Być może to jest znany suchar a może i nie. W każdym razie ostatnim czasie nabrał nowego znaczenia. Otóż do psychiatry przychodzi pacjent i długo opowiada lekarzowi o swoim przypadku. Na twarzy lekarza widać narastające zniecierpliwienie. W końcu nie wytrzymuje i ostro przerywa pacjentowi poirytowany:
- To w końcu jest pan tym wróbelkiem czy nim nie jest?!
To co kiedyś wydawało się być domeną ukrytą w zaciszach gabinetów psychiatrów w ostatnim czasie jest domena publiczną domagającą się wrzaskliwego upubliczniania. Kilka notek wstecz napisałem tekst o tym, że jeszcze normalnie żyjemy. Podawałem w nim co ta wrzaskliwa banda wróbelków ma w zanadrzu. Nie minęło kilka dni i już z Nowego Wspaniałego Świata wyleciał na zbity pysk aspirant, który nie chciał zaakceptować, że facet nie jest wróbelkiem. Ponieważ jednak pacjent był przekonany, że jest wróbelkiem więc został wsadzony do klatki, ponieważ okazało się, że wcale nie jest drobnym wróbelkiem ale silnym wróblem-bandytą terroryzującym małe normalne wróbelki. I tu w obronie wróbla-bandyty stanęli obok siebie rabin i ksiądz. Bo tak im nakazywał ktoś, ktoś mówił, że trzeba stawać zawsze po stronie wróbelków-elemelków mających lewe skrzydełko bardziej niż prawe. Gdybym taki tekst napisał pięć lat temu to każdy normlany człowiek na mój widok zrobiłby kółko na czole. A to się dzieje naprawdę! Na nic szczypanie się tu i ówdzie.
W latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku widziałem na dworcu w Krakowie takiego faceta, który czuł się kobietą. Był „odpindolony” jak laleczka pin-up-girl, cały w różnych odcieniach błękitu, łącznie z niebieską damską torebeczką. Jakaś specjalna klasa dla I Sekretarza a nie jakiś tam przeciętny kryjący się po bramach pedzio. Jedno co mu kompletnie nie wychodziło to kompletny brak damskiego sex-appeal. Poruszał się topornym krokiem męskim i nie miał w sobie żadnego kobiecego powabu. No po prostu męskie białko nie jest w stanie udawać kobiecego białka. Natury nie oszukasz. Byłem wtedy nastolatkiem wracającym pociągiem z wakacji i zapamiętałem ten niesmak z tego widoku. Wróbelek uwięziony męskim ciele. I zagadka jak do tego doszło. Jakieś zwarcie gdzieś w neuronach?
No wiec warto sobie postawić pytanie. O co chodzi z tymi facetami-wróbelkami? Chodzi o wolność. Ale ponieważ tęcza facetów-wróbelków składa się z sześciu kolorów, a sześć do liczba Szatana więc chodzi o wolność ale zupełnie inną niż by się wydawać mogło. Chodzi o moją wolność. Chodzi o moją wolność do określania dobrego i złego. Jak napisałem powyżej po tamtym widoku sprzed lat mam nadal niesmak. I właśnie chodzi o to, że mam prawo do owego niesmaku. Mam prawo go mieć i nikt nie ma prawa mi go odebrać. Mam prawo mówić o tym, mam prawo do poczucia własnego smaku, tak, smaku „który każe wyjść, skrzywić się, wycedzić szyderstwo”. Chodzi o to aby wywołać we mnie poczucie nieuświadomionej winy i wyrwać mi z korzeniami moje poczucie smaku a w to miejsce wstawić „nowe”, które będzie mi całkowicie obce i zmieni mnie w „nowego człowieka”. Ten nowy człowiek będzie całkowicie pozbawiony wolności, będzie posłuszny, wszystko da sobie wmówić. Wydawać by się mogło, że to tylko poczucie smaku. A to jest właśnie fundament naszej osobowości. Raz wysadzony się nie odbuduje.
To, że Dżordż bierze w tym udział to nie dziwi, jest po prostu obłąkany na punkcie zbudowania „nowego człowieka”, któremu wyrwie się jego zdrowe poczucie smaku i zrobi implanta ze wstrętnego poczucia niesmaku. Ale po co mu rabin i pleban od niewierzących i niepraktykujących katolików? Pewnie do niczego, sami się do niego pchają. A nam mają służyć ku jednemu.
Abyśmy ich po owocach poznali.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo