- "Nie będzie żadnego porozumienia w Monachium... bo to Monachium" - miał powiedzieć dzisiaj Zełenski na jednym ze spotkań. Trump dostał po nosie i wiceprezydent J.D.Vance w jednym z wywiadów już zaczął przebąkiwać o amerykańskich wojskach na Ukrainie i sankcjach na Rosję jeśli ta nie zgodzi się na pełną niepodległość Ukrainy.* Oczywiście, nadal nie zaprzeczył twierdzeniom Trumpa i jego sekretarza obrony, że powrót Ukrainy do granic sprzed 2014 jest mało realny a jej członkostwo w NATO nierealne w najbliższym czasie, tzn. przez jakieś 30 lat (możliwe, że liczą na to, iż Putin tyle nie pociągnie, Donald Trump za 30 lat też już byłby starszy od zmarłego niedawno Jimmy'ego Cartera, który dożył 100 lat).
- Zełenski ponownie wykluczył kategorycznie uznanie aneksji przez Rosję jakichkolwiek terenów Ukrainy, które znajdują się pod okupacją rosyjską, zgodnie zresztą z moimi przewidywaniami, o których przypomniałem salonowiczom we wczorajszym wpisie https://www.salon24.pl/u/atreyoublog/1427838,moj-proroczy-wpis-z-8-stycznia-zaczyna-sie-realizowac Nadal również zamierza stawiać na stole negocjacyjnym członkostwo Ukrainy w NATO, choć patrzy na to realistycznie i mówi o jakichś gwarancjach bezpieczeństwa quasinatowskich... choć nie wiadomo co to miałoby oznaczać. Na pewno nie pójdą już na coś w rodzaju uprzednich porozumień mińskich przy udziale Francji i Niemiec, które nie dawały Ukrainie w istocie żadnych gwarancji chociażby w postaci obecności wojsk międzynarodowych na terenie Ukrainy. Nie wspominam tu już o znacznie wcześniejszym memorandum budapesztańskim z 94', kiedy to Ukraina pozbyła się arsenału nuklearnego odziedziczonego po ZSRR w imię równie ogólnikowych i nie zabezpieczonych w żaden fizyczny sposób gwarancji podpisanych oprócz Rosji przez USA i Wielką Brytanię.
- Trump, sam nieobecny w Monachium, zapowiedział spotkanie z Putinem w Arabii Saudyjskiej, do którego wg Kremla może dojść... za kilka miesięcy (słynne "24h" coraz bardziej odsuwa się w czasie... powrót realizmu czy koniec kampanii wyborczej?).
- Zełenski zapowiedział, że warunki pokoju będzie omawiał tylko i wyłącznie z samym Putinem, który - jak wiadomo - usiłuje uniknąć bezpośrednich rozmów z Zełenskim, którego przed swoimi poddanymi, tj. obywatelami zdążył zmieszać do tej pory z błotem na wszelkie sposoby, więc głupio mu teraz zasiąść z nim do wspólnego stołu... ale chyba będzie musiał. Strona rosyjska miała nawet postawić taki warunek w rozmowach z amerykańską, aby na Ukrainie przeprowadzono nowe wybory i wszelkie roznowy zostaną rozpoczęte dopiero z nowymi władzami Ukrainy. Kto jak kto, ale to Ukraina miałaby więcej powodów, aby zażądać przeprowadzenia w Rosji wreszcie w pełni demokratycznych wyborów prez. i uzależnić od tego swoje przystąpienie do rozmów pokojowych z nowymi, demokratycznymi władzami rosyjskimi. Przerzucanie się jednak takimi nierealnymi żądaniami nie miałoby większego sensu, oficjalnie więc obie strony nawet o czymś takim nie mówią.
- J.D.Vance zdążył już ogłosić reset z Rosją po zakończeniu rozmów pokojowych. Co na to PiS i jej zwolennicy? Kiedy Andrzej Duda zamierza podnieść w rozmowach ze swoim "dobrym przyjacielem" Trumpem kwestię zwrócenia wraku polskiego samolotu prezydenckiego przez Rosję, który się rozbił pod Smoleńskiem i wciąż rdzewieje w jakimś hangarze pod Moskwą, czy gdzie tam? Kto jak kto, ale Trump mógłby to uzyskać od Putina. No i co z tym zamachem smoleńskim? Ktoś zapyta Karola Nawrockiego, jako prezesa IPN i kandydata, czy jakby został prezydentem to stanąłby do jednego zdjęcia z Donaldem Trumpem i Władimirem Putinem? No tak, najpierw ten musiałby wycofać list gończy, który Federacja Rosyjska wysłała za nim. Może Trump wstawi się i w tej sprawie u Putina.
Reasumując: trumpiści dostali po nosie od Zełenskiego i zostali ustawieni w szeregu, z którego za bardzo wychodzą do przodu. Wbrew pozorom, Ukraina ma jeszcze jeden ogromny atut w ręku, a który jest trzymany na tzw. czarną godzinę w razie, gdy - zgodnie zresztą z moimi przewidywaniami - Putin nie będzie w stanie pójść na żadne realne ustępstwa a Trump zacznie za bardzo naciskać na nie na Ukraińców, którzy jednak nie mogą uznać aneksji żadnych swoich ziem przez Rosję, tym bardziej, że nie uzyskają pełnego członkostwa w NATO. Mogą wtedy powiedzieć wprost: cóż, panie prezydencie Trump, skoro tak pan stawia sprawę to niech pan robi co chce, niech pan wycofa wszelkie wsparcie USA dla nas i robi sobie interesy z Putinem as usual. Niech świat przygląda się biernie jak nas wchłaniają i esksterminują, bo Europa sama, bez amerykańskiego straszaka atomowego nie pójdzie na samobójczą wojnę z Rosją i być może wówczas już nie tylko z Rosją. Zobaczymy jak długo utrzyma się pan w Białym Domu w takiej sytuacji i jakie to przyniesie korzyści dla pańskiego kraju, Europy i całego Zachodu.
Trump to wie, że nie będzie mógł porzucić Ukrainy i jak gdyby nic robić sobie interesy z Rosją. Dlatego pozycja Ukrainy, wbrew temu co się teraz może niektórym wydawać, nie jest taka słaba a oni muszą już zgodzić się na wszystko co zażąda Putin. Europejscy liderzy zaczynają się budzić i chyba już dotarło do nich, że sami muszą wziąć bezpieczeństwo Europy w swoje ręce, bo czasy, w których nasze bezpieczeństwo opierało się głównie, a w zasadzie jedynie na gwarancjach amerykańskich... powoli odchodzą do przeszłości. I dobrze.
...
* Dopisek po czasie: J.D.Vance kilkadziesiąt minut temu wyparł się swoich rzekomych słów o wysłaniu amerykańskich wojsk na Ukrainę w razie fiaska negocjacji z Putinem, które - jego zdaniem - zostały przekręcone przez autorów artykułu w WSJ:
"Wiceprezydent nie wypowiedział żadnych gróźb. Po prostu stwierdził fakt, że nikt nie odbierze opcji prezydentowi Trumpowi, gdy rozpoczną się negocjacje" — wyjaśnił jego rzecznik prasowy, William Martin.
"Fakt, że »WSJ« przekręcił moje słowa w ten sposób, jest absurdalny, ale nie zaskakujący, biorąc pod uwagę, że przez lata naciskali na to, aby większa liczba amerykańskich synów i córek w mundurach była niepotrzebnie wysyłana za granicę" — dodał Vance.
https://wiadomosci.onet.pl/swiat/jd-vance-tlumaczy-sie-z-zaskakujacych-slow-o-rosji-przekrecili-je/zlx3nq1?utm_source=livebar&utm_campaign=newsy_sg
...
Z tłumem jest iść łatwo i przyjemnie. Przynajmniej dopóki nie zacznie się spadać razem z nim w przepaść. Nie sztuką jest potwierdzać tłum w jego przekonaniach. Sztuką jest tłum zawrócić z niewłaściwej ścieżki. Dlatego populiści zawsze będą mieli łatwiej, a my przez nich kłopoty. Demokracja nie przetrwa jeśli nie nauczymy się przeciwstawiać pupulizmowi, który zawsze stawia proste diagnozy i ma na wszystko szybkie rozwiązania, bo takie najłatwiej przemawiają do tłumu, który ma naturalne tendencje do płytkich definicji, po które sięgają populiści, żeby zdobyć władzę. Dopóki nie zrozumiemy, że pewnych decyzji nie można podejmować poprzez głosowanie czy też kierując się sondażami.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka