Jedna z najbardziej zaciekłych bitew Powstania Warszawskiego to bitwa o kościół Świętego Krzyża. Z wojskowego punktu widzenia nie miała – jak twierdzą znawcy – większego znaczenia. Jednak Powstańcy mieli intuicję, że jest to jedna z najważniejszych bitew. Bitwa o Symbol Krzyża Chrystusa.
Jeśli ktoś myśli, że ta wojna się skończyła to jest w błędzie. Sorosowe ludziki zatykając zbrakowaną o jeden kolor tęczową flagę na figurze Chrystusa chcą pokazać, że oni tę bitwę wygrali. Bo tak postępują zwycięzcy.
Gdy rok temu kolegom z firmy mówiłem, że akcja ubarwiania logo firm z branży IT miała właśnie charakter oznaczenia zdobycznego terytorium to moje uwagi przeszły bez echa. I to już jest ich zwycięstwo, bo w ten sposób bezszelestnie poszerzają swoje terytorium. Nie przyozdobisz swego logo ich symboliką to możesz mieć problemy. Doprowadzą do zniszczenia twego biznesu, będziesz miał problemy z kredytowaniem, zrobią ci czarny PR. Nawet nikt się o tym nie dowie. Ewaporacja przyjacielu, orwellowska ewaporacja. Wyślemy cię się w kosmos i wszyscy o tobie zapomną. My tu w Polsce na razie jeszcze normalnie żyjemy.
Jednym z perfidnych sposobów działania sorosowych ludzików jest wmawianie ludziom, że Chrystus szedłby z nimi, bo Chrystus jest zawsze po stronie pokrzywdzonych. Zgoda, tylko jest zasadnicze ale. Sorosowe ludziki nie są ofiarami a katami, nie dzieje się im krzywda, ale sami krzywdzą innych. Oni mówiąc „Chrystus” mają na myśli medialną postać Jesus Christ Superstar, postać hippiesa, który miał za zadanie zastąpić oryginał. Taka liberalna postać, która wszystko rozgrzesza. Nawet jawny grzech. Róbta co chceta.
„Zachodnim” społeczeństwom złamano kręgosłup. Jeżeli ktoś podniesie rękę na zbrakowaną tęczę to ta ręka zostanie natychmiast odrąbana. Dla przykładu, aby innym coś podobnego już nigdy nie przyszło do głowy.
Powstanie Warszawskie opóźniło marsz Sowietów przez Europę. Dało szansę na wyzwolenie przez wojska zachodnich aliantów (w tym Polskich Sił Zbrojnych). Zachód ten dar z życia Powstańców zmarnował. Stracił swoją busolę i dał się podejść jak dziecko hasłami wolnościowymi. Nie zrozumiał, że to jest tylko wolność dla nich i dla nikogo więcej.
My jeszcze żyjemy, ale nasz głos słabnie. Ciągłe walenie prętem po klatce jednak odnosi swój sukces. Polityka wpajanie poczucia wstydu jest jak rtęć podawana w mikroskopijnych ilościach do każdego posiłku. Działa powoli, ale zmiany są nieodwracalne. Coraz ciszej z protestami, coraz mniej ważnych instytucji zabiera głos w obronie Ważnych Symboli. Coraz mniej ważnych głów staje w ich obronie. Smutne. Ale ważne, że jeszcze żyjemy, że nucimy dziś powstańcze pieśni, że recytujemy Baczyńskiego „jeno wyjmij mi z mych oczu, szkło bolesne, obraz dni…”
Dziś flaga wciągnięta na maszt tuż przed godziną „W”. Potem klakson samochodu włączony równo go godzinie 17:00. Przestrzeń niosła mój dźwięk ale też z okolicznych wsi docierały syreny z ochotniczych straży pożarnych. Pamiętamy.
Jeszcze normalnie żyjemy.
Inne tematy w dziale Kultura