...ale i ostrzegałem księdza Stryczka przed nim samym. Nie pomogło, niestety. A brzmiało to tak: Uwaga, ksiądz amator - może zrobić krzywdę sobie i innym.
Kapłanem (?), któremu bez wątpienia nie można odmówić sprytu jest ks. Jacek Stryczek. Po raz pierwszy zobaczyłem tego duchownego w szerokiej alejce prowadzącej w kierunku głównego wejścia do galerii Kazimierz, gdy siedział nieco z boku przy niewielkim konfesjonale i czekał na grzeszników. Wyglądało to marnie. Ksiądz Stryczek ma aparycję menela, co piszę bez specjalnej złośliwości, stwierdzając jedynie fakt. Robił więc wrażenie człowieka, który został wysłany na ulicę, aby zbierać datki dla współbraci.
Projekt chyba nie wypalił, gdyż było przy nim pusto. Ale dawało do myślenia.
Dopiero dzisiaj wiem co. Ostatnio bowiem, o czym na łamach Frondy napisał o. dk. Jacek Pawłowicz, ks. Stryczek ogłosił, że cyt.: „Jezus na temat podziału przychodu się nie wypowiadał. Pomagał biednym, ale miał wielu znajomych bogatych ludzi, którym wcale nie mówił: „ej, masz za dużo, podziel się”.
Myślący całkowicie po nowemu, na przekór oczywistym faktom i nie mniej oczywistej kościelnej tradycji, kapłan – jak sądzę – dumał przy tym pustym konfesjonale ustawionym przed świątynią handlu, jak wejść na skróty do biznesowej ekstra ligii i znaleźć w gronie tych, którzy tak naprawdę najbardziej mu imponują.
I wymyślił. A w Wielką Niedzielę ogłosił w wywiadzie dla serwisu Money:
„Żyjemy w jakimś katomarksistowskim kraju, w którym ciągle powtarza się, że Jezus mówił, że trzeba kochać ubogich, a Marks, że należy nienawidzić bogatych. Ja uważam, że pensja menadżera powinna być skorelowana z wynikami firmy. Jeżeli ktoś jest dobrym prezesem, to niech zarabia godnie. Rozliczajmy tego prezesa z tego, co za te pieniądze zrobił, a nie ile ma”.I dalej: „Nie ma nic niemoralnego w tym, że prezes banku zarabia 36 tys. zł dziennie. Nie ma również nic niemoralnego w tym, że jego pracownicy zarabiają kilkaset razy mniej. Jeśli pracownikom źle, niech zmienią pracę, a jeśli klientów razi, że prezes za dużo zarabia, niech zmienią bank”.
Dla mnie to nie jest zaskoczenie. Już dużo wcześniej ks. Stryczek dawał do zrozumienia, że niezwykle imponuje mu towarzystwo osób zaradnych, menedżerów, którzy odnieśli sukces. Jeśli widzę tu czyjś palec, to raczej boży, że projekt „szlachetnej paczki” tak szybko wypalił i niepozorny kapłan rodem z Libiąża stał się symbolem tego wielkiego serca, które od dwóch tysiącleci otula nas swoim ciepłem. Cóż z tego, skoro księdzu zwyczajnie uderzyła woda sodowa do głowy i z jałmużnika stał się w dwa lata zaledwie propagatorem wolnego, a raczej wilczego rynku w czystej postaci. Gadając zwyczajne głupoty ks. Stryczek daje świadectwo, że przy okazji swojej szlachetnej akcji sam padł ofiarą idei, która powoduje, że w świecie umacniają się podziały niszczące społeczne więzi, rodzinę, młodych.
Święty Paweł pisał w liście do Galatów: „Jeden drugiego brzemiona noście”, ale z pewnością nie może być on dla księdza Stryczka odniesieniem, gdyż ani nie zarabiał 300 razy więcej niż na przykład arcykapłan w świątyni Jerozolimskiej, ani tak de facto nie był człowiekiem sukcesu, gdyż skończył marnie, podobnie jak jego niedościgniony Nauczyciel.
---
Tekst* , którego fragment cytuję, ukazał się dwa lata temu. Dzisiaj ksiądz Stryczek tłumaczy się, winiąc innych, z zarzutów mobbingu, zastraszania i poniżania (zarzuty w części podlegające penalizacji). Przed kamerą stoi w koszulinie ,,ozdobionej" postaciami z antychrześcijańskiego filmu, miast w sutannie z koloratką. Niestety nie zmienił się prawie nic od chwili, gdy ujrzałem go po raz pierwszy. I chyba też, mimo wielu zdarzeń wokół siebie, wciąż niewiele rozumie.
* http://www.fronda.pl/blogi/arturlesnodorski/uwaga-ksiadz-amator-moze-zrobic-krzywde-sobie-i-innym,44753.html
Tylko prawda jest ciekawa.
Tego nie przeczytasz gdzie indziej. Ripostuję zwykle na zasadach symetrii.
Wszystkie umieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo