"Mój" kryminał na ul.Wieczorka druga cela od prawej na ostatnim piętrze
"Mój" kryminał na ul.Wieczorka druga cela od prawej na ostatnim piętrze
Witold Janowicz Witold Janowicz
673
BLOG

MO = gestapo ( pokazówka )

Witold Janowicz Witold Janowicz Polityka Obserwuj notkę 6

A więc grozi mi czapa ? Jak oni to zrobią, chyba mnie powieszą ? Co ja będę krzyczał w ostatnich chwilach...Boże, Jezus Maria, może lepiej wykrzyczę coś o majorze Łupaszce czy niech żyje Polska. Takie właśnie myśli kłębiły mi się w 17 letniej głowie. No, ale jeszcze mam trochę czasu.... chyba, ale przecież górnicy na Wujku .... aaaa tam  muszą mnie najpierw osądzić. Może mi się uda uciec. Bałem się muszę to teraz powiedzieć wprost , bałem się.  

Ale gdzie są wszyscy moi przyjaciele jak śpiewał Grzesiek Ciechowski, dlaczego ich nie ma przed prokuraturą dlaczego nie pikietują dlaczego mnie nie odbijają zabrakło ich. To oczywiście były mrzonki, że ktoś się wychyli. 

Obdukcję przeprowadził lekarz wojskowy. Nic nie mówił tylko zapisywał coś w aktach. Potem przyjechali żołnierze w hełmach z paskami pod brodami i kałasznikowami na plecach i wsadzili nas czyli mnie i Jarka do wojskowego gazika. Kaśki nawet nie przesłuchiwali ponieważ nie miała jeszcze 17 lat. 

Z ul. Chopina na ul. Wieczorka ( najdłuższa ulica w Gliwicach jak się na nią wchodzi to można wyjść po parunastu miesiącach tam jest kryminał ) to dosłownie rzut kamieniem. Gazik zatrzymał się przed bramą więzienia. Nie kuli nas. Brama otworzyła się i samochód znalazł się na wewnętrznym dziedzińcu aresztu. Formalności przekazania trwały trochę. Było przeraźliwie zimno. Dosłownie zamarzałem. W poczekalni czyli "sieczkarniku" dla zajęcia myśli czym innym niż czapa zacząłem czytać napisy na ścianach i o dziwo znalazłem tam wpis kolegi z dzielnicy ( wychowywałem się na gliwickim trójkącie bermudzkim - Hutnicza, Franciszkańska, Wiatreka ) gliwiczanie wiedzą , że ta dzielnica to szkoła życia lepsza niż wszelkie inne szkoły, więc mogłem tam bez problemu napotkać jakieś znajome wpisy. Jeszcze wspomnę o mojej dzielnicy później. 

Łaźnia i gorąca woda dała ukojenie, ale również zaczęły boleć razy zadawane pięściami i pałami milicyjnymi. Przebrali nas w ciuchy więzienne i odesłali do magazynu i tak pobraliśmy z magazynu na samym dole materace 3 szt ( na czymś trzeba było spać, a cele były przepełnione niemiłosiernie w celi 3 m na 5 m 7-8 więźniów) potem koce i na samej górze "plater" - litrowa aluminiowa micha, kuban i łyżka. "Petce" czyli delikwentowi , który pierwszy raz trafiał do kryminału zawsze spadał plater z tej sterty i robił hałas na korytarzu, wiadomo już, że idzie "petka".  Dzierżąc swoją stertę kroczyłem za klawiszem. Zaprowadził mnie na samą górę na 5 piętro kryminału .........recydywa ja pierdolę.

Wejście do celi miało być przeżyciem, ale odbyło się to całkiem normalnie. Siemano ludzie, polityczny, artykuł  taki, a taki i po przedstawieniu. Nagle słyszę taki tekst - ty jesteś ode mnie z dzielnicy chyba nie ? Przypatruję się człowiekowi i widzę Marek Sakaluk bandyta straszny, ale ziomal w końcu z ul. Krzywej. No to ja już byłem u siebie, chociaż małolat na recydywie. Ja już nie pamiętam swoich ziomali z celi, ale były to bardzo dobre wafle. Rzeczywiście była to najgorsza recydywa i kajdaniarze. Rysiu facet z Rybnika - morderstwo żony 16 dziur. Sam Marek Sakaluk morderstwo kolesia za to, że przegrał z nim w zapałki podziurawiony jak sito nawet wiedziałem gdzie go urządził tak . Oczywiście jako polityczny i młodociany miałem możliwość czy grypsować czy nie i takie tam różne udogodnienia. Marek z nudów nauczył mnie grypsery, krańcować z kiciorem, pisać na witach ja z kolei pomagałem im pisać pisma do prokuratury pełna symbioza. Na początku krępowałem się siadać na kiblu czyli bardasze przy kolegach z celi, ale po 2 dniach już srałem spokojnie bez żenady. 

Mecenas Rudnicki był już na następny dzień. "Zbijemy tryb doraźny chłopcze i będziesz startował od 6 miesięcy do najwyżej 5 lat" ( no pięknie 5 lat nieźle ! ) KS czyli czapa mi nie groziła. Mogłem spokojnie spać. Czas spędzałem na grze w domino, karty wykonane z pudełek po zapałkach i czytaniu książek. To nie był ten dzisiejszy kryminał z telewizorem i półwolnością. Wtedy nawet papieru na skręty nie mieliśmy w celi co mówić o kartkach i długopisach, ale biblioteka była ( pamiętam przeczytałem wówczas fascynującą książkę Ostatni ląd czy coś takiego ) Święta Bożego Narodzenia były oczywiście smutne w kryminale jakieś śledzie na kolację i puścili nam kolędy ze szczekaczki do 24:00. Za to Sylwester był wesoły. Chłopaki włączyły "buzówę" i zrobiły "czajówę" czyli potworną siekierę herbatę i chodzili wesoło po ścianach....pocieszne. Ja nie próbowałem. W końcu przyszła "powiastka" czyli wezwanie na rozprawę. Wcześniej oczywiście powiastka o zbiciu trybu doraźnego. 

Pięknie mnie wykąpali w łaźni indywidualnie, zrobili nową fryzurę, ubrali w cywilne ciuchy i pojechaliśmy na pierwszy w Polsce w stanie wojennym proces pokazowy w garnizonowym Kinie Jowisz w Gliwcach ul. Mieszka . Nawet WSW było w odświętnych mundurkach. Jeden z żołnierzy debili trzymał "kałacha" przed sobą zwróconego lufą w moim kierunku. Dowódca go opierdolił i ten założył karabin na ramię. Chłpcy mieli większą tremę niż ja. Przed Kinem tłumy nieprzebrane. Ja już wspominałem, że nie mam pojęcia jak wojsko ściągnęło na tą rozprawę cały kwiat podziemnej Solidarności ze Śląska. Widziałem tam chyba Jurka Buzka i Krzaklewskiego.  Najbardziej pocieszne było to, że mimo zdelegalizowania Solidarności wszyscy mieli w klapach znaczki Solidarności.... ha, ha, ha rozbawiło mnie to i rozluźniło. Byliśmy jak gwiazdy wkraczające na scenę chociaż na scenie czyli pod ekranem rozłożony był stół sędziowski. Sędziowie przyjechali, aż z Wrocławia, bo to śląski okręg wojskowy. Reflektory, kamery, facet z urządzeniem od badania światła ...... cyrk na kółkach. 

Pierwsze 4 rzędy zajmowała generalicja Śląskiego Okręgu Wojskowego w lampasach. Potem były ze 2 rzędy puste i dalej cała sala Solidarności. Te puste rzędy chyba, żeby się nie pogryźli. My, czyli oskarżeni siedzieliśmy na osobnych wygodnych krzesłach kinowych. Było cieplutko, wygodnie i nadspodziewanie spokojnie w oczekiwaniu na rozpoczęcie rozprawy przysnęło mi się pysznie. Proszę wstać sąd idzie ....zaczęło się. 

CDN

Zobacz galerię zdjęć:

Kino Garnizonowe Jowisz tu odbyła się pierwsza sprawa pokazowa w Stanie Wojennym
Kino Garnizonowe Jowisz tu odbyła się pierwsza sprawa pokazowa w Stanie Wojennym

Wilk wilkowi Polakiem

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka