Decyzja Grzegorza Schetyny o wysunięciu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej na "jedynkę" w Warszawie i zapowiedź uczynienia jej kandydatką PO na premiera jest racjonalna. Nie trzeba było wprawdzie prowadzić kosztownych badań focusowych, by stwierdzić, że MKB zbierze w stolicy więcej głosów niż przodujący w rankingach nieufności lider PO. Jednak nie można wykluczyć, że owe badania miały "drugie dno" i wysunięcie MKB na premiera rządu tzw. kordonowej koalicji można też czytać nieco inaczej. Otóż GS rozumie, że - jeśli po 13 października z kordonowej koalicji zostanie tylko kordonek - jego ostatnią szansą na przetrwanie w roli lidera PO będzie znalezienie optymalnego kandydata/kandydatki do przyszłorocznej walki o prezydenturę.
Podejrzewam, że wysunięcie MKB na czoło jest zatem próbą przetestowania tej właśnie kandydatury. Interesującą, bo zarówno dla PAD, jak i dla pisowskich propagandzistów nie będzie ona równie łatwym celem jak Donald Tusk, czy wymieniany do niedawna w tym kontekście Rafał Trzaskowski. Czy stworzy realne zagrożenie dla PAD? A kto dzisiaj przewidzi, co wpadnie do głowy naszemu kapryśnemu i słynącemu z niewdzięczności Suwerenowi późną wiosną przyszłego roku?
Inne tematy w dziale Polityka