Do wyborów pozostało kilka dni, więc każdy kto się na nie wybiera, wie już mniej więcej na jaką listę zagłosuje. Jest pięć komitetów, w których każdy powinien znaleźć coś dla siebie. O ile nie jest wybredny. Co mamy na stole?
PRAWO I SPRAWIEDLIWOŚĆ / ZJEDNOCZONA PRAWICA
Sondaże sytuują Jarosława Kaczyńskiego w roli zwycięzcy. Zupełnie słusznie. To on najlepiej odrobił lekcję ze współczesności, czyli jak powinno się dzisiaj wygrywać wybory. Stworzył skuteczną machiną elekcyjną, która z wyborów na wybory w coraz większym stopniu dystansuje konkurencję. W machinie tej nie ma miejsca na przypadek, a każdy element użyty w kampanii przechodzi wcześniej przez pijarowską wirówkę. W logistyce wyborczej PiS nie ma sobie równych i długo mieć nie będzie.
Partia Jarosława Kaczyńskiego nie jest żadną partią ideową, jak mniema wielu wyborców prawicy. To mit. PiS jest pragmatycznym do bólu holdingiem wyborczym, który wytworzył własną technologię zdobywania i utrzymywania władzy. Jest holdingiem, który posiadł polityczną „licencję na zabijanie” konkurencji, co daje mu poczucie siły i pewności siebie, której próżno szukać u konkurencji.
PiS w odróżnieniu od konkurencji nie ma zahamowań. To co przeszkadza mu w sprawowaniu władzy szybko jest likwidowane, bez względu na koszty wizerunkowe. Liczy się przede wszystkim skuteczność, w której nie ma miejsca na wątpliwości i hamletyzowanie. Jest cel, jest szyk, jest akcja. PiS, powtórzę to jeszcze raz, to doskonała machina wyborczo-propagandowa. Dlatego jest tam, gdzie jest.
PLATFORMA OBYWATELSKA / KOALICJA OBYWATELSKA
Gdyby jej nie było Prawo i Sprawiedliwość z pewnością by ją wymyśliło. Ma w sobie wszystkie konieczne słabości, którymi karmi się Jarosław Kaczyński. Największa formacja opozycyjna, pomimo niezłego zaplecza intelektualnego, nie potrafiła wyartykułować jasno, o co jej tak naprawdę w tych wyborach chodzi. Poza odsunięciem PiS-u od władzy rzecz jasna. To stanowczo za mało.
Z psa przewodnika opozycji, gotowego wdać się w bójkę o terytorium z konkurencyjną watahą, stała się zahukanym psem zagrodowym, obszczekującym konkurencję z bezpiecznej odległości.
Dla sporej części własnego elektoratu Platforma Obywatelska przestała być formacją oczywistego wyboru, stając się ugrupowaniem mniejszego zła, na które głosuje się z konieczności, ale nie z przekonania. Przestała być formacją aspiracji i ambitnych celów. Dlatego jest tam, gdzie jest.
SLD / LEWICA
Największy beneficjent politycznej beztroski Grzegorza Schetyny. To kolejna formacja (obok PiS), która zawdzięcza Platformie Obywatelskiej swoje miejsce na scenie politycznej. Kroplówka, którą Schetyna podał naiwnie lewicy podczas wyborów do PE, okazała się na tyle ozdrowieńcza, że z planowanej stypy ten posępny lewicowy karawan, momentalnie dał na zapowiedzi, szykując huczne weselisko zaraz po 13 października.
Lewica nabrała animuszu i chęci do życia, roztropnie chowając pod dywanem swoje buldogi, by czasami nie zatrzymały jej triumfalnego powrotu w parlamentarne ławy. Ma swoją wschodzącą gwiazdę w postaci Adriana Zandberga, który epatując intelektualną zawadiackością zdradza, kto będzie niósł ideologiczny kaganek. To on w nowym rozdaniu parlamentarnym nada lewicy ideowy kierunek i zogniskuje uwagę, a nie Śmiszek czy Czarzasty. Dlatego lewica jest tam, gdzie jest.
PSL / KUKIZ
Połączeni widmem politycznej katastrofy, dzielnie maszerują razem niczym ślepy z kulawym. Choć z różnych bajek, to – o dziwo – w tej kampanii wypadają nadzwyczaj sensownie. Z wystąpienia na wystąpienie lider PSL coraz wyraźniej pokazuje, że jest tym, którego obecność w polityce wnosi element równowagi i normalności. Tocząc twardy bój na wsi, dostając co chwila cięgi od PiS-u, nie sięga po demagogię i agresję. I jest w tym przekonujący.
Melanż programowy zielonych "systemowców" z „antysystemowym” Kukizem, jest w moim przekonaniu jedną z ciekawszych, o ile nie najciekawszą, propozycją programową w obszarze „uobywatelnienia” Polaków. Są jak lody o smaku słonego karmelu. Czy to wystarczy na przekroczenie progu? Na dwoje babka wróżyła.
KONFEDERACJA
Młody zawodnik, świetnie prezentujący się na sparingach i kryteriach ulicznych, ale wciąż dostający lanie na profesjonalnym ringu. Wysportowany, bitny, ale bez doświadczenia i respektu dla silniejszych. Szybko się uczy. Między innymi tego, że arena, na którą co chwila wchodzi, to już nie jest klasyczny ring, lecz klatka stylów mieszanych.
Na swoich listach ma zarówno osobowości, jak i przesadnie dużą liczbę osobliwości. W przypadku tych ostatnich, pogłębia to deficyt powagi tego środowiska, szkodliwy w polityce. Pomimo swojego nieopierzenia Konfederacja jest jednak realnym zagrożeniem dla PiS. Stąd zmasowana kanonada w jej kierunku, tym silniejsza im bliżej wyborczego progu są konfederaci.
Czy go osiągnie? Owszem, ale tylko w przypadku zmobilizowania swoich młodych wyborców. Ci, jak wiadomo, chętniej pyszczą w Internecie, niż chodzą do urn. Warunkiem jest także nie za wielka, wręcz niska frekwencja, bo elektorat Konfederacji, to wciąż elektorat niszowy.
CO ZATEM ROBIĆ?
Po pierwsze nie jojczyć. Marudzeniem nie zmienia się rzeczywistości. Ta na razie jest pisowska, bo suweren sobie tego życzy. To prawda, że suweren daje się tumanić na prawo i lewo, nader chętnie ulega mirażom, ale powiedzmy to jasno – ma do tego prawo. Powtórzę zatem – nie jojczyć. Iść na wybory, zagłosować zgodnie ze swoim sumieniem, a nie sondażami.
Wystarczy, że komuch zagłosuje na komucha, lewak na lewaka, gej na geja, ekolog na ekologa, chłop na chłopa, wolnościowiec na wolnościowca, endek na endeka, ateista na ateistę, krzyżowiec na krzyżowca, prolajfowiec na prolajfowca, libertarianin na libertarianina, a szur na szura. Każdy swojego gdzieś tam znajdzie. Wtedy jest szansa na polityczny balans. Szansa, nie pewność.
Polskiemu parlamentowi trzeba przywrócić należną mu funkcję. Musi na powrót stać się miejscem, w który toczy się nieskrępowana debata, być soczewką życia politycznego, jawną i transparentną. Nie może być parlamentem niemym, czy zakneblowanym, bo tak to dzisiaj wygląda.
Dla higieny życia społecznego próg wyborczy powinny przekroczyć wszystkie ogólnopolskie komitety. I to przekroczyć wyraźnie. Także lewica, co jako człowiek z przeciwnego bieguna, piszę bez szczególnej radości.
Tak uważam.
A na kogo zagłosuję? No właśnie. Tutaj mnie Państwo macie. Cóż, w tym dniu byłbym najchętniej zaniemógł.
Inne tematy w dziale Polityka