Agnieszka Romaszewska Agnieszka Romaszewska
136
BLOG

Wymagać przyzwoitości - niżej list do "Polityki"

Agnieszka Romaszewska Agnieszka Romaszewska Polityka Obserwuj notkę 35

Boję się, że zamiast przemiany życia publicznego, za chwilę dostaniemy straszną nawalankę. Jak wskazują ostatnie dni, prym wiodą nie politycy - ci są dosyć umiarkowani i wyciszeni - a komentatorzy, dziennikarze, blogerzy.

A byłoby to straszne, bo zbyt wielu wybitnych ludzi zginęło, by taki miał być  efekt ich śmierci. Zastanawiałam się więc  jak można się temu przeciwstawiać i doszłam do wniosku, że tylko świadoma i stanowcza walka o stadardy może cos pomóc. Egzekwowanie przykazania  by nie tylko nie kłamać , ale by wreszcie zacząć zauważać i zwalczać świństwo i manipulację i by wymagać jego zauważania i zwalczania od innych. By wymagać przyzwoitości. Nie uwielbienia Lecha Kaczynskiego, Przyzwoitości. Nie tak dawno naocznie przekonaliśmy się, że politycy nie są stadem potworów tylko ludzmi - jak my. Nie zawsze, ale często, tymi wybitniejszymi w swoich środowiskach. Ale w związku z tym, że są ludzmi - nie są wyłaczeni spod moralnego osądu - podobnie jak dziennikarze.

Idiotyczne zdanie madrali, że polityka z natury jest niemoralna i polega wyłącznie na oszustwie - to zakała. Ono nas uczy NIE WYMAGAĆ. A polityka, choć budzi namiętności, bo wielką namietnością ludzką jest żądza władzy, nie jest bardziej "naturalnie" niemoralna niż każda inna budzaca emocje dziedzina ludzkiego życia - jak na przykład zarabianie pieniędzy.

I nie można się ot - tak zgadzać na ogłupianie i  manipulację.  Na podawanie części prawdy. Że coś się zdarzyło, ale nie wiadomo dlaczego. Albo na przemilczanie rzeczy ważnych i zajmowanie się wyłącznie bzdetami. Albo na podawanie polemik dotyczących faktów w taki sposób, że wywołuje się zamieszanie, od którego każdy normalny czytelnik i słuchacz tylko w końcu ucieknie, nie dla tego, że fakty są niemozliwe do ustalenia, tylko dla tego, że wywolany "muchotłuk" - sprawia takie wrażenie. Manipulacją jest też taki sposób podawania informacji, gdzie tylko szczegół się liczy. Nieważne co mówiłeś - ważne że coś pomyliłeś.  Do tego dochodzi tonacja debaty - nie można się mylić. Można tylko kłamać.

Nawet jeśli miałabym w tym moim  żądaniu standardów być uznana za śmieszną, niepraktyczną i zostać sama jedna, bo wszyscy pozostali będą pogrążeni w walce  ( w myśl koncepcji: skoro sędziowanie jest nie fair, a drużyna przecinika co i rusz fauluje - to zamiast domagać sie przyzwoitego sędziowania i uczciwości, spróbujemy ich skopać w drugiej połowie....)  -  Nie zgadzam się na to by zapominać o faktach i by stosować takie określenia, które poniżają przeciwnika. A ponieważ się nie zgadzam, postanowiłam swoją niezgodę zamanifestować także, o ile byłoby to konieczne, na drodze sądowej.   Nie jest tak, że bezkarnie można pisać wszystko (o ile tylko  nie dotyczy to oczywiście Adama Michnika :-)).  Oto mój list skierowany  w zeszłym tygodniu do tygodnika "Polityka", który powołał się w szczegolny sposób na jeden z postów na moim blogu (jak mniemam)

 

Szanowny Panie Redaktorze,
 
Powołując się na  art.31 pkt.2 Prawa Prasowego proszę o sprostowanie następującego stwierdzenia, które pojawiło się w artykule panów Mariusza Janickiego i Wiesława Władyki w 17 numerze „Polityki” datowanym na 24 kwietnia 2010 r.:
 „Już zresztą pojawiają się zarzuty, że straty w katastrofie były nierówne, że PO straciła najmniej (tak to ujęła Agnieszka Romaszewska)…” 
Stwierdzenie to narusza moje dobra osobiste, jako że imputuje mi, jakobym czyniła partii Platforma Obywatelska zarzut, iż w katastrofie pod Smoleńskiem zginęło zbyt mało jej polityków. Słowo „zarzut” w rozumieniu Słownika Języka Polskiego to: „słowa zawierające ujemną ocenę czegoś, zastrzeżenie, pretensje do kogoś o coś…” Żadna z moich wypowiedzi publicznych po 10 kwietnia 2010 roku nie daje podstaw do takiej prezentacji moich poglądów, jaką zastosowali autorzy artykułu w „Polityce”
 
W obecnej napiętej sytuacji politycznej ale i emocjonalnej dziennikarze szczególnie powinni uważać na słowa, by dać przykład, że zmiana tonu debaty publicznej nie jest tylko pustym hasłem. W związku z tym o ile państwa Publicyści nie mieli zamiaru mnie zdyskredytować osobiście oraz jako dziennikarkę, proszę o zamieszczenie następującego tekstu sprostowania i przeprosin:
 
„Przepraszamy redaktor Agnieszkę Romaszewską – Guzy za powołanie się na przykład jej nazwiska jako osoby, która czyni „zarzut” Platformie Obywatelskiej z faktu, iż straty w kastrofie (pod Smoleńskiem) w  nierównym stopniu dotknęły różne partie polityczne w Polsce. Stwierdzenie zawarte w artykule panów Mariusza Janickiego i Wiesława Władyki było redakcyjną niezręcznością”. 
 
                                                                                         Z wyrazami szacunku.
 
                                                                                  Agnieszka Romaszewska - Guzy
 
 
Sprawa drobna? Może i drobna, ale mnie moja przyjaciólka robiła po przeczytaniu "Polityki" wyrzuty, z e "przywalam" PO za "zbyt male straty" i ze to nieładnie. Skoro ona w to uwierzyła choć przez chwilę, to pewnie inni też.  
 

 

myślę że ludzka natura pozostaje podobna od wieków i ze wiedz o przeszłosci może nas wiele nauczyć. Jestem umiarkowanie konserwatywna w opiniach o kulturze i tradycji, zaś w miarę lewicowa (jeslli za lewicowy uznamy solidaryzm ) w pogladach społeczno - ekonomicznych. Bardzo szanuję pojęcie TOLERANCJI. Nie lewackiej "toleranci", która każe wręcz zachwycać się tym wszystkim do czego przeciętny Polak nie ma zaufania, ale prawdziwej, trudnej tolerancji oznaczającej szacunek dla drugiego człowieka i jego pogladów, nawet gdy nam sie nie podobają. Staram się oceniac ludzi po czynach a nie po przynależności do bandy. Wielka róznica.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (35)

Inne tematy w dziale Polityka