmowi, który zawsze stawia proste diagnozy i ma na wszystko szybkie rozwiązania, bo takie najłatwiej przemawiają do tłumu, który ma naturalne tendencje do płytkich definicji, po które sięgają populiści, żeby zdobyć władzę. Dopóki nie zrozumiemy, że pewnych decyzji nie można podejmować poprzez głosowanie czy też kierując się sondażami.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka