WULKAN A SPRAWA POLSKA

Zdjęcie powyżej pokazuje wulkan islandzki "normalnie" sfotografowany. To poniżej określa się jako "radarowe".

Znalazłam te fotki po wbiciu w google frazy: evil photo of Iceland volcano. Zaczynają robić światową karierę, zdaje się.

Zastanawiam się.

Na pogrzeb polskiego prezydenta nie przyjechało wielu. Rzekomo z powodu pyłu wulkanicznego pochodzącego aż z dalekiej Islandii. Zamknięto przestrzeń powietrzną nad połową świata, co kosztowało linie lotnicze 1,3 mld euro. Czy nie jest to nieco wygórowana cena? Czy nie można było znaleźć mniej kosztownego pretekstu, gdyby tylko o pretekst chodziło?

 Zapowiada się, że będą jeszcze podobne zamknięcia przestrzeni, bo szykuje się wybuch następnego wulkanu. Jeszcze potężniejszego.

Brak chmury wulkanicznej weryfikowaliśmy sami, pogoda akurat była normalna. Sam wulkan również  można obejrzeć, sfotografować. Żaden ewenement w skali wulkanologii, zdaje się. Laikiem nie wstrząśnie. Ekspertem pewnie też.

Po globalnym ociepleniu, świńskich grypach,dziurze ozonowej i wielu temu podobnych, urządzanych z dużym nakładem sił i środków - aplikuje się więc wersję ekstra. "Twarz Zła". Tego zdjęcia, ponoć radarowego, nie zweryfikuje tak łatwo przeciętny mieszkaniec globu.

Zastanawiam się.

Jakie właściwie wydarzenia polityczne towarzyszyły śmierci polskiego prezydenta, generałów NATO i innych wysoko postawionych osób?

Do czego jeszcze, oprócz pretekstu do odwołania przyjazdu na pogrzeb, posłużyć miało zamknięcie przestrzeni powietrznej nad tak wielkim obszarem świata?

Czyja to i do kogo adresowana demonstracja sparaliżowania czy "opróżnienia" przestrzeni?

Co tam się działo, dzieje? Tam - nad nami?

Kto tam i w co zaczął grać?