Dziś kampanie wyborcze bardzo są naukowo rozpracowane - podobno - tak przynajmniej sie mówi. Już niczego sie nie robi - bo uważą się to za sluszne tylko dla tego, że potrzeba zrobienia tego lub powiedzena owego wynika z badań ilościowych, jakościowych, analiz oraz opinii ekspertów, którzy wiedzą (ho, ho, jak wiedzą) co nalezy zrobić. Kampania przebiega podobno prawie jak pieczenie cista marmurkowego - według przepisu.
Naprawde bardzo to wszystko nowoczesne. Właściwie to mozna się dziwić, ze w takiej sytuacji w ogóle ktokolwiek przegrywa wybory, bo skoro i jedni i drudzy mają całość tak swietnie opracowaną, to wszyscy powinni wygrywać.
A mnie się jednak wydaje że do prowadzenia kampanii przydaje się też odrobina zdrowego rozsądku i pewien dar Boży - wyczucie własnego społeczeństwa.
Od pewnego czasu przecieram oczy ze zdumienia i przyglądam się agresywnemu atakowi, który w ramach kampanii Bronisława Komorowskiego rozpoczęła Platforma: pełno inwektyw, niemal wyłącznie ataki "ad personam", poniżanie kontrkandydata, obrażanie - no co byście tylko nie chcieli. Podobno ma to słuzyć (gdzieś wyczytałam) mobilizacji twardego, "kibolskiego" elektoratu Platformy, a to ma rpowadzić prosto do zwyciuęstwa. To też przeczytałam.
Wiecie co, drodzy państwo , może jestem prostoduszna i naiwna ale mnie się wydaje, że Paltforma Obywatelska i zwolennicy Bronicsława Komorowskiego właśnie strzelaja sobie w stopę. Nie wiem czy to bedzie strzał decydujący, czy tylko osłabiający, ale jestem przekonana, ze te "mobilizacyjne" działania w równym stopniu (nie, raczej nawet w większym) służą jednak moblilizacji elektoratu przeciwnika. Bo nic tak nie moblilizuje ludzi jak ich systematyczne obrażanie i poniżanie. Jeszcze jedna wypowiedź Palikota, a kolejni inwalidzi dają pełnomocnictwa do głosowania rodzinie, żeby żaden głos się nie zmarnował (własnie przyjaciólka mi mówiła o swoich rodzicach), jeszcze jeden chamski, brutalny i skrajnie niesporawiedliwy atak, a kolejny krytyczny nieco zwolennik PiS będzie gotów przejśc na piechotę 30 km. do puktu wyborczego - bo tak ma już dosyć.
Niewątpliwie w społeczeństwie polskim jest pewna, znacząca liczba chamów i nienawistników, ale mimo wszystko nie stanowia oni grupy wiekszościowej. Nie bardzo rozumiem więc ekspertów - doradców.
Obserwuję różnych wyborców - i widze jedno - jeszcze troche takiej kampanii negatywnej jak teraz i choćby Jarosław Kaczyński pomalowal się na zielono i powiedział, że patrzy przyjaxnie na trockistów - będzie na niego głosowała nawet najkonserwatywniejsza część, najbardziej niepewnych zwolenników.
myślę że ludzka natura pozostaje podobna od wieków i ze wiedz o przeszłosci może nas wiele nauczyć. Jestem umiarkowanie konserwatywna w opiniach o kulturze i tradycji, zaś w miarę lewicowa (jeslli za lewicowy uznamy solidaryzm ) w pogladach społeczno - ekonomicznych. Bardzo szanuję pojęcie TOLERANCJI. Nie lewackiej "toleranci", która każe wręcz zachwycać się tym wszystkim do czego przeciętny Polak nie ma zaufania, ale prawdziwej, trudnej tolerancji oznaczającej szacunek dla drugiego człowieka i jego pogladów, nawet gdy nam sie nie podobają. Staram się oceniac ludzi po czynach a nie po przynależności do bandy. Wielka róznica.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka