Cztery lata temu została oficjalnie powołana Telewizja Bielsat - satelitarna telewizja dla Białorusi tworzona głównie przez bialoruskich dziennikarzy i mająca dać widzom na Białorusi choć trochę przeciwagi wobec telewizji panstwowej. Programy informacyjne w tej ostatniej zaczynają się od 15 minut Łukaszenki objeżdzającego kołchozy albo coś w tym rodzaju, potem pokazują plagi i jakie gnębią świat poza Bialorusią, by skonczyć gadzinową propagandą antyopozycyjną w stylu najlepszych tradycji Dziennika Telewizyjnego. I nie ma tego co porównywać do czegokolwiek co można było zobaczyć w Polsce w ciągu ostatnich lat - bo to się po prostu nie da porównać.
Dla nas którzy tworzyliśmy Telewziję Biełsat bylo jasne, że Polska na sprawy kraju sasiedzkiego i to o tak wielostronnych związkach z nami kulturowych i historycznych, nie może być obojętna. No a jeśli chcemy realnie pomóc Białorusi wyjśc z sowieckiego skansenu, to powinniśmy zrobić coś co będzie realnie znaczące. Co nie bedzie tylko "pucowaniem" sumienia. Coś więcej niż wsparcie lokalnego klubu, gdzie organizacjom pozarządowym udostepnia się komputery, coś więcej niż kolejne seminarium albo szkolenie, gdzie będzie się białoruskich dziennikarzy uczyć jak zdobywać reklamy dla lokalnej prasy, ale nie powie się im co właściwie z tymi umiejetnościami mają dalej robić, skoro nie ma wolnego rynku, a gazeta zaraz będzie mogła byc zamknięta przez władze.
Ja sama uważałam przy tym, że trzeba sobie jasno powiedzieć: Polska Białorusi nie da wolności ani demokracji - wolność sobie wywalczą albo nie - sami Białorusini. A jak nawet wywalczą, to wolność i demokracja nie da Bialorusinom raju na ziemi, o czym sami dobrze wiemy - niemniej lepsza jest niż zamordyzm i niewola. Zaś my Polacy mozemy w tym tylko POMÓC. A skoro możemy, to powinnismy bo i nam pomagano.
Przyznam, że wpadłam na ten pomysł, gdy zorientowałam się, iż ludzie w Grodnie, całkiem nie Polacy, oglądali Telewizję Polską (wtedy jeszcze tam dostepną).po prostu by się dowiedzieć co się u nich dzieje, z moich korespondencji, przesyłanych do Warszawy.
Miałam wielkie szczeście, że u steru TVP - gdy zaczynaliśmy ten projekt stali ludzie doskonale pamiętający rolę Wolnej Europy w Polsce i ludzie realnie przekonani do tego, że wsparcie wolności na Bialorusi ma sens. Także dlugofalowy. No i Bielsat powstał. Popierany wybraźcie sobie przez PISowski rząd i przez opozycyjna wówczas PO.
Nie ma co opisywać całej epopei kolejnych przygód Biełsatu na kolejnych zakrętach, a był to projekt dla wielu zbyt śmiały,zeby go ot tak - latwo zaakceptować. Jedno jest ważne: udał się tak jak moglam wymarzyć tylko w najśmielszych snach. Okazało się, że trafiliśmy w środek tarczy, ze ludzie tego potrzebują. Okazało się, że nasi dokumentalisci dokumentuja historię, która nigdy inaczej nie zostałby opowiedziana, że jestesmy waznym ratunkiem dla starozytnego języka który byl skazywany na wymarcie przez uwewnętrzniony na Bialorusi rosyjski imperializm i że przede wszystkim jesteśmy coraz powszechniej obecnym i potrzebnym przekaźnikiem informacji.
Ja sama przekonałam sie natomiast, że rzadka i nietypowa wiedza jaką dało mi wychowanie w opozycyjnej rodzinie w PRLu w latach 70 i 80 a takze samodzielne działanie w opozycji w niedemokratyczym kraju - to know how, którego nie uczą na żadnych uniwersytetach - ale dla naszej działaności bezcenne.
I wszystko byłoby super gdyby nie to, że na tej niezwykle słusznej inicjatywie, którą właściwie wszystkie główne słly polityczne uznały za sluszną (no może nie wiadomo do końca jak jest z SLD) - tak do naprawdę nie zależało i chyba nie zależy realnie nikomu . No bo czy ktoś wygra wybory z tego powodu, ze wystąpi w TV Bielsat, albo że będzie ją popierał? No nie - chyba, że na Białorusi. W Polsce to jeszcze na niego niektórzy nakrzyczą, że pieniadze podatnika lepiej na chore dzieci w Polsce wydawać,.. Ponadto przy takim jak obecnie poziomie nasilenia wewnętrznego konfliktu politycznego, cała sprawa zaczyna byc wysoce podejrzana skoro popierają ja przeciwnicy. Nie tak dawno pewien bardzo znamienity artysta napisał mi w sieci, że jak tu wyrobić sobie opinę o Biełsacie skoro pewnie to PiSowcy go chwalą (ze względu na moją osobę). A znów co bardziej gorliwi PiSowcy uważają, że teraz nie mogą za bardzo popierać, bo skoro to projekt de facto pod patronatem rządu, to siłą rzeczy sprawa nie może być czysta. A ponadto czy można popierac coś, czym mogłaby się pochwalic Platforma, bo to ona rządzi?
Tymczasem z Biełsatem jest jak z autostradą - nie wystarczy deklarować, że autostrady sa potrzebne, ani że się ja wybuduje, nie wystarczy nawet wbic pierwsza lopatę -. trzeba to jeszcze do konca zrealizować. A poniewaz Polska nie jest państwem funkcjonujących struktur i procedur, tylko u nas wszysko sie robi ręcznie, to bez tzw. wyraźnej woli politycznej niczego poważnego w sferze publicznej się nie zdziała..
Oczywiście jest pewna róznica: jak się nie wybuduje drogi - to to widać, bo nie ma po czym jeździć, a jak kuleje Biełsat to to niekoniecznie jest widoczne. Tylko że drogę można ostatecznie wybudowac kiedyś później, a zepsucie tego projektu byłoby krokiem wstecz w polskiej polityce wschodniej, nie do odrobienia przez lata. Bielsat jest przecież jedynym prodemokratycznym i niezależnym, w dodatku odnoszącym sukcesy, medium poza Radiem Svaboda w całej strefie postradzieckiej. A drugi raz nie daje się już uruchomić tych samych pokładów ludzkiego entuzjazmu i a raz naruszone zaufanie oraz zawiedzione nadzieje tylko z najwyzszym trdem sie odbudowuje.
No chyba, że ktoś tu faktycznie chce mieć na polskiej, wschodniej granicy zapyziałe peryferia imperium, a nie w miarę normalny, zaprzyjaźniony kraj. I nie przeszkadza mu zupełnie, że ocalale resztki bezcennego dziedzictwa wielonarodowej Rzeczpospolitej rozpadną się w pył i zostaną wdeptane w błoto. Jeśli tak - to Biełsat faktycznie może zdechnąć.
myślę że ludzka natura pozostaje podobna od wieków i ze wiedz o przeszłosci może nas wiele nauczyć. Jestem umiarkowanie konserwatywna w opiniach o kulturze i tradycji, zaś w miarę lewicowa (jeslli za lewicowy uznamy solidaryzm ) w pogladach społeczno - ekonomicznych. Bardzo szanuję pojęcie TOLERANCJI. Nie lewackiej "toleranci", która każe wręcz zachwycać się tym wszystkim do czego przeciętny Polak nie ma zaufania, ale prawdziwej, trudnej tolerancji oznaczającej szacunek dla drugiego człowieka i jego pogladów, nawet gdy nam sie nie podobają. Staram się oceniac ludzi po czynach a nie po przynależności do bandy. Wielka róznica.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka