Agnieszka Romaszewska Agnieszka Romaszewska
660
BLOG

Nie ma życia bez ryzyka

Agnieszka Romaszewska Agnieszka Romaszewska Rozmaitości Obserwuj notkę 47

W Polsce nie jest najlepiej z wolnością słowa. Nie jest dobrze, bo (co nazwałam w poprzednim wpisie "komuną naszą codzienną") bo zarówno w strukturach państwa jak i w głowach ludzi przetrwała koncepcja, że za "niesłuszne" poglądy można płacić poważnymi problemami w życiu.  I co gorsza, że to jest normalne i że taka jest zwykła kolej rzeczy.

Tak więc w Polsce jeszcze bardziej niż gdzie indziej potrzebna jest sfera internetu, jako sfera zdecydowanie poszerzonej wolności wypowiedzi i dyskusji. W znacznie mniejszym stopniu spętana zarówno wymogami biznesu jak i polityki. 

Tu jednak trafiamy na pewien szkopuł, jako że sprawy zazwyczaj mają też druga stronę. Nie przypadkiem w internecie tyle jest bluzgów i chamstwa. Otóz tak już jest z człowiekiem, że żyje nie w izolacji  a wśród innych ludzi i bardzo ważnym elementem jego funkcjonowania jest społeczna kontrola. Absolutnie każdy z nas miewa w zyciu takie rzeczy, które byc moze chciałby zrobić, ale nie zrobi bo koledzy, rodzina,,. bo nie uchodzi. To czasem ogranicza prawdę wypowiedzi, ale za to zwiększa za nią odpowiedzialność. Nie ma nic doskonałego na tym świecie :-) 

By zyskac więcej wolności można w internecie wybrać anonimową forme wypowiedzi, ale także i to rozwiązanie niesie pewne ryzyko. A mianowicie takie, ze ktoś kiedyś człowieka "odkryje" i trzeba sobie z tym będzie jakoś poradzić.

U nas po tekstach w prasie na temat Kataryny ,wybuchła święta wojna pod haslem "strzyzone - golone" internautów z jawnymi publicystami. Przy tym na wzór innych dyskusji i awantur natychmiast uksztaltował się podział elity - lud. Lud to oczywiscie anonimowi internauci prześladowani przez oficjalne media, a elity to ci, którzy podpisują się nazwiskiem.

Jako "jawniak" mogę wam jednak koledzy powiedzieć,  z własnego doświadczenia, że życie "elity" czyli "jawniaków"  nie jest łatwe. Ujawniając swoją tożsamość naraża sie człowiek na liczne ataki ad personam. Na to, że jakis bliżej ci nieznany gość, o którym nic nie wiadomo, będzie w smole pierzu tarzał twojego ojca, wypisując niestworzone a za to pełne jadu brednie, i to przy okazji dyskusji o czymś kompletnie niezwiązanym, że ktoś inny bedzie się odwoływał do jakichs bardziej lub mniej wyimaginowanych elementów twojego życiorysu i wreszcie, że będzie się chodziło po kruchym lodzie własnych zawodowych uwarunkowań, niekiedy gryząc się w język (bo jak jest w Polsce - napisałam na wstępie). Dziesiątki anonimów beda surowo i z góry oceniały twoją niewystarczającą bezkompromisowość w stosunku do rzeczywistosci, ty zaś w zamian ich bezkompromisowości, na ich niechby niewielkim odcinku, ocenić nie będziesz w stanie.

Ja uznałam, że warta jest "skórka za wyprawkę" i że warto przynajmniej czasami funkcjonowac w świecie pełniejszej wolności słowa, nawet jak mnie beda glebować i obrażać. Początkowo pisałam anonimowo i należałam do internetowego "ludu". I wiecie czemu zmieniłam zdanie?Nie z żadnych szlachetnych i wysokich pobudek a z pragmatycznej kalkulacji. Doszłam mianowicie do wniosku, że jak się dobrze "rozhulam" pod nickiem to i tak w koncu zostanę kiedyś  odkryta. Takie było  moje rozumowanie. Oddałam częśc wolności i przyjęłam odpowiedzialaność... 

Nie rozumiem więc czemu aż tak bardzo internauci oburzają się przypadkiem Kataryny.  To co zrobił "Dziennik" ("nie będę mówić o kogo chodzi, ale jak walnę w ten rudy łeb...") nie było ładne, zważywszy na potencjalne szkody, które moze przynieść zainteresowanej.  W dodatku jak to bywa wsród naszych zabieganych dziennikarzy  ktoś sprawdził cos niedokładnie, nie do końca itd. Wyraźnym naduzyciem (w mojej opinii) jest tez użycie w roli pałki, historii z Kwiatkowskim, bo fakt spotkania się z facetem, ktory był w niepodleglej Polsce legalnie funkcjonującym prezesem publicznej telewiziji nikogo nie kompromituje. Mam o nim jak najgorsze zdanie, ale to nie był obersturmbanfuhrer SS, specjalsta od akcji odwetowych na ludności cywilnej, tylko wysoki urzędnik 3 RP, z którym można było, a nawet trzeba było próbować załatwiać sprawy.

Natomiast zupełnie osobną sprawą jest, że ujawnienie było po prostu ryzykiem ukrywania się. I może mieć skutki nie tylko negatywne ale i pozytywne. Bo jednego jestem pewna: samo anonimowe dociekanie i krytykowanie nie zmienia swiata i nie likwiduje tego co nam najbardziej doskwiera. Zmienia je działanie ludzi z odkrytą przyłbicą.  

 

myślę że ludzka natura pozostaje podobna od wieków i ze wiedz o przeszłosci może nas wiele nauczyć. Jestem umiarkowanie konserwatywna w opiniach o kulturze i tradycji, zaś w miarę lewicowa (jeslli za lewicowy uznamy solidaryzm ) w pogladach społeczno - ekonomicznych. Bardzo szanuję pojęcie TOLERANCJI. Nie lewackiej "toleranci", która każe wręcz zachwycać się tym wszystkim do czego przeciętny Polak nie ma zaufania, ale prawdziwej, trudnej tolerancji oznaczającej szacunek dla drugiego człowieka i jego pogladów, nawet gdy nam sie nie podobają. Staram się oceniac ludzi po czynach a nie po przynależności do bandy. Wielka róznica.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (47)

Inne tematy w dziale Rozmaitości