Pozornie z każdym miesiacem i rokiem Polska staje sie państwem coraz bardziej przypominającym inne państwa. Wielu bardzo się tego cieszy, ja nie nieszczególnie. Staje się bowiem takim sobie, niebogatym, zachodnim państwem średniej wielkości, pozbawionym znaków szczególnych..... Ale tak jest tylko w zasadzie. Bo są elemety naszej rzeczywistosci państwowej i społecznej które fundamentalnie nas odróżniaja od reszty świata, zwlaszcza zachodniego.. I niestety nie jest to szczególne umiłowanie wolności albo odwaga i zdolność do poświeceń w walce za wolność naszą i waszą (jak ja bym sobie zyczyła i jak mógłby pomyśleć ktoś przychylny Polsce, a nie wprowadzony w szczegóły) - jest to natomiast niespotykana w zachodnim swiecie sytuacja społeczna, polegająca na zyciu i i podejmowaniu decyzji politycznych w totalnej fikcji.
Oczywiscie dzisiejszy świat mediów "infotainmentu", wszechobecnej internetowej, nie do końca sprawdzalnej, plotki, kreowania sytuacji przez sugestywną i siedzącą u nas w domach, a czasem i w głowach - telwizję, czynią każde wspólczesne społeczeństwo podatnym na tę zarazę. Choroba objawia się tym, że świat realny i opisywany różnią się poważnie. Otóż, w słabym organizmie państwa polskiego ta choroba poczyniła przerażąjace spostoszenia. Żyjemy jak w malignie. Co tam fakty... zajmujące bajki u nas całkiem je zastepują.
Mamy więc sprawę publikacji po badaniach "smoleńskiego" wraku, gdzie nararcje są rozmaite, są nararcje "wierzących" w zamach i są narracje "wierzacych" w dziennikarską zbrodnie stanu oraz " w to, że trotylu nie było". Gdzie litry atramentu wylewa się w sprawie tego, jak przygotowywano jakiś tekst w gazecie, a bardzo niewiele miejsca, głównie na niszowych portalach, poświęca się bezspornemu acz sensacyjnemu faktowi, że pierwszych polskich badań pirotechnicznych Tu 154, który rozbił sie pod Smoleńskiem, dokonano w dwa i pół roku po katastrofie, w której zginęło 96 osób wraz z prezydentem. A przez te dwa i pół roku raczono nas bajaniami o "dobrej Rosji" i kazano wierzyć na słowo, że "przecież tam nie mogło byc zamachu ani wybuchu. Prokuratura i komisja wykluczyły" Na jakiej podstawie?.
A jaki z tej kolejnej wojenki efekt? Czy nie goniliscie nigdy kogos we śnie, albo nie spadaliście w przepaść? No wlasnie tu efekt jest taki sam - żaden. CI co "wierzyli w zamach wierzą jeszcze bardziej, ale tak mówiąc szczerze, oni już żadnych potwierdzeń nie potrzebują... A ci co wierzyli, że "panstwo zdało egzamin" odlatują dalej w świat nadrzeczywistosci, w kótrym katastrofy prezydenckich samolotow wybitni fachowcy badają głównie na oko.... My byśmy się o nasze ukochane bajki i ulubione hipotezy byli nawet bić gotowi - a o fakty jakoś słabo się upominamy.
No to teraz mamy bajkę kolejną, opowiedzianą przez prokuraturę (u nas w Polsce, kraju nadrzeczywistości prokuratura służy ostatnio do opowiadania bajek publiczności) - bajkę o "wielkim zamachu". Przerażające przygotowania do wysadzenia Sejmu i morderstwa na kilkuset osobach, ostatecznie mają byc zagrożone 5 latami więzienia, a wspólników (nie agentów), to jakoś raczej nie widac. No ale wazne są kolejne "narracje" o straszliwym zagrożeniu jakie zawislo nad "Prezydentem, Premierem i MInistrami" a nie fakty, które poki co, świadczą raczej, że mieliśmy doczynienia z owszem, zapewne prawidlowym, działaniem odpowiednich służb, które w sieci wykryly i "upolowały" potencjalnie groźnego maniaka pirotechnika - ale z niczym poza tym. Dalej to już jest opowiadanie bajek. Nasza nadrzeczywistość. Jeste też konkurencyjna narracja o wielkim spisku ABW, prawie że wysadzaniu domów w Moskwie...
Ludzie, koledzy dziennikarze, jak się wreszcie nie zajmiemy faktami i realnością naszego państwa, jakkolwiek - dobrze czy źle ocenianą - to źle skończymy - wszyscy razem prawica z lewicą, a rząd z opozycją. Bo życie publiczne to wbrew pozorom nie cyrkowa arena dla prestidigitatorów. Nad sprawami Polski realnie nie można pracować w świecie bajań i wierzeń, opierając sie na zmitologozowanych przesłankach. Tylko mocno stojąc na ziemi.
myślę że ludzka natura pozostaje podobna od wieków i ze wiedz o przeszłosci może nas wiele nauczyć. Jestem umiarkowanie konserwatywna w opiniach o kulturze i tradycji, zaś w miarę lewicowa (jeslli za lewicowy uznamy solidaryzm ) w pogladach społeczno - ekonomicznych. Bardzo szanuję pojęcie TOLERANCJI. Nie lewackiej "toleranci", która każe wręcz zachwycać się tym wszystkim do czego przeciętny Polak nie ma zaufania, ale prawdziwej, trudnej tolerancji oznaczającej szacunek dla drugiego człowieka i jego pogladów, nawet gdy nam sie nie podobają. Staram się oceniac ludzi po czynach a nie po przynależności do bandy. Wielka róznica.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka