TVN nakłapał wczoraj, że mamy lawinowy wzrost zachorowań na odrę. 1300 przypadków. W Europie jest ponoć jeszcze gorzej. Przyznał nieśmiało - za ekspertami - że to rezultat napływu imigrantów, zwłaszcza z Afryki, gdzie odra hula aż miło.
Jeśli chodzi o Polskę, to również "z taką lekką nieśmiałością" okazało się, że odra napływa do nas z Ukrainy wraz z siłą najemną. Oberwało się jednak głównie "antyszczepionkowcom", na których psy powiesił pan Pinkas za szerzenie paniki i ciemnoty.
Tymczasem czujny na potrzeby swoich reklamodawców TVN nie zająknął się słowem o znacznie groźniejszej zarazie, która lawinowo rozwija się w Polsce. Otóż okazuje się, że systematycznie przybywa u nas zakażeń kiłą. Szacuje się, że rocznie jest ich ok. 2 tys., a specjaliści podejrzewają, że zakażonych jest zdecydowanie więcej. Część zakażonych pozostaje bowiem jeszcze niezdiagnozowanych, gdyż korzysta z prywatnych gabinetów medycznych i pozostaje nieodnotowana w medycznych statystykach.
Jak mówiła na warszawskiej konferencji „Wirusologia 2019 r.” dr Grażyna Cholewińska, ordynator oddziału HIV w Wojewódzkim Szpitalu Zakaźnym w Warszawie - w kraju mamy duży problem z chorobami przenoszonymi drogą płciową, a jeśli chodzi o skalę zakażeń, to z sytuacją taką nie mieliśmy do czynienia od 50 lat.
Co ciekawe, za choroby weneryczne nie odpowiadają u nas jeszcze "antyszczepionkowcy", ale wszystko przed nami. Wprawdzie, gdy pogrzebie się mocniej w statystykach tych wszystkich syfilisów, to okazuje się, że w 70 proc. roznoszą je ci, za krytykowanie których fejsbuk daje bana, no ale na to nie poradzimy. Nie od dziś wiadomo, że zaraza zarazie nierówna.
Inne tematy w dziale Rozmaitości