atre you atre you
135
BLOG

Donald Trump jednak jeszcze nie jest gotowy popełnić gospodarczego harakiri.

atre you atre you Gospodarka Obserwuj notkę 8

Donald Trump jednak jeszcze nie jest gotowy popełnić gospodarczego harakirii w imieniu liczącej ponad 330 mln populacji USA i wycofał się również, co prawda tylko na 30 dni, z ceł nałożonych wczoraj na Kanadę, tak samo zresztą jak wcześniej z ceł nałożonych na Meksyk, również na 30 dni. O skutkach nałożenia 25cio proc. ceł na produkty kanadyjskie i gwałtownej reakcji premiera Kanady, Justina Trudeau, pisałem wczoraj. Po wzajemnych rozmowach, które odbyły się jeszcze tego samego dnia, Trudeau zobowiązał się do większej ochrony granicy z USA i wzajemnych działań w celu ograniczenia przemytu fentanylu. Jest o tyle zabawne, że przemyt fentanylu przez granicę kanadyjską do USA to zaledwie nieznaczny ułamek, bo ok. 1 proc. całego przemytu tego narkotyku do tego kraju. Większość idzie przez granicę meksykańską i działań Trumpa w stosunku do tego kraju nie krytykuję. To samo odnośnie nielegalnej imigracji. W przypadku Kanady jednak jest to szacunkowe 1,5 proc., na granicy błędu statystycznego. Prawdopodobnie więcej narkotyków idzie przez kanadyjską granicę z Kanadą z USA, niż do USA.

Uderzenie Trumpa w Kanadę nie miało żadnego racjonalnego wytłumaczenia i oburzenie premiera Trudeau i innych było jak najbardziej uzasadnione. Wiadomo też było, że niewiele w ten sposób uzyska, a najwięcej może tylko stracić. Na co więc to Trumpowi było? To jasne: oparłwszy swój wizerunek i kampanię na rzucaniu gróźb w każdą stronę musi teraz pokazać, że zaczyna je realizować. Rzecz w tym, że te działania nie mają żadnego sensu w stosunku do Bogu ducha winnej Kanady. Trump prowokuje dla osiągnięcia marnego efektu powyborczego bezsensowną i bratobójczą wojnę gospodarczą, która nie będzie się nikomu z biorących w niej udział opłacać. Skorzysta na tym jedynie Putin, któremu takie bratobójcze waśnie między jego największymi konkurentami, których uważa za swoich śmiertelnych wrogów, są jedynie na rękę. Sam się do nich od początku dokłada.

Kapiszony Trumpa wypałiły w wielkim hukiem, dym opadł i nagle okazuje się, że wcale nie chodziło o ratowanie gospodarki USA, zwiększenie eksportu etc. a sprawę zdają się załagodzić jakieś działania w kierunku ochrony granicy. Nie da się przecież skłonić kogoś do kupowania własnych towarów... podnosząc cła na jego i zmuszając go do adekwatnej odpowiedzi. To nie wojna czy walka bokserska o pas mistrzowski. Trump jednak tyle naobiecywał, podniósł oczekiwania wyborców do irracjonalnego poziomu robiąc z siebie nie tylko zbawcę narodu, ale całej ludzkości, jedynym, który może ją ocalić... przed samą sobą, że sam siebie teraz będzie musiał ocalić przed swoimi własnymi obietnicami. Miejmy nadzieję, że pomoże mu w tym jego najlepszy doradca, którego podobiznę jeszcze w dniu swojej inauguracji miał na tapecie w swoim telefonie.

image

Będziemy więc jeszcze przez jakiś czas świadkami kolejnych odsłon tego przedstawienia pt. Ratujemy świat i amerykańską gospodarkę, aż Trump wystrzela się ze wszystkich kapiszonów i nie pozostanie mu już nic innego jak wziąć się do prawdziwej pracy. Oby nie było już jednak za późno. Jakby co... sztylet do harakiri leży gotowy i czeka.

image

atre you
O mnie atre you

Z tłumem jest iść łatwo i przyjemnie. Przynajmniej dopóki nie zacznie się spadać razem z nim w przepaść. Nie sztuką jest potwierdzać tłum w jego przekonaniach. Sztuką jest tłum zawrócić z niewłaściwej ścieżki. Dlatego populiści zawsze będą mieli łatwiej, a my przez nich kłopoty. Demokracja nie przetrwa jeśli nie nauczymy się przeciwstawiać pupulizmowi, który zawsze stawia proste diagnozy i ma na wszystko szybkie rozwiązania, bo takie najłatwiej przemawiają do tłumu, który ma naturalne tendencje do płytkich definicji, po które sięgają populiści, żeby zdobyć władzę. Dopóki nie zrozumiemy, że pewnych decyzji nie można podejmować poprzez głosowanie czy też kierując się sondażami.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Gospodarka