,,Dante i Wergiliusz w piekle" (fragm.) -  aut. William-Adolphe Bouguereau (1850 r.)
,,Dante i Wergiliusz w piekle" (fragm.) - aut. William-Adolphe Bouguereau (1850 r.)
Lesnodorski Lesnodorski
3840
BLOG

Młoda aktorka łamie sobie życie

Lesnodorski Lesnodorski Teatr Obserwuj temat Obserwuj notkę 56

To niby nic nowego w środowisku celebrytów, gdzie niejeden tzw. artysta rozbił sakramentalny związek i porzucił własne dzieci. Nie mam też wątpliwości, że dla większości tych ludzi kolejne stadło to raczej perspektywa nowego, wiecznie pomyślnego życia, stąd żadnemu z nich w głowie nie świta, że cokolwiek sobie łamie. Wyszyńska, która właśnie wystąpiła w obrazoburczej „Klątwie”, profanując wizerunek polskiego Papieża, też pewnie nie ma świadomości, że przekroczyła Rubikon i znalazła się po bardzo złej stronie.

Jestem bezradny próbując znaleźć słowa określające zaangażowanie aktorki. Takie zachowanie, jakie zademonstrowała w „Klątwie”, kojarzy mi się raczej z wyższym stanem nieświadomości, będącym skutkiem celowej autodestrukcji i wyniszczenia organizmu - np. alkoholem, gdy pacjent z trwale uszkodzonym mózgiem zjada własne odchody.

Zło, które obserwujemy dziś gołym okiem, poszerza nieustannie krąg swych kapłanów i wyznawców poprzez fekalną inicjację. Brzmi to strasznie, wiem, ale artystyczni macherzy upodobali sobie ekskrementy, zwłaszcza urynę, jako pełnowartościowe tworzywo twórcze, które służy do przekraczania granic (czyt.: profanowania symboli religijnych, piękna oraz miłości). W filmie „Sponsoring” Małgośki Szumowskiej, młoda, ładna Polka grana przez Joannę Kulig, daje się za pieniądze obsikać klientowi. Aktorka otrzymała za swą rolę nagrodę w kategorii „Złoty Deszcz”, którą przyznaje magazyn Mr Skin, promujący filmową goliznę, ale tego już światowego „sukcesu” media lansujące Małgośkę Sz. nie odnotowały. 

Zło osobowe, dominujące, tak właśnie działa - znaczy odchodami teren, który pragnie sobie podporządkować. To atawistyczna, prymitywna reakcja u kogoś, kto ma jednak świadomość, że dopuszcza się gwałtu.*

Patrzę na tę Kulig, obdarzoną niewątpliwym talentem i nie rozumiem o co chodzi, dlaczego chce się upodlić... To jeszcze jeden przykład, że dla złego towarzystwa i pięciu minut małojeckiej sławy, niejeden artysta da się dziś w Polsce powiesić. Podobnie jest z Wyszyńską, obsypaną wcześniej deszczem nagród za młodzieńcze role w dobrych spektaklach, zdolną aktorką, którą cechuje szczególny rodzaj emocjonalnego rozedrgania, tak charakterystyczny m.in. dla Jandy czy Ostaszewskiej.

Młodzi twórcy nie zdają sobie sprawy jak trudno będzie im zmyć z siebie brud, który do nich przywarł. I w jak wielkim stopniu na ich życiu ważyć będzie decyzja o udziale w takich spektaklach.

W internecie pojawiły się zdjęcia aktorów, którzy występują w „Klątwie”. To jednak nie oni są pierwszoplanowymi bohaterami stołecznego spektaklu. Ważne role grają organizatorzy tej prowokacji, czyli przedstawiciele szeroko rozumianego kierownictwa teatru**. Każdy z nich - nie wyłączając organizatorów widowni, opiekunów literackich, rzecznika prasowego - dołożył do „Klątwy” własną cegiełkę. Postacią pierwszoplanową jest z pewnością dyrektor Łysak, który nieprzypadkowo znalazł się w Teatrze Powszechnym, gdyż wcześniej już dał się poznać jako miłośnik fekalnej strony życia, prezentując w Bydgoszczy, gdzie dyrektorował Teatrowi Polskiemu do roku 2014, „Golgotę Picnic”, wyreżyserowaną przez tegoż samego Olivera Frljića. Wcześniej zaś - antyklerykalnego „Popiełuszkę”.

Dla Gronkiewicz-Waltz były to zapewne najważniejsze rekomendacje, aby powierzyć mu znaną stołeczną scenę.

Modnym określeniem jest „misja”. Ma ją dziś nie tylko Teatr Powszechny, „który się wtrąca”***, ale i większość znanych firm. Własną misją kieruje się również rząd. Od tego ostatniego mam prawo oczekiwać, że nie będzie tolerował spektakli jawnie profanujących wielkie, ważne wartości za które Polacy oddawali życie. I też się „wtrąci”, wysyłając cały zespół tego teatru do diabła.

--------


* Otóż mieliśmy kiedyś włamanie do domu. Z tarasu, który znajduje się na wysokim drugim piętrze zniknął rower górski mojego syna. Złodziej pozostawił po sobie sznur, służący do opuszczenia jednośladu i własne ekskrementy. Policjant, który prowadził dochodzenie, powiedział że przestępcy nieraz zostawiają po sobie własne gówna. Często można znaleźć je na ścianach okradzionego lub na środku salonu. To oczywiście tylko dygresja. Kryminolodzy znają dziesiątki takich historii.

http://www.m.pch24.pl/niemcy--profanacja-katolickiego-kosciola,17164,i.html


** http://www.powszechny.com/zespol-dyrekcja.html

*** http://www.powszechny.com/idea.html

 

Lesnodorski
O mnie Lesnodorski

Tylko prawda jest ciekawa. Tego nie przeczytasz gdzie indziej. Ripostuję zwykle na zasadach symetrii. Wszystkie umieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (56)

Inne tematy w dziale Kultura