Myślałem, że naczelnik po kielichu wsiadł za kółko do partyjnej bryki bez przeglądu i ubezpieczenia, zrobił rundę po mieście przejeżdżając na pasach ciężarną zakonnicę, potem staranował radiowóz, a na koniec podczas dmuchania w balonik stuknął z bańki posterunkowego. Tak Czerska grzała temat. Tymczasem mamy stary kotlet, tyle że w świeżych buraczkach.
Antypis zdziwiony, że patria polityczna i polityka to biznes. No żesz kurde, dziewice orleańskie się znalazły. Ale to dygresja.
Tak się składa, że całe to urocze mordobicie w najmniejszym stopniu dotyczy wieżowców Kaczyńskiego. To, co widzimy, to bezpardonowa młócka o ustalenie pole position przed wyborczym dwupakiem. Jest to mordobicie dobrze skoordynowane - najpierw wrzutka, która ma wygenerować zainteresowanie opinii publicznej (przy okazji nabić kasę "Gazecie Wyborczej"), a potem pompowanie sondaży, z których wynika, że PiS traci właśnie większość w Sejmie.
Nalot na PiS jest iście dywanowy - Adamowicz, Misiewicz, chachmęty w KGHM, "Naziści w Oświęcimu", teraz Kaczyński wplątany w niejasne interesy. Do tego zapowiedź, że "Gazeta Wyborcza" ma jeszcze więcej taśm. Wiadomo, że najlepsze trzyma na deser. Będzie więc dalsze grillowanie.
Nowością w całej tej sprawie jest fakt, że nagrany został sam Demiurg. Udało się "Gazecie Wyborczej" zedrzeć z niego teflon, który skutecznie chronił go do tej pory przed szambem taśm. To rzeczywiście celny strzał. Tak czy siak, kampania wyborcza została właśnie hucznie otwarta.
Inne tematy w dziale Polityka