W grudniu 2010 roku, gdy patrioci wciąz nie mogli pogodzić się ze śmiercią dwóch prezydentów, Komorowski zorganizował uroczystość z okazji przekazania insygniów Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej do kraju. Wśród zaproszonych osób był Lech Wałęsa i żona Prezydenta Kaczorowskiego.
Jak czytamy na stronach BBN, Komorowski powiedział wówczas m.in.: "Rocznica to dobra okazja, aby podziękować Ryszardowi Kaczorowskiemu i Lechowi Wałęsie. - W tym momencie, w momencie trafienia do kraju pamiątek tamtej naszej wolności,.(...)
Mamy naturalną skłonność, by mówić, że zawsze trwaliśmy, walczyliśmy, że zawsze wierzyliśmy, ale jednocześnie każdy z nas wie dobrze, że z tym trwaniem, z tą walką było różnie."
Wspomniał, że pod koniec lat 80. jako emisariusz jednego ze środowisk polskiego podziemia trafił do Londynu. Jak mówił, zarówno ludzie "Solidarności", jak i przedstawiciele rządu emigracyjnego byli z tego samego wielkiego marzenia o polskiej wolności.
Gdy dwóch ludzi marzy o wolności, to jednak potrafią to być dwa zupełnie sprzeczne marzenia. Prawdopodobnie dlatego Prezydent Kaczorowski nie zrozumiałby Komorowskiego kwestionującego trwanie Polaków. Na szczęście tych słów już nie usłyszał. Pan Prezydent Kaczorowski. Przekazując w grudniu 1990 roku prostemu elektrykowi z Gdańska Urząd Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, zapewne nie przypuszczał, że następca Wałęsy określi ten urząd jedynie pamiątką tamtej wolności. Jak widać Komorowski bardziej czuje się kontynuatorem Bieruta i Jaruzelskiego niż władz emigracyjnych II RP, które komuniści zawsze traktowali na podobieństwo muzealnego folkloru.
Na tejże uroczystości z okazji 20 rocznicy, Jacek Michałowski powiedział, że insygnia zostały przekazane Wałęsie dzięki pracy wielu osób z Londynu, które były tych insygniów strażnikami. Prezydent Kaczorowski, zdaniem Michałowskiego, wahał się z przekazaniem kontynuacji II RP w ręce Wałęsy. I to były chyba najważniejsze słowa jakie padły na tej uroczystości.
A teraz do sedna. Jak napisała "Gazeta Polska Codziennie" przypuszczenia prokuratorów wojskowych, że Prezydent Kaczorowski nie leży w swoim grobie pojawiły się już w listopadzie 2010. Parulski, to zaufany człowiek Komorowskiego, więc naprawdę trudno przypuszczać, aby ten drugi nie wiedział o takich wątpliwościach. W końcu sprawa dotyczyła prezydenta. Kim trzeba być, aby 22 grudnia zorganizować akademię zapraszając żonę zamordowanego poprzednika i opowiadać jej w oczy kłamstwa o wspólnych marzeniach i tęsknocie za wolnością w takich okolicznościach?
Panie Prezydencie Kaczorowski, przepraszamy Cię, że wciąż nie potrafimy zadbać o Polskę, którą Ty nosiłeś w sercu zdala od Ojczyzny przez tyle lat.
Inne tematy w dziale Polityka