Wczoraj minęła rocznica śmierci świętego Maksymiliana Kolbe. O tym, że oddał swoje życie za Franciszka Gajowniczka w niemieckim obozie zgłady w Auschwitz wie chyba każdy. Ten fakt znany jest mi od dziesiątek lat. Ale dopiero czytając relację żyjącego jeszcze świadka w tamtym roku doznałem wstrząsu.
Te fakty są znane. Ucieczka więźnia z obozu, dziesięciu więźniów na śmierć skazanych za karę. Wybór pada na Gajowniczka. O. Maksymilian Kolbe idzie za niego na śmierć głodową. Po latach zostaje uznany świętym. Proste.
Ale te fakty są mniej znane. Gdy pada wybór na Gajowniczka z szeregów rozlega się szloch: Jezus, Maria! Moja żona, moje dzieci!. I wtedy z szeregów więźniów wychodzi bez pozwolenia o. Kolbe. Bez pozwolenia. Nieświadomy tego więzień był bity przez esesmanów, co powodowało niezdolność do pracy, w wyniku czego następowało zesłanie do komory gazowej. Co było dalej nie trzeba tłumaczyć. Oficer SS, Karl Fritz pyta zastępcę: „Was will dieses polnische Schwein?” (Czego chce ta polska świnia?). Szukają tłumacza, ale o. Kolbe odpowiada wskazując na Gajowniczka: „Ich will sterben für ihn” (Ja chcę umrzeć za niego). Niemców zamurowało, myślę, że mimo swego zezwierzęcenia uświadamiają sobie, że dzieje się coś, co jest zjawiskiem nadprzyrodzonym. Fritz pyta o. Kolbe: "Wer bist du? (Kim ty jesteś), o. Kolbe spokojnie odpowiada: "Ich bin ein polnischer katolischer Priester" (Jestem polskim księdzem katolickim). I wtedy stało się coś, czego sami Niemcy nie mogli pojąć. Fritz pyta: "Warum wollen Sie für ihn sterben?" (Dlaczego pan chce umrzeć za niego?). Fritz zwrócił się do obozowej wszy per Pan! Jeżeli przeczyta się krótką notkę o Karlu Fritzu dostępną w Internecie, a w niej relacje z tego, co mówił do więźniów obozu w Auschwitz, to uświadomimy sobie jakim szokiem było dla niego to co się stało, w czym uczestniczył. O. Kolbe odpowiada: "Er hat eine Frau und Kinder" (On ma żonę i dzieci). Fritz mógł nakazać esesmanom obić o. Kolbe do nieprzytomności i nie zmienić swojej decyzji, mógł też dołączyć go do tych dziesięciu wybranych. Ale on mu uległ! Był nieświadomym narzędziem tego, co się miało stać. Czy coś z tego zrozumiał? Czy ten moment tkwił w nim jako ziarno wątpliwości? Nie sądzę. Walczył za Imperium Zła do ostatnich chwil, życia, zginął w Berlinie w roku 1945. Drugim nieświadomym niczego narzędziem był Hans Bock, który w wigilię święta Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny dobił zastrzykiem fenolu o. Kolbe. Ani Fritz ani Bock nie mogli mieć pojęcia, że o. Kolbe miał widzenie, że Maryja mu pokazała dwie korony, białą i czerwoną, czystości i męczeństwa, a on wybrał obie.
Uderzające w tej historii jest podobieństwo do przesłuchania Jezusa przez Piłata, szczególnie w momencie, gdy Fritz pyta "Wer bist du? (Kim ty jesteś?).
I tu się rodzi pytanie. Co trzeba zrobić z człowiekiem, aby stał się Karlem Fritzem. Co trzeba zrobić z człowiekiem, aby stał się Hansem Bockiem, lekarzem, który zabija?
Mnie porusza jednak najbardziej zupełna nieświadomość tych tępych narzędzi użytych do tego aby uwielbione zostało imię Maryi, Matki Bożej. Podobnie jak to, że w dniu 8 grudnia 1991 roku, w dniu Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, nieświadomi znaczenia tego dnia, nieświadomi Fatimy, nieświadomi tamtych objawień w kontekście Rosji, komuniści: Jelcyn, Krawczuk i Szuszkiewicz podpisują akt kończący istnienie imperium, którego miało trwać do końca świata i jeden dzień dłużej.
Piszę to w sierpniowy, ciepły poranek, dnia 15 czerwca roku 2017. Z dala od obozowego placu apelowego w KL Auschwitz. Z dala od sowieckich łagrów. Które tkwią jak ość w gardle czasoprzestrzeni. Jeżeli ktoś, gdzieś, kiedyś odkopie serwer z tą notką niech wie, że zło nie ma szans gdy Ona jest uznana za Królową Nieba i Ziemi. Amen.
Tak bracie. Chcesz bezpiecznie dojechać do celu? Znaki. Patrz na znaki.
Inne tematy w dziale Kultura