Witold Janowicz Witold Janowicz
285
BLOG

Wałęsa vs Walentynowicz - dzieci rewolucji zżerają się z apetyte

Witold Janowicz Witold Janowicz Polityka Obserwuj notkę 7
„Rewolucja, jak Saturn, pożera własne dzieci”
Georges Danton, 1794
 W wypadku rewolucji solidarnościowej jej dzieci zżerają się same. Z apetytem konsumując wzajemne dokonania.  Aby zrozumieć motywy wojny pomiędzy Wałęsą , a grupą Walentynowicz należy cofnąć się do roku 1988. Od 16 września 1988 roku w Magdalence pod Warszawą odbywały się tajne spotkania władz państwowych PRL z przedstawicielami NSZZ Solidarność. Dla przypomnienia podaję skład grupy reprezentującej Solidarność.  Lech Wałęsa, Andrzej Stelmachowski, Władysław Frasyniuk, Lech Kaczyński, Władysław Liwak, Tadeusz Mazowiecki, Jacek Merkel, Alojzy Pietrzyk, Edward Radziewicz, Bronisław Geremek, Mieczysław Gil, Witold Trzeciakowski, Adam Michnik, Zbigniew Bujak, Jacek Kuroń, Andrzej Wielowieyski, Ryszard Bugaj.

Czy była wśród reprezentantów Solidarności Anna Walentynowicz , Andrzej Gwiazda, Krzysztof  Wyszkowski, Świtoń, Jurczyk ? Nie !

 Nikt nie chciał z nimi rozmawiać. Kiszczak dlatego, że nie widział w w/w osobach partnerów do układu, a Wałęsa dlatego, że już na zjeździe w 1981 roku Gwiazda był dla niego po prostu konkurencją.

W Magdalence, jak zauważa Antoni Zambrowski ("Tygodnik Solidarność" nr 7/2004) w czasie trwania rozmów Okrągłego Stołu zobowiązano się do "zaniechania ścigania komunistycznych morderców". To w Magdalence gen. Kiszczak bratał się z posłuszną mu "grzeczną opozycją", jak ją określał mec. Władysław Siła-Nowicki.Piętno Magdalenki odcisnęło się głęboko w sercach Andrzeja Gwiazdy i Anny Walentynowicz. Zostali oni po prostu odstawieni na boczny tor i to przez Lecha, towarzysza walki z komuną. Przyszedł rok 1989 i w Polskiej Telewizji Ludowej jeszcze, 4 czerwca ukochana przeze mnie Joanna Szczepkowska, oświadczyła wszem i wobec, iż komuna padła z hukiem. Sejm kontraktowy, również bękart Magdalenki i Okrągłego Stołu padł wkrótce potem. Kolega i towarzysz Anny Walentynowicz i Andrzeja Gwiazdy, elektryk Lechu został Prezydentem III RP. Wydawać by się mogło, że w tej sytuacji przywróci on należne honory osobom z którymi i dzięki, którym zaszedł tak wysoko. Ale Lechu pamiętając o Magdalence i nie chcąc dzielić się splendorem pogromcy komuny po prostu mówiąc kolokwialnie „olał” współtowarzyszy walki. Zaszczytami za to obdarzył innych towarzyszy – magdalenkowych. Nie można zaprzeczyć, że Kuroń, Mazowiecki, Gieremek, Bujak, Stelmachowski czy Michnik po roku 1989 rozpoczęli nowe życie na szczytach władzy państwa kierowanego przez Wałęsę. Życie pełne zaszczytów, wygodne, bogate. A co z  pozostałymi dziećmi rewolucji Anną Walentynowicz, Andrzejem Gwiazdą i innymi autentycznymi bojownikami, którzy ramię w ramię z Lechem lub wyprzedzając go o krok walczyli z komuną tracąc zdrowie. No cóż, zostali oni skazani na szarą, beznadziejną egzystencję starych, schorowanych  ludzi nierzadko z dochodami na granicy ubóstwa jak Pani Anna Walentynowicz. Rewolucja nie przyniosła w ich życiu zmian na lepsze, co więcej często zmiany okazały się gorsze. Wzajemne obrzucanie się fekaliami i obwinianie o współpracę z reżimowymi służbami wydaje się częścią wojny. Wątpię, aby prawdą były te wzajemne pomówienia jestem skłonny przypuszczać , że obie strony z premedytacją stosują taką broń. Oskarżenie o współpracę z SB zawsze robiło na opinii publicznej piorunujące wrażenie. Obie strony wiedząc o tym wykorzystują to przeciwko sobie. Jako osoba represjonowana ćwierć wieku temu i wielokrotnie pokrzywdzona dosłownie przez bijące, zbrojne ramię PZPR, jestem w stanie zrozumieć obie strony konfliktu. Z jednej strony Panią Annę, która równa Lechowi Wałęsie w czasach tworzenia NSZZ Solidarność pozostała zapomniana przez osoby ze szczytów władzy wywodzące się z jednego solidarnościowego gniazda i skazana na egzystencję ubogiej schorowanej rencistki nie mającej za co wykupić leków. Z drugiej strony Lecha Wałęsę, który atakowany i oskarżany o współpracę z SB broni się wytaczając przeciw oskarżycielom najcięższe działa. Pozostaje jeszcze jedna osoba o której nie wspomniałem powyżej, to Lech Kaczyński. Można by, rzec uczestnik układu magdalenkowego. Tak, jak najbardziej uczestnik i współtwórca układu. On też osiągnął dzięki przewrotowi roku 1989 karierę, zaszczyty i bogactwo.

W maju 1990 został wybrany pierwszym wiceprzewodniczącym Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność" (kierował praktycznie związkiem w czasie kampanii prezydenckiej Lecha Wałęsy i po jego wyborze na stanowisko prezydenta RP). Zrezygnował z funkcji po przegranej walce z Krzaklewskim o stanowisko przewodniczącego "Solidarności" w lutym 1991.

Wybrany przez Sejm 14 lutego 1992 roku na Prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Solidarnościowy establishment zawiódł go czerwcową noc 1992 roku odwołując rząd Olszewskiego. Kaczyński 6-letniej kadencji nie ukończył, gdyż 8 czerwca 1982 roku został odwołany z urzędu uchwałami Sejmu i Senatu !

Zawód musiał być ogromny, wściekłość na towarzyszy z solidarnościowego gniazda jeszcze większa, chęć zemsty politycznej wszechobecna.

W 2001 stanął na czele PiS, nowej (współtworzonej z bratem) partii prawicowej, powstałej na bazie dawnego Porozumienia Centrum, jego współpracowników z NIK i MS oraz niektórych secesjonistów z AWS. W tym samym roku uzyskał mandat posła na Sejm IV kadencji w okręgu gdańskim.Wreszcie poczuł wspólnotę z innymi odrzuconymi przez elitę postsolidarnościową, ich wróg był jego wrogiem. Symbolem reprezentującym ten wrogi wobec niego i innych odrzuconych układ stał się Wałęsa obsesyjnie zwalczany przez Kaczyńskiego.  Tak więc wokół wspólnego wroga, Wałęsy skupiła się wielka grupa zawiedzionych, skrzywdzonych, niedocenionych na czele, której stanął również skrzywdzony i niedoceniony wódz.

Widocznie Polska jest już na wieki skazana na głupotę wybrańców narodu. Ambicja przeważyła nad zdrowym rozsądkiem i co tu dużo mówić mądrością polityczną. No i kogo tu wybierać ?!

 

Wilk wilkowi Polakiem

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka