ProvoCatio ProvoCatio
380
BLOG

tradycje przesłuchań prokuratorskich w Polsce

ProvoCatio ProvoCatio Społeczeństwo Obserwuj notkę 17

Anastazja Rączka, żona starszego sierżanta Władysława Grudzińskiego „Pilota”, żołnierza z oddziału Mieczysława Dziemieszkiewicza „Roja”


Osiłek podszedł, żelazną ręką ujął jej drobną dłoń i przycisnął coś metalowego do jej palców. Potworny ból miażdżonych opuszków spowodował, że zawyła jak zwierzę.

– Na razie wystarczy.

Osiłek puścił, ale ból poranionych palców nie minął.

Będąca wówczas w ciąży, którą ukrywała w więzieniu do dnia porodu, bita, głodzona i poniżana [...] nie dała się złamać ubekom ani torturami fizycznymi, ani psychicznymi. Gdy pokazano jej zdjęcie zmaltretowanego i odartego z ubrań ciała męża, zemdlała. Mimo zwątpienia, że uda jej się kiedykolwiek wyjść na wolność, starała się przeżyć dla siebie i córki, Helenki.

Zdołała uratować swoje dziecko z piekła stalinowskiego więzienia i przeżyć, aby opowiedzieć prawdę. Niezłomność i bohaterstwo jej oraz wielu innych kobiet, które ucierpiały z rąk komunistów, zostały docenione po wielu latach, gdy prezydent Lech Kaczyński odznaczył je Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Pośmiertny medal dla ojca odebrała także Helena.


Pismo Kazimierza Moczarskiego do Naczelnej Prokuratury Wojska Polskiego z 24 lutego 1955 r.


W czasie śledztwa prowadzonego przeciwko mnie na okoliczności mej rzekomej współpracy z Niemcami (inkryminowane mi rozpracowywanie lewicowców) zostałem – w okresie od 30 XI 1948 do 22 IX 1952 – poddany przez oficerów i podoficerów b. MBP: ppłk. Duszę Józefa, mjr. Kaskiewicza Jerzego, kpt. Chimczaka Eugeniusza, kpt. Adamuszka Adama, ppor. Szymańskiego Tadeusza, st. sierżanta Mazurkiewicza i sierżanta Stanisława Wardyńskiego (lub Wardeńskiego, Wardęskiego) czterdziestu dziewięciu następującym rodzajom maltretacji i tortur:


Opis 49 rodzajów tortur stosowanych przez UB wobec Kazimierza Moczarskiego z AK


1) ręką (Dusza, Kaskiewicz, Chimczak), 2) policyjną pałką gumową (Dusza, Kaskiewicz),

3) drążkiem mosiężnym (Dusza),

4) drutem (Dusza oraz oddziałowy Stanisław Wardyński lub Wardeński, Wardęski),

5) drewnianą linijką okutą metalem (Dusza, Kaskiewicz, Chimczak),

6) kijem (Dusza),

7) batem (Kaskiewicz),

8) suszką i podstawą do kałamarza (Chimczak, Adamuszek);

bicie szczególnie uczulonych miejsc ciała:

9) nasady nosa – pałką gumową (Dusza),

10) wystających części łopatek – pałką gumową (Dusza),

11) podbródka w okolicy gruczołów, które obrzękają przy tym do rozmiarów „świnki” – pałką gumową (Dusza), linijką (Dusza, Kaskiewicz),

12) stawów barkowych – pałką gumową,

13) wierzchniej części nagich stóp w okolicach palców – batem obciągniętym w tzw. lepką gumę (Kaskiewicz),

14) czubków palców rąk – suszką i podstawą kałamarza (Chimczak i Adamuszek),

15) czubków palców nagich stóp – pałką gumową (Dusza),

16) obnażonych pięt (seria po 10 uderzeń na piętę pałką gumową, kilka razy na dzień) – (Dusza);

wyrywanie włosów:

17) z wierzchniej części czaszki (Dusza, Kaskiewicz, Chimczak),

18) ze skroni, znad uszu i z karku – tzw. podskubywanie gęsi (Dusza, Kaskiewicz, Chimczak),

19) z brody i wąsów (Dusza, Chimczak),

20) z piersi (Chimczak),

21) z krocza i z moszny (Chimczak);

przypalanie:

22) rozżarzonym papierosem okolic ust i oczu (Chimczak),

23) płomieniem – palców obu dłoni (Dusza, Kaskiewicz i Chimczak);

24) miażdżenie palców obu rąk między ołówkami (Dusza, Kaskiewicz);

25) miażdżenie palców stóp (wskakiwanie butami na stopy) – (Dusza, Kaskiewicz, Chimczak);

26) kopanie nóg i korpusu ciała (Dusza, Kaskiewicz oraz oddziałowy Stanisław Wardyński lub Wardeński, Wardęski);

27) kopanie specjalnie w kości goleniowe (Dusza, Kaskiewicz, Chimczak);

28) kłucie szpilką, stalówką itp. (Dusza, Chimczak);

29) szczypanie twarzy i uszu ręką przy pomocy klucza (Chimczak);

30) siedzenie na kancie stołka (Dusza, Chimczak);

31) siedzenie na śrubie, która rani odbytnicę (Dusza);

32) skuwanie rąk do tyłu automatycznymi kajdankami, tzw. amerykankami oraz zrywanie siłą z przegubów tych kajdanek, które rzekomo nie chciały się otworzyć (Dusza przy pomocy ówczesnego starszego oddziałowego, plut. Tadeusza Szymańskiego);

33) „gimnastyka” – przysiady aż do omdlenia (Dusza);

34) bieganie po schodach (20 – 30 minut) – (dozorował oddziałowy z rozkazu ppłk. Duszy);

35) wielogodzinny karcer (m.in. nago) – (Dusza);

36) zmuszanie do niespania przez okres 7-9 dni drogą „budzenia” mnie (stojącego w mroźnej celi) uderzeniami w twarz, zadawanymi przez dozorującego urzędnika b. MBP; metoda ta, nazywana przez oficerów śledczych plażą lub Zakopanem, wywołała u mnie stan półobłąkańczy i spowodowała zaburzenia psychiczne (m.in. widzenia barwne i dźwiękowe), zbliżone do odczuwanych po użyciu peyotlu lub meskaliny (Dusza przy pomocy oddziałowych);

37) wielogodzinna „stójka” w celi na baczność (Dusza przy pomocy oficerów inspekcyjnych i oddziałowych Oddziału XI Mokotowa oraz później (po 11 XI 1950 r.) Pawilonu A Mokotowa);

38) wielogodzinna „stójka” w celi i w pokoju śledczym z rękami podniesionymi w górę (Dusza przy pomocy oddziałowych oraz oficerów inspekcyjnych Oddziału XI i X Mokotowa);

39) pozbawianie paczek od rodziny (Siostra moja stale przysyłała mi paczki żywnościowe, co tydzień, w myśl obowiązującego wówczas regulaminu; z około 70 przysłanych mi paczek dopuszczono do moich rąk około 10-15 – reszty paczek nie zwrócono mej Siostrze) – zarządzenie ppłk. Duszy;

40) zmniejszona porcja jedzenia (w czasie największego nasilenia śledztwa otrzymywałem tylko 1/2 litra kawy, ok. 350 g chleba oraz litr wodnistej zupki dziennie), a ponadto w pewnym okresie – tortura pragnienia (przez kilka dni nie dawano mi absolutnie nic do picia) – ppłk Dusza przy współudziale oddziałowych;

41) rewizje nocne w celi, przy czym musiałem (rozgrzany snem) stawać nago na „stójce” w mroźnym przeciągu, spowodowanym równoczesnym otwarciem okna i drzwi celi; taka naga „stójka” w zimowym przeciągu trwała do 1 godz. (z rozkazu ppłk. Duszy zabiegu powyższego dokonywał oficer inspekcyjny XI Oddziału nazwany przez więźniów Hiszpanem lub Grubym, wraz z oddziałowymi);

42) wyjmowanie okien w celi w październiku 1949 r. na 24 godziny, przy spaniu pod 1 kocem, częściowo bezpośrednio na betonie (1 siennik na 3 więźniów) – z rozkazu ppłk. Duszy przypilnowywał wykonania Inspekcyjny XI Oddziału oraz oddziałowy Mazurkiewicz;

43) wielokrotne wlewanie do celi kubłów wody (z rozkazu ppłk. Duszy – Inspekcyjny XI Oddziału oraz oddziałowi, m.in. Mazurkiewicz i Stanisław Wardęski czy Wardeński);

44) pozbawienie pomocy lekarskiej mimo choroby (przez ok. 1 i pół miesiąca oddawałem mocz z krwią itp.); stan ten trwał z rozkazu ppłk. Duszy do czasu objęcia przez dr Kamińską opieki lekarskiej (b. troskliwej opieki) nad więźniami Pawilonu A;

45) pozbawienie spaceru – z rozkazu ppłk. Duszy; w czasie mego pobytu w więzieniu nie wypuszczano mnie na spacer przez sześć lat i trzy miesiące; po raz pierwszy poszedłem na spacer w dn. 22 września 1952 w celi nr 22 Pawilonu A Mokotowa; dodaję, że w czasie mego pobytu w więzieniu nie byłem kąpany przez 2 lata i 10 miesięcy;

46) maltretacje moralne – wymyślne i chuligańskie obrzucanie mnie i mojej rodziny stekiem obelg, znieważeń, wymyślań przez ppłk. Duszę, mjr. Kaskiewicza, kpt. Chimczaka oraz oddziałowych XI Oddziału Mokotowa (m.in. Mazurkiewicza, Wardyńskiego i wielu innych) oraz ciągłe, codzienne szykanowanie na XI Oddziale przez oficerów inspekcyjnych i oddziałowych – z rozkazu ppłk. Duszy;

47) pozbawienie absolutne kontaktu z rodziną (przez około 4 i pół roku żadnej wieści, żadnego listu od Matki, Żony, Siostry) oraz ze światem zewnętrznym (żadnych gazet itp.), jak również pozbawienie książek (od 30 XI 1948 do 6 XI 1952 nie przeczytałem nawet skrawka drukowanego papieru) – z rozkazu ppłk. Duszy;

48) zadawanie mi tortur moralnych przez: a) oficjalne (choć kłamliwe) oświadczenie mi przez płk. Różańskiego w obecności ówczesnego kapitana Duszy, iż Żona moja Zofia Moczarska, którą bardzo kocham, zmarła na płuca (żona jest gruźliczką) oraz przez b) insynuacyjne oświadczenie kpt. Chimczaka, przystrojone w brudne epitety, na temat nieetycznego rzekomo zachowania się mojej Żony;

49) zadawanie mi tortur moralnych: a) przez mjr. Kaskiewicza, który nazywając mnie – analogicznie do innych oficerów śledczych – gestapowcem, wymalował mi anilinowym ołówkiem na czole duży napis „GESTAPO” i, nie pozwalając mi się myć, kazał mi go nosić w celi i na śledztwie oraz b) przez ppłk. Duszę, który dla zhańbienia mnie zarządził osadzenie mnie w celi tylko z gestapowcami, m.in. z katem Getta Warszawskiego, gen. SS J. Stroopem.”


Juliusz Nowak „Babinicz”, oficer 106. DP AK zeznał:


Przesłuchany w śledztwie byłem przez dwa lata w następujących okolicznościach: Trzymano mnie w wodzie, bito mnie do utratyprzytomności, siedziałem w pojedynce, stałem na lodzie z własnego moczu – tak było zimno, dwa dni siedziałem nago w łazience, kazano mi chodzić w ciągu godziny na łokciach i kolanach – broniąc się przed śmiercią przyznawałem się do wszystkiego, do czego przyznać się kazano mi w śledztwie. W okolicznościach, [w] jakich byłem przesłuchiwany, powiedziałbym wszystko nawet na rodzonego ojca.


jak pies pod płotem…


Tortury fizyczne łączono ze stworzeniem atmosfery, w której poddawana śledztwu osoba

stawała osamotniona wobec wszechwładnego aparatu. Dosadnie przedstawia tę sytuację

monolog oficera śledczego wygłoszony do przesłuchiwanego, a przytaczany we

wspomnieniach Stanisławy Sowińskiej – szefowej Biura Studiów Głównego Zarządu

Informacji WP: Jesteś obwiniony o całe swoje przestępcze życie! Nie tylko ty – cała twoja

rodzina, bliższa i dalsza! Z dziećmi włącznie! Zostaniecie wyniszczeni bez reszty! W twojej

sprawie nie obowiązują nas żadne przepisy prawne, przed nikim nie będę się musiał z ciebie

rozliczyć! Wcześniej czy później zostaniesz zastrzelony jak pies pod płotem, ale w terminie

przeze mnie ustalonym! Pozostaje ci już tylko walczyć o jak najmniejsze cierpienie przed

śmiercią, drogą wyznania prawdy! Zanim zdechniesz, sto razy przeklniesz chwilę, kiedy cię

matka urodziła! Będziemy z ciebie żyły wypruwać kości łamać, a potem składać cię na nowo,

aż do skutku, tak długo jak zechcemy! Nie powołuj się na konstytucję! Konstytucję pokaże ci

jutro oficer śledczy! Skurwysynu, jesteś gówno śmierdzące! Tak czy nie? No, odpowiedz!

Zszokowanie ujętego człowieka, uzmysłowienie mu jego bezsilności z jednej strony i

wszechmocy aparatu śledczego z drugiej strony było jednym z elementów nacisku

psychicznego. To właśnie one niejednokrotnie okazywały się skuteczniejsze, choć często

wymagały dłuższego oddziaływania na aresztowanego. Wśród podstawowych metod nacisku

należy uwzględnić wszelkiego rodzaju groźby – łącznie z groźbą zakatowania czy

pozbawienia życia bez wyroku, szantażowanie losem rodzin, obietnice zwolnienia bez

procesu w zamian za przyznanie się do winy, poddawanie na przemian uprzejmemu i

ordynarnemu traktowaniu, upokarzanie oskarżonych – np. osoby duchowne obydwu płci

przesłuchiwano często rozebrane do naga. Podstawową wszakże zasadą było utrzymywanie

ujętego w ciągłym napięciu nerwowym – aby doprowadzić do załamania i rezygnacji z oporu.


Osaczyć i zdezorientować


Najczęściej jednak manipulowano oskarżonymi, wykorzystując fakt aresztowania w danej

sprawie kilku osób. Śledczy opierający się na wiadomościach zgromadzonych przez piony

operacyjne, posiadanych dowodach rzeczowych oraz informacjach pozyskanych od samych

aresztowanych w czasie przesłuchań lub od agentury, tak działającej na wolności, jak, co

istotniejsze, od „agentów celnych” – czyli współwięźniów donosicieli – rozgrywali

aresztowanych przeciwko sobie. Stwarzano w sposób niezmiernie sugestywne wrażenie, że

wszyscy oprócz przesłuchiwanej osoby „sypią”, a co więcej, obciążają ją.

Zadanie śledczych było tym łatwiejsze, że każdy z aresztowanych miał zazwyczaj

własną hierarchię ważności posiadanych informacji i próbował kluczyć w śledztwie, mówiąc

o jednych faktach, by zataić inne lub odwrócić od nich uwagę. Hierarchie te były jednak

różne i to, co jedna z osób uznawała za istotne i zatajała, inna podawała śledczym, uznając za

mało ważne i starając się ochronić pozostałe posiadane informacje. Zeznania przypominały

mozaikę, z której śledczy układali całość.

Stwarzali też i podsycali u przesłuchiwanych przekonanie, że wszyscy inni zostali już

złamani, że sprawa jest już bezpiece doskonale znana, że opór nie ma sensu, a może tylko

pogorszyć sytuację przesłuchiwanego. Jednocześnie dokładano starań, by postawić ujętych w

całkowicie nowych i nieznanych im warunkach, oderwać od wszystkiego, co uważali za

trwałe i niezmienne, stworzyć wokół nich pustkę, przestrzeń, w której nie mieliby żadnego

oparcia. Jedyna natomiast podpora, którą mogli stanowić współwięźniowie w celi, okazywała

się pozorna. Agent celny wciągał aresztowanego w rozmowę, którą potem relacjonował

śledczym. Z biegiem czasu agentura celna, zwłaszcza w poważniejszych sprawach, odgrywała

coraz istotniejszą rolę.


Mniej bicia, więcej przysiadów


Jak zaznaczał sam Radkiewicz – rozkazy te były jednak tylko grą pozorów. Partia budując

wszechobecny system kłamstwa, nalegała na formalne wprowadzenie podobnych zakazów ze

względów propagandowych. W śledztwach nadal powszechnie stosowano metody ostrego

nacisku. Zmieniono jednak technikę śledztw. Wraz z wydawaniem kolejnych zakazów bicia

w śledztwie rezygnowano z prymitywnego okładania przesłuchiwanych pałkami i pięściami,

stosując coraz częściej techniki nie pozostawiające śladów na ciele. Stosowano zatem tak

zwane konwejery, czyli kilkudziesięciogodzinne przesłuchania.

Ks. Józef Lelito – skazany w głośnym procesie kurii krakowskiej – wspominał:

Śledztwo prowadzone było przez kilka tygodni bez ustanku w dzień i w noc bez snu.

Oficerowie śledczy zmieniali się, a ja jako obiekt przesłuchania zostawałem ten sam.

Zmuszano aresztowane osoby do wykonywania ćwiczeń fizycznych aż do omdlenia

(najczęściej przysiadów lub tzw. żabek). Często zarządzano tak zwane stójki, czyli zmuszano

ujęte osoby do stania przez kilkadziesiąt godzin, a w przypadkach skrajnych przez kilka dni.

Jak wspominał żołnierz NOW Edward Chachlica: Stałem tydzień w kącie i gdy nogi puchły mi

tak, że nie mogłem już stać, mdlałem, odprowadzano mnie na celę. Gdy nogi sklęsły – od

nowa! Tortury te miały nawet swoje specjalne nazwy – „stójka” zimą w nieogrzewanej celi z

wyjętym oknem to „Zakopane”, a w celi wypełnionej częściowo wodą – „plaża”


https://ciekawostkihistoryczne.pl/2018/04/05/tak-ubecja-pastwila-sie-nad-zolnierzami-wykletymi-najbardziej-brutalne-tortury-stosowane-przez-polska-bezpieke/

https://www.fronda.pl/a/opis-49-rodzajow-tortur-stosowanych-przez-ub-wobec-kazimierza-moczarskiego-z-ak,26820.html

http://zhwin.pl/wp-content/uploads/2013/01/Bijemy-i-bic-bedziemy.pdf


ProvoCatio
O mnie ProvoCatio

Pudelek Vision Network

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (17)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo