Witold Janowicz Witold Janowicz
344
BLOG

Honor pułkowników

Witold Janowicz Witold Janowicz Polityka Obserwuj notkę 8

Honor pułkowników

Pan pułkownik Wojska Polskiego palnął sobie w łeb ........ i spudłował !

Istny cyrk na kółkach. Jeśli taką celnością mogą się pochwalić nasi żołnierze, to możemy od razu podnieść ręce do góry i poddać się. No dość tych żartów. Pośmialiśmy się pożartowaliśmy, a teraz na poważnie.  

Pułkownik Przybył, niby facet poważny ponoć dobry prokurator wojskowy odstawia szopkę przed kamerami, żeby zachować posady prokuratorskie dla swoich kolegów w tym zwierzchnika Parulskiego. Zwołuje dziennikarzy, mówi coś o honorze oficera polskiego, wplata zręcznie w swoją wypowiedź wątek aferalny, tumani, przestrasza, oskarża. Dba o budowę napięcia. Zręcznie manipuluje niczego nie domyślającymi się dziennikarzami. W końcu pozoruje próbę samobójstwa i wszyscy zamartwiają się jak to pan pułkownik mógł stracić swoje drogocenne życie w wyniku niegodziwości otoczenia.  

Ludzie, opanujcie się wszyscy, a szczególnie dziennikarze.

Faceci odziani w mundury żołnierza polskiego po prostu walczą jak potrafią o swój byt nie cofając się przed odstawianiem szopki w obliczu mediów. Liczą oczywiście na powszechne zainteresowanie mediów i to im się udało w stu procentach.

Miałem to nieszczęście obcowania z sędziami Wojskowego Sądu Okręgowego w Warszawie przez ostatnie 3 lata przy okazji procesu o odszkodowanie za więzienie w stanie wojennym. Nie mogłem wyjść z szoku widząc przed sobą sędziego wojskowego, który już w okresie PRL sprawował funkcje prawnicze w Ludowym Wojsku Polskim.  

W związku z prowadzoną przeze mnie od ponad 20 lat działalnością gospodarczą bywałem w sądach powszechnych nie jeden raz. Widziałem zapełnione korytarze sądów, pełne po brzegi wokandy, rozprawy goniące rozprawy i sędziów uwijających się jak w ukropie.

W Okręgowym Sądzie Wojskowym w Warszawie jakby ktoś ogłosił alarm bombowy ..... pustki.

Szukam wokandy, nie ma. Pytam w sekretariacie, a tam pani głosem śpiącej królewny pyta o moje nazwisko i mówi mi, że moja sprawa jest dziś jedyną.

Do Sądu Wojskowego w Warszawie wzywany byłem przez sędziego wojskowego ( dla przyzwoitości nie podaję nazwiska ) 7 razy. Jak łatwo policzyć z Gliwic do Warszawy i z powrotem przebyłem 4620 km. Sytuacja, gdzie byłem jedynym „petentem” Sądu Wojskowego powtarzała się zawsze. Nigdy, dosłownie nigdy nie widziałem na korytarzu tego sądu żadnej innej osoby oprócz panów sędziów wojskowych sennie snujących się po sądowych korytarzach lub zasiadających w pokoju sędziowskim.

Jak już wspominałem nie jeden raz uczestniczyłem w posiedzeniach sądów powszechnych. Poznałem zatem poziom wiedzy, doświadczenia i intelektu jaki cechuje się polski sędzia czy prokurator cywilny. Nie chcę się pastwić szczególnie nad poziomem intelektualnym polskich sędziów czy prokuratorów dla których słowa „ poszłem” „swetr” czy „dźwi” to standard, ale prostota w najszerszym tego słowa znaczeniu sędziów i prokuratorów wojskowych to już była żenada. Sędzia najpierw pomylił sprawy przez 5 minut prowadził przewód dotyczący innej osoby. Później przysypiał przy zeznaniach, siedział podparty na łokciach. W pewnym momencie pomylił aspekt sprawy i zaczął mnie traktować jak podsądnego. Prokuratorzy zmieniali się jak rękawiczki. Na każdej rozprawie inny, ale nie to jest najważniejsze lecz to, że wszyscy czytali akta na dopiero na rozprawach. Jeden nawet poprosił sąd o przerwę w celu zapoznania się z aktami.

Patrzyłem na to wszystko z zażenowaniem. Brak profesjonalizmu był porażający.

Mogę jedynie przypuszczać, że ci panowie mają zawsze do czynienia z podsądnymi znacznie niższymi od siebie rangą szeregowcami czy najwyżej porucznikami i po prostu przenoszą te doświadczenia na osobę cywilną taką jak ja.

W końcu sędzia wojskowy wydał wyrok bez mojej obecności i ...... uprawomocnił wyrok przed moim odwołaniem w terminie !!! Poprosiłem oczywiście o przesłanie uzasadnienia na piśmie. Przyszło do mnie pismo, że sąd przesyła właśnie uzasadnienie lecz w kopercie oprócz tej informacji nie było uzasadnienia !?  

Zadzwoniłem zatem do sądu wojskowego. Sekretarka podała mi telefon bezpośredni do owego roztargnionego sędziego. Ten słysząc mój głos w słuchawce zbeształ mnie z góry na dół żądając podania informacji jakim cudem uzyskałem numer telefonu na jego biurko. Na pytanie o brak uzasadnienia w kopercie po prostu rzucił słuchawką.

Takie to mam doświadczenia z sędziami i prokuratorami wojskowymi - honorowymi pułkownikami którzy nie potrafią nawet trafić do celu wkładając lufę pistoletu do ust. Teraz będzie trzeba leczyć za nasze pieniądze samookaleczenie pułkownika i jego delikatną strukturę psychiczną.   


 

Panowie pułkownicy kończcie waści wstydu oszczędźcie !


 


 


 


 

 

Wilk wilkowi Polakiem

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Polityka