Agnieszka Romaszewska Agnieszka Romaszewska
108
BLOG

Duchota partyjnej dyscypliny

Agnieszka Romaszewska Agnieszka Romaszewska Polityka Obserwuj notkę 30

Za parę dni znowu zbierze się Sejm. Brrr. Znów trzeba będzie oglądać naparzanki, które zapewne nabiorą jeszcze bardziej monstrualnych rozmiarów i nie sposób będzie przed nimi uciec. Gomułka, stalinizm, totalitaryzm,  zbrodnie Ziobry, targowica, Białoruś, ZOMO, zdrada narodowa… o mateńko moja… za co to wszystko…

 

Słowa w polityce pozbyły się słownikowego znaczenia,  a ich wypowiadanie ma coraz częściej charakter rytuału, gdzie na zdanie kapłana wierni odpowiadają, tak jak przepisane.  Typowe wypowiedzi polityków raczej wpływają na ogólną atmosferę międzyludzką, niż niosą merytoryczny sens. A jeżeli już sens jakiś niosą (co też się zdarza), to  przynajmniej w 75% przypadków musi być on tak przedstawiony, by do dechy wcisnąć pedał patosu, albo potępienia. Zdaje się, że według specjalistów od politycznej propagandy, język ten ma pozyskiwać wyznawców, poprzez budzenie odpowiednich emocji.

 

Tyle że umiejętność mówienia wykształciła się u ludzi w procesie ewolucji, nie w celu odstraszania wroga lub skrzykiwania stada, bo do tego wystarcza muczenie, ryczenie, skowytanie oraz wycie. Język służy przede wszystkim do komunikacji czyli porozumiewania się także na poziomie intelektualnym, a społeczeństwo, które się nie porozumiewa, musi mieć trudności z prawidłowym funkcjonowaniem.

 

Jeszcze gorzej, że wraz rozpoczęciem „sezonu sejmowego” wróci przygniatająca duchota partyjnej dyscypliny. Jakiś czas temu, przynajmniej w tych sprawach, które nie były priorytetem aktualnego rządu, ani też nie podlegały zakulisowej grze grup interesu, zdarzały się w komisjach sejmowych merytoryczne dyskusje.  Posłowie różnili się opiniami choć byli z tej samej partii albo zawierali sojusze merytoryczne nawet w poprzek partyjnych podziałów.

 

Teraz posłowie debatowaliby zgodnie z partyjnymi zaleceniami nawet na posiedzeniu podkomisji opracowującej zapisy dotyczące kotów, w ustawie o ochronie zwierząt. W praktyce obecnego systemu poseł stał się osobnikiem pozbawionym indywidualnej opinii i  nawet śladów wolnej woli, a przecież wybieramy ich tylko 460 spośród 38 milionów Polaków, po to by decydowali o życiu całego kraju.

 

Nie jest prawdą, że tych 460 reprezentantów narodu, to osobnicy gorsi niż reszta społeczeństwa. Owszem, coraz większa część z nich (tym wieksza im bardziej utrwala się opisywany system) to po prostu karierowicze wprzęgnięci w rydwan politycznej machiny oraz „ludzie bez właściwości”. Jest też jednak  i część druga czyli ludzie, którzy są cenionymi liderami swoich środowisk, aktywniejsi niż inni, z dorobkiem czy to zawodowym, czy to społecznym. Tylko, że trafiając do parlamentu zostawiają za drzwiami swoja podmiotowość. Już nie będą mogli mieć zdania innego niż partia, w żadnej sprawie. Jak smętnie wygląda los takich, którzy myślą, że w Sejmie będą mogli zrobić sami coś pożytecznego, uczy historia nieszczęsnej posłanki, która miała pomysł na reformę  ogródków działkowych.

 

Zazwyczaj w każdej partii jest kilku takich, którzy ze względu na swoją pozycję mogą sobie pozwolic na więcej niż inni, choć władze ugrupowania patrzą na to zazwyczaj z trudno skrywaną podejrzliwością.  Ale i ci nawet, nie mówiąc o pozostałych, za złamanie w najmniejszym punkcie partyjnej dyscypliny, łatwo mogą popaść w niełaskę rozdawców stanowisk i ułatwień ( a przecież  ¾ posłów jest w Sejmie głównie po to, by zrobić osobista karierę, albo coś ZAŁATWIĆ dla swojego regionu bądź środowiska). Łatwo też mogą trafić pod pręgierz mediów. Zostaną im wtedy wyliczone wszystkie partie, w których kiedykolwiek byli przez ostatnich lat 20, jak nie przymierzając Janowi Rokicie. Dywagacje będą dotyczyły tego z kim się pokłócili i „na kogo grają”. Jakie merytoryczne racje stoją za ich decyzją, będzie raczej mało istotne. A cała awantura może dotyczyć bynajmniej nie wotum zaufania dla rządu, ani uchwalenia ustawy budżetowej, a dajmy na to drugorzędnej wypowiedzi jakiegoś ministra na posiedzeniu komisji, albo odmiennego niż linia partii poglądu na kształt spółdzielni mieszkaniowych.

 

Tworzy to upokarzającą i niekomfortową sytuację dla normalnego człowieka, żywiącego elementarny szacunek dla siebie samego. Jeszcze gorsze jest jednak dla Kraju. Pozbawia go bowiem potencjału, rzeczowej wymiany argumentów oraz wiedzy i doświadczenia iluś ludzi (tak  w końcu pomyślany był parlamentaryzm)  – zmieniając ich w biernych klakierów. Każdy z tych ludzi składa przyrzeczenie poselskie indywidualnie i ślubuje obywatelom a nie partii, ale nie za wiele z tego wynika. Jeszcze z czasów akademii ku czci Rewolucji Październikowej mamy zakodowane, ze jedno się mówi a drugie robi, zas różne ślubowania i przysięgi, to pic na wodę.

 

W zasadzie przywódcy partii mogliby głosować w Sejmie liczbą udziałów, tak jak na zgromadzeniu wspólników spółce. Oszczędziłoby to posłom wysiadywania na głosowaniach. I tak przecież nie czytają większości ustaw, które głosują, czemu trudno się dziwić, bo i po co mieliby je czytać? Nasze partie dyskutują o tym z czego będą płaciły za bilboardy, ale nie o tym jak utrzymać porządne i zróżnicowane zaplecze eksperckie. Przeciętny poseł nie ma nawet w Sejmie gdzie usiąść, by przejrzeć pocztę, albo popracować nad ustawą, której projekt własnie dostał na dzień przed głosowaniem. Zresztą po co miałby gdzieś siedzieć – niech siedzi w restauracji sejmowej i rozważa z Igrekowskim intrygi Zetowskiego przeciw Petowskiemu.  I tak też często robi.

 

Wydawanie pieniędzy na parlamentarne kancelarie, zaplecza merytoryczne to  rozrzutność. W tej sprawie króluje ponadpartyjny megapopulizm. Żaden przytomny polski polityk tego nie poprze. Prosty Kowalski nie ma kancelarii i jakoś żyje. I tego się trzymajmy.

 

Co jakiś czas dziennikarze rozdzierają szaty i piszą: „szuflady rządu okazały się puste” (a niby kto miał im napisać ustawy, jak byli w opozycji? Krasnoludki?) albo powazni komentatorzy dywaguja po raz 20 nad zasadniczymi konstytucyjnymi bolączkami naszej Ojczyzny, w której nie jest określone czy delegacji ma przewodniczyć prezydent czy premier… A bolączki w sprawie ustawy „Prawo budowlane” to pies? A co z projektowaniem zmian w Prawie Zamówień Publicznych, co z zagospodarowaniem przestrzennym, z przepisami ochrony środowiska, które pozwalają na lata odłożyć każdą inwestycję?

 

Myślę że fascynacja dziennikarzy rozgrywkami personalnymi oraz walką na śmierć i życie między partiami, spowodowała już taki zamęt w głowach ludzi, ze wielu nawet nie bardzo wie, ze ten caly Sejm to głownie w takich sprawach jak powyżej napisałam decyzje powinien podejmować i od tego jakiego rodzaju decyzje podejmie bezpośrednio zalezy ich życie.

 

Szukając wsparcia dla inicjatywy telewizji dla Białorusi (Biełsatu) odwiedziłam wraz z kolegą amerykański Kongres. Rozmawialiśmy z kilkoma kongresmenami  i senatorami oraz ze sporą liczba tzw. stafferów czyli pracowników danego parlamentarzysty. Gdy udawało się, już przekonać interlokutora do naszej inicjatywy, bardzo często padało pytanie: „czy rozmawialiście też z demokratami?” (o ile rozmówcą był republikanin), albo rada „porozmawiajcie koniecznie z kimś od republikanów” (o ile rozmówca był demokratą). A potem nierzadko także i propozycja, że kongresmen ma dobrego znajomego w konkurencyjnej partii, któremu nas poleci. Bo taka inicjatywa powinna być „bipartisan”.

 

Co za cudaki myślałam - u nas nie do wyobrażenia… I pomyśleć, że Mc Caine, który tyle razy głosował wbrew swojej partii został jej kandydatem na prezydenta i nikt nie dokonał rozłamu… Jak oni sobie biedaki w ogóle radzą?

myślę że ludzka natura pozostaje podobna od wieków i ze wiedz o przeszłosci może nas wiele nauczyć. Jestem umiarkowanie konserwatywna w opiniach o kulturze i tradycji, zaś w miarę lewicowa (jeslli za lewicowy uznamy solidaryzm ) w pogladach społeczno - ekonomicznych. Bardzo szanuję pojęcie TOLERANCJI. Nie lewackiej "toleranci", która każe wręcz zachwycać się tym wszystkim do czego przeciętny Polak nie ma zaufania, ale prawdziwej, trudnej tolerancji oznaczającej szacunek dla drugiego człowieka i jego pogladów, nawet gdy nam sie nie podobają. Staram się oceniac ludzi po czynach a nie po przynależności do bandy. Wielka róznica.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (30)

Inne tematy w dziale Polityka