Podróże w czasie wydają się być czymś tak abstrakcyjnym, że pozornie niegroźnym.
-
A co mi tam jakiś Nostradamus! Może i coś widział, coś mu się śniło. I co z tego?
John Varley, Złoty Wiek

Rozrzucone na przestrzeni wielu kilometrów kwadratowych, poskręcane i osmalone blachy, zwęglone ludzkie szczątki, smród spalenizny. Nieszczęście. Tragedia. Katastrofa lotnicza. A raczej wielka mistyfikacja.
Kiedy Bill Smith rozpoczynał śledztwo w sprawie powietrznej kolizji DC-10 z Jumbo-Jetem, nie podejrzewał, do jak szokujących wniosków go ono doprowadzi. Najchętniej uznałby, że oszalał, ale nie pozwalają mu na to dowody świadczące jednoznacznie o wielokrotnych działaniach speckomanda z przyszłości. Pasażerowie samolotów wcale nie giną: na minuty, a czasem na sekundy przed katastrofą są przerzucani w odległą przyszłość, a ich miejsca zajmują organiczne manekiny. Po co? Dlaczego? O tym Smith przekona się na własnej skórze, ponieważ przyszłość zjawi się także po niego
…...
(...) Podróż w czasie jest tak groźna, że w porównaniu z nią bombę jądrową można uznać za całkowicie bezpieczny prezent dla dzieci. No bo cóż się może stać w najgorszym razie z bronią nuklearną? Zginie kilka milionów ludzi, trywialna sprawa. W przypadku manipulacji czasem można zniszczyć cały wszechświat, tak twierdzi teoria.(...)
No i co? A teraz to samo , tyle, że powiedziane ustami Geralda Feinberga, autora wykładu p.t. „Precognition – Memory of Things Future”, „Prekognicja – pamięć rzeczy przyszłych” na konferencji „Quantum Physics and Parapsychology”, „Fizyka kwantowa i parapsychologia” w Genewie w roku 1974. Gerald Feinberg, fizyk teoretyk, któremu zawdzięczamy m.in. upowszechnienie idei cząstek szybszych niż światło – tachionów, pracował wtedy w Brookhaven National Laboratory. Była tam więc fizyka pierwszej klasy. Wojsko trzymało też na tym swoją łapę.
Wykład Feinberga na tej konferencji opisałem w paru zdaniach w notce Pierwszy krok na manowcach. Napisałem tam m.in.
… Teraz do rzeczy: co Feinberg powiedział na temat prekognicji, czyli znajomości zdarzeń przyszłych? Powiedział bardzo niewiele. Na wszelki wypadek, by się nie nikomu nie narazić, kilka razy nadmienił, że nie zna literatury, nie wie czy prekognicja czasem może ma miejsce, ale by się wcale nie zdziwił gdyby faktycznie zachodziła. Bowiem nie ma nic w fizyce co by temu przeszkadzało. …
Obserwator wysłany na konferencję przez Centralną Agencję Wywiadowczą ocenił w swoim raporcie dla CIA wykład Feinberga krótko:
„Basically a trivial paper, containing one idea expressed in the title ...”
Praca w istocie trywialna, której jedyna idea jest zawarta w tytule.
Czegóż można się spodziewać po fizyku amerykańskim, zatrudnionym w Brookhaven, na konferencji, której tematyka wchodzi w zakres tajnych badań prowadzonych przez CIA i DIA? Przecież nie pozwolono by mu powiedzieć nic istotnego!
Niemniej Feinberg coś powiedział. Tyle, że nie powiedział. To znaczy powiedział, ale w formie pytania. Czemu tak zrobił? Zapewne dlatego, że sam nie znał odpowiedzi na to pytanie a go (a także CIA) to pytanie gnębiło. Pytanie – test na głębię wiedzy i na inteligencje. Tak jak pytanie-test było tematem moje poprzedniej notki. Tym razem trudniejsze.
Przedstawię je teraz. Wymaga jednak wstępu.
Feinberg pisze, że w prawach fizyki, jak się im dobrze przyjrzeć, nie ma niczego co zabraniałoby by skutek poprzedzał przyczynę, by wiadomość mogła dotrzeć do adresata przed jej wysłaniem. A czy takie zjawiska zachodzą? Z doświadczenie wiemy, że jeśli zachodzą, to bardzo rzadko. Ale jak rzadko? Gdyby zachodziły w miarę często, widzielibyśmy dwa Słońca, jedno w miejscu w którym było przed ośmiu minutami, i drugie w miejscu gdzie z osiem minut dopiero będzie. Na trzeźwo dwóch słońc nie widzimy. To drugie Słońce, nawet jeśli jest, to bardzo-bardzoi słabiutkie. Ale jak słabiutkie? To wymaga zbadania. I Feinberg opisuje jedno z planowanych doświadczeń. Jest proste:
Jest lampka, której czas zapalenia możemy regulować z dokładnością do nanosekundy. W odległości 10 m ustawiony jest detektor. Normalnie detektor powinien reagować po 30 nanosekundach (sygnał opóźniony). Uruchamiamy lampkę miliony milionów milionów milionów … razy i sprawdzamy, czy nie znajdą się przypadki gdy detektor zareaguje 30 nanosekund przed włączeniem lampki (sygnał przedwczesny).
I tu Feinberg stawia problem:
„The consequence of not turning on the light after the advanced signal is detected is left to the reader to consider.”
A co będzie jeśli po otrzymaniu przedczesnego zaniechamy włączenia lampki? Konsekwencje takiego nieodpowiedzialnego działania pozostawiamy do rozważenia czytelnikowi.
Feinberg albo nie wie albo wie i nie chce powiedzieć. Ale my wiemy od Varleya: manipulując nieodpowiedzialnie czasem można zniszczyć cały wszechświat.
W kolejnych notkach będziemy ostrożnie stąpać po tych paranormalnych polach, gdzie na każdym kroku można nadepnąć na minę i wysadzić w powietrze nie tylko siebie ….
Mam nadzieję, że kotek już słodko śpi. Wracam więc z czytania bajek do poważnej lektury - raportu dla CIA. Już w następnej notce.
Komentarze
Pokaż komentarze (49)