Agnieszka Romaszewska Agnieszka Romaszewska
52
BLOG

Demagogia Rokity

Agnieszka Romaszewska Agnieszka Romaszewska Polityka Obserwuj notkę 54

 

Dawno już  mój niegdysiejszy kolega Jan Rokita nie napisał czegoś równie głupiego  i demagogicznego, jak to co przeczytałam wczoraj w "Dzienniku". Rokita mianowicie strofował tam biskupów za ich obronę stabilności finansowania mediów publicznych i wypowiadł, jak to on ex cathedra ileś stwierdzeń, które mało mają wspólnego z faktami i rzeczywistością, wiele natomiast z chwytami erystycznymi w czystej postaci.
Załamuje mianowicie Rokita ręce nad faktem istnienia abonamentu radiowo - telewizyjnego, argumentując, że na tej samej zasadzie powinny funkcjonować abonamenty na hospicja oraz na domy pomocy społecznej i szpitale, bo jakim prawem wyróżniać te jakieś tam media, kiedy tyle jest potrzeb pilniejszych... Robiąc takie demagogiczne zestawienie kwestionuje nie tylko samo istnienie abonamentu radiowo – telewizyjnego, któremu jak rozumiem jest przeciwny,  ale i całe finansowanie sfery kultury obojętne czy budżetowe czy poprzez abonament. Jakie bowiem znaczenie może mieć jeden walący się stary dom choćby i z XVII wieku, albo jakieś pomieszczenie gdzie jest wiele eksponatów - zwane muzeum, na co przeznacza się w państwach cywilizowanych pewne kwoty, wobec konieczności  ratowania życia człowieka? W końcu gdyby zlikwidować wszystkie muzea, można by było za to utrzymać parę hospicjów…
Jedną z istotnych sfer łączących komunikację społeczną i kulturę są media. Odgrywają one w społeczeństwach rolę układu nerwowego – to poprzez nie przebiegają bodźce i poprzez nie komunikują się ze sobą poszczególne części organizmu. Ponieważ we współczesnym świecie prywatne media okazały się takim samym biznesem jak każdy inny, wpłynęło to na zjawisko zwane ich komercjalizacją - czyli na dążenie do uzyskania jak największych przychodów z reklam poprzez próby dogodzenia gustom możliwe najszerszej widowni, w możliwie najbardziej uproszczony i efektywny sposób – co bardzo specyficznie zmodyfikowało ich działanie. W tej sytuacji w Europie wynaleziono taki byt, jak media publiczne, które tym komercyjnym koniecznościom nie musza podlegać ze względu na finansowanie przez państwo
To prawda, ze media publiczne finansowane sa w pewnien sposób szczególny. W bardzo wielu krajach Europy (zdaje się, że w większości) finansowane są mianowicie z osobnej daniny publicznej uchwalanej oczywiście przez parlament, ale wyłączonej spod bezpośredniej dyspozycji rządu. Dzieje się tak dla tego, że media sprawują (a przynajmniej powinny sprawować) w państwie szczególne funkcje, między innymi funkcję kontrolną, wobec władzy.
Oczywiście stały sie one od razu łakomym kąskiem dla polityków (tak jest zreszta w niemal każdym kraju) i obecnie jestesmy świadkami jak ten "postaw sukna" jest darty na cześci. To znaczy świadkami wyrywania sobie "postawu sukna" przez partie i grupy interesu (czasem może nawet bardziej przez nie) jesteśmy już przez wiele ostatnich lat ale dopiero teraz materia zaczyna się po prostu drzeć.  Niemiej media publiczne to nie tylko i nie przede wszystkim dobro „polityczne” to przede wszystkim wielka, publiczna instytucja kulturowego mecenatu. Jako taka jest dla kraju niezmiernie ważna. A zwolenniczką abonamentu byłam zawsze. Nawet w 2002 roku, gdy już wiedziałam, ze moje chwile w telewizji Roberta Kwiatkowskiego sa policzone, bo odsunięto mnie od wszelkiej pracy – jako szefowa SDP w TVP wypowiadałam się publicznie za utrzymaniem abonamentu i popierałam oficjalną linie prezesa, który mnie wyrzucał i którego jako SDP bardzo krytykowaliśmy. Teraz jak widać, jako ekspert SLD, były prezes zmienił zdanie. Ja nie zmieniłam.
 

myślę że ludzka natura pozostaje podobna od wieków i ze wiedz o przeszłosci może nas wiele nauczyć. Jestem umiarkowanie konserwatywna w opiniach o kulturze i tradycji, zaś w miarę lewicowa (jeslli za lewicowy uznamy solidaryzm ) w pogladach społeczno - ekonomicznych. Bardzo szanuję pojęcie TOLERANCJI. Nie lewackiej "toleranci", która każe wręcz zachwycać się tym wszystkim do czego przeciętny Polak nie ma zaufania, ale prawdziwej, trudnej tolerancji oznaczającej szacunek dla drugiego człowieka i jego pogladów, nawet gdy nam sie nie podobają. Staram się oceniac ludzi po czynach a nie po przynależności do bandy. Wielka róznica.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (54)

Inne tematy w dziale Polityka