Agnieszka Romaszewska Agnieszka Romaszewska
71
BLOG

Kto się łapie za własna rękę

Agnieszka Romaszewska Agnieszka Romaszewska Polityka Obserwuj notkę 18

Poziom plemiennych emocji w polskiej polityce dosięga zenitu i nadal się nie obniża.  Należy mówić wszystko inaczej niż to mówi przeciwnik a także kwestionować wszelkie jego priorytety.

Weźmy walkę z korupcją oraz posła Jarosława Gowina. Jadę sobie w sobotę samochodem i robię to czego w zasadzie nie robię na codzień, a mianowicie słucham radia. W radiu - weekend więc wiele się nie dzieje, ale są echa sprawy Weroniki Marczuk Pazury. I nagle słyszę, że zasadniczo szanowany przez mnie poseł Gowin bredzi jak Piekarski na mękach (a może mu tak tylko wypowiedź z kontekstu wycięli, ale wyszły  partyjne brednie).

W kontekcie omawianej sprawy, której echami się właśnie zajmujemy, przywołuje poseł mianowicie sprawę Beaty Sawickiej, a na bazie tej ostatniej rozpoczyna jakieś mętne dywagacje co do "granic prowokacji", tego że "musi to być stosowane tylko w absolutnie wyjątkowych przypadkach" oraz że "raczej niedopuszczalne powinno być wykorzystywanie w takich sytuacjach męsko - damskich związków i emocji".Cały zas jego wywód prowadzi, wedlug mnie, głównie do komplikowania i zaciemniania spraw, które choć nie są łatwe w praktyce,  są jednak dość proste do oceny.

Otóż, o ile zamierza się w ogóle walczyć z korupcją w państwie, trzeba być w stanie przypadki korupcji karać.  By je karać -  trzeba móc udowodnić naganne działanie. W przytłaczającej większości przypadków praktyki korupcyjne mają jednak miejsce w cztery oczy, Otrzymanie informacji o tego typu propozycjach przez służby specjalne (doniesienie) nie jest bardzo trudne (choć niekiedu utrudnione w Polsce idiotyczną "solidarnością" z kumplem, nawet takim którego uważamy za łobuza i ostracyzmem wobec "donosu"). O wiele trudniejsze jest ich udowodnienie. 

Istnieją oczywiście środki techniki operacyjnej  - zwłaszcza podsłuch telefonów, a nawet  pomieszczeń oraz obserwacja. W sprawach korupcyjnych wszystko to jednak dostarcza zazwyczaj  bardziej poszlak niż twardych dowodów. A przecież niemal każdą poszlakę można wywrócić  w sądzie (a także w prasie) na lewą stronę. Jeśli knajackie dialogi (wiemy już z tych fragmentów, które do nas docierają - że to język nagminnie używany przez część polityków oraz biznesmenów) o niczym nie świadczą, jeśli minister spraw wewnętrznych kręcący się w nocy pod biurem znanego biznesmena o licznych kontaktach, tuż przed ważną akcją CBA nie wydaje się podejrzany, a pani Sawicka mówiąc o "kręceniu lodów" poddawała się uczuciu, to cóż innego pozostaje organom ścigania niż dobrze zapakowana paczka oznakowanych banknotów?  Wtedy sprawa jest jasna: wziął lub nie.

Inna rzecz, że jak wykazuje dotychczasowa praktyka: skoro już weźmie, to potem okazuje się, iż o żadnej korupcji nie mogło być mowy - zaś do zabronionego czynu namówiło podejrzanego CBA niemałym wysiłkiem, bo on sam z siebie by nigdy, absolutnie... Oszukali, uwiedli, zwiedli, zdeprawowali...  Dyskusja znów jakoś  tak zbacza...  Nie toczy się dajmy na to o przyczynach korupcji, albo na przykład o moralnych hamulcach oraz zasadach panujących w środowiskach biznesowych tylko o ... granicach prowokacji. Zazwyczaj przy tym psychologiczne prawdopodobieństwo tych rozważań sięga Himalajów bzdury, ale to nieistotne.  Jakoś mało kto zauważą, że wśród wszelkich czynów nagannych etycznie , które ludzie popełniają pod wpływem uczuć (porzucanie męża, żony,  dzieci, zdradzanie ukochanemu cudzych, a nawet państwowych tajemnic, osłanianie jego niecnych planów) - wyjaśnianie miłością akurat przyjmowania korzyści majątkowej  - brzmi naprawdę  wyjątkowo idiotycznie. Jak widać nie przeszkadza to jednak by argumentację o uczuciach i złej prowokacji powtarzał człowiek wydawałoby się porządny i inteligentny.

Najgorsze jednak, że  wszystkie te dyskusje i rozważania ma ją też aspekt poważniejszy niż tylko czysto partyjne dokopanie CBA, ktore niesłuszne jest z zasady,  ze względu na poczęcie przy niewłaściwym rządzie. Chodzi o to czy w ogóle z korupcją będziemy  w Polsce walczyć czy nie.  Tertium non datur. Niestety dotychczasowe efekty tej walki powodują (jak było do przewidzenia), że co i raz, łapiąc łapówkarzy, polskie elity władzy i biznesu łapią się za swoją własną ręke, lub choćby palec. I okropnie ale to okropnie tego chwytu nie lubią.

Jest dla mnie oczywiste, że służby specjalne (w tym CBA) wymagają procedur kontrolnych, bo bardzo łatwo, dysponując niedostępnymi dla innych środkami pozyskiwania wiedzy o uczestnikach życia społecznego, mogą się zdemoralizować.  Ale nie oznacza to, że przy akompaniamencie i za zasłoną dymną pięknych frazesów mamy im niepostrzeżenie skasować wszelkie możliwości efektywnej pracy.

Korupcja to niszczenie jakichkolwiek przejrzystych reguł działania w państwie, to kłody pod nogi rzucane ludziom, którzy chcą zrobić cokolwiek dla wspólnego dobra i tryumf interesu własnego nad jakimikolwiek impoderabiliami. To  rak, który niszczy biznes i  zjada kraj na każdym szczeblu od samorządu, po Sejm i proces ustawodawczy. I dlatego bardzo bym chciała by przynajmniej ludzie dobrej woli (do których zaliczam także wymienionego na wstępie Jarosława Gowina) byli w stanie zgodzić się, że walka z korupcją wymaga - realnego działania, a nie tylko rozplakatowywania po mieście bilbordów - "nie daję,  nie biorę".

Jest tylko jeden pocieszający aspekt całej sprawy: korupcji już raczej w Polsce na amen przysmarować się nie da, żeby nie wiem jak ludzi ogłupiać. Nie ma na to przyzwolenia społecznego, zeby nawet  wykręcać wszystko do góry nogami. Słupki wówczas niestety nieuchronnie będą spadać... 

 

myślę że ludzka natura pozostaje podobna od wieków i ze wiedz o przeszłosci może nas wiele nauczyć. Jestem umiarkowanie konserwatywna w opiniach o kulturze i tradycji, zaś w miarę lewicowa (jeslli za lewicowy uznamy solidaryzm ) w pogladach społeczno - ekonomicznych. Bardzo szanuję pojęcie TOLERANCJI. Nie lewackiej "toleranci", która każe wręcz zachwycać się tym wszystkim do czego przeciętny Polak nie ma zaufania, ale prawdziwej, trudnej tolerancji oznaczającej szacunek dla drugiego człowieka i jego pogladów, nawet gdy nam sie nie podobają. Staram się oceniac ludzi po czynach a nie po przynależności do bandy. Wielka róznica.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (18)

Inne tematy w dziale Polityka